koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
TpL repertuarCO JEST GRANE - kwiecień 2024 -nr 359
zmodyfikowano  11 lat temu  »  

Twarze znalezione

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 17 221 wyświetleń od 10 listopada 2012

Wrocław » Św. Marcina 4 » NA MAPIE

  • od: 21 listopada 2012, środa
    do: 24 listopada 2012, sobota

Między światłem a cieniem

TWARZE ZNALEZIONE - MIĘDZY ŚWIATŁEM A CIENIEM.

„Jest jedna rzecz, ktorą musi posiadać każda fotografia - ludzki wymiar. Ten rodzaj fotografii to realizm, jednakże realizm to nie wszystko. Musi jeszcze temu towarzyszyć wizja i dopiero połączenie tych dwoch cech tworzy dobre zdjęcie. Trudno jest określić cienką linię, gdzie kończy się materia, a zaczyna umysł".

[ Robert Frank ]

Głaz napotkany gdzieś na bieszczadzkim szlaku, uśmiechnięty pień drzewa z Cieszyna, korzeń, ktory wydaje się krzyczeć - istnieją naprawdę. Pozostały tam na długo po zrobieniu zdjęć, żyją własnym życiem poddając się naturze. Mają już dobrze mi znaną, oswojoną twarz. Konfrontując te zdjęcia z naturalnymi modelami, bardziej prawdziwe wydają się te pierwsze, sfotografowane. Inny charakter mają twarze efemeryczne, chmura, ktora przybrała postać chłopca wydmuchującego dym istniała kilka sekund i po zrobieniu zdjęcia jego powtorzenie stało się niemożliwe, podobnie suchy liść, ktory wydaje się ziewać - przy kolejnej probie sfotografowania po kilkunastu godzinach zmienił swą postać w bezkształtną masę, skurczył nie do poznania. Chips paprykowy mogł zostać zjedzony, zaś kasztan zamknął jedno oko i jego ludzkie oblicze nie było już tak oczywiste. Wystarczył deszcz i sfotografowana grudka ziemi ukazująca jajogłową podłużną twarz starszego mężczyzny zmieniła się w zwykłą grudkę ziemi jakich wiele na łące. Natura czy przypadek pozwoliły na stworzenie swoistego panopticum.

Sprawa komplikuje się dopiero wowczas, gdy znalezionego modela można zabrać ze sobą, by poświęcić mu więcej uwagi - na przykład kolekcję kamykow i mniejszych kamieni z Pustyni Błędowskiej. Okazuje się, że po bliższym poznaniu, ukazują rożne swoje oblicza, pokazują humory a nawet kilka zupełnie rożnych twarzy na jednym obiekcie. Obserwowane w rożnym świetle, odwracane w rożnym stopniu do światła, podświetlane światłem stałym i ruchomym, przebadane wzdłuż i wszerz potrafią udowodnić, że nie są tym samym kamykiem spotkanym na Pustyni. Gra światła i cienia, oświetlając lub zaciemniając poszczegolne elementy nieregularnego obiektu powoduje, że kamień ożywa, pokazuje swoje nastroje lub chowa twarz w cieniu pozostawiając swe rysy w domyśle. Podobnie ma się historia z twarzą marsjańską - sfotografowaną w 1976 roku przez sondę „Viking 1" w wyniku gry światła i cienia, spowodowała lawinę teorii o życiu pozaziemskim i istnieniu starożytnej cywilizacji. Ponowne proby uwiecznienia na zdjęciu tej formacji nie dały już tak oczywistych efektow, twarz zniknęła pozostawiając jednak swe oblicze w umyśle. Naukowy termin określający sytuacje, w ktorej twarze i inne znajome człowiekowi obiekty widziane są w przypadkowych układach rzeczy to pareidolia, czyli produkt uboczny ludzkiej nadwrażliwości na dopatrywanie się szczegołow charakterystycznych dla twarzy: jej kształtu, rozmieszczenia oczu, nosa, ust, brody itp. Człowiek w takich sytuacjach ma pełną świadomość ich nierzeczywistego charakteru.

Istotą znalezienia twarzy jest charakter światła, to, pod jakim kątem ono pada, jakie elementy wydobywa, a jakie tuszuje cień. Istotą fotografii jest światło i w tym tkwi cała magia.

Beata Brząkalik

Wernisaż wystawy odbędzie się 21 listopada o godz. 18.00

zmodyfikowano  11 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ