koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Wystawa ClimaxTplGiełdaSummer Guitar20 Jubileusz UEGastro MiastoCogito
zmodyfikowano  11 lat temu

JACEK RYKAŁA

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 13 859 wyświetleń od 22 listopada 2007
  • od: 14 grudnia 2007, piątek
    do: 20 stycznia 2008, niedziela

RAJ UTRACONY?

wernisaż: 14 grudnia (piątek) 2007, godz. 17:00

„Raj utracony?” Jacka Rykały to wystawa retrospektywna wybitnego śląskiego artysty. Prezentuje przekrojowo prace z ostatnich 30. lat twórczości.

Jacek Rykała (ur. 1950) ukończył studia na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, dyplom w 1976 roku. Jest profesorem ASP w Katowicach. Uczestniczył w ponad 20 wystawach indywidualnych i w ponad 120 wystawach zbiorowych organizowanych w kraju i za granicą. Czynnie działa również na polu teatru jako dramaturg, reżyser i scenograf.

Jacek Rykała swą twórczość trwale związał ze Śląskiem. Szuka poezji w śladach bytowania ludzi starych, w zniszczonych przez czas budynkach, bramach, konfrontuje te pamiątki z codziennymi rekwizytami, zapisem starych fotografii... Rejestruje rzeczywistość i koloryt miejskich pejzaży Zagłębia i Śląska. Nostalgiczny, zapomniany świat tajemniczych podwórek i zaułków, bram, łuszczących się murów, płotów naznaczony jest piętnem przemijania. Codzienność i realizm tych miejsc podkreślają wkomponowane w malarskie prace artysty stare ramy okienne, deski z bram, kawałki drzwi, tabliczki z numerami domów, dawne fotografie i inne detale.

Fragment wywiadu Romana Lewandowskiego z Jackiem Rykałą:

Na Śląsku, co zresztą nie jest zapewne zjawiskiem odosobnionym, tworzyły się regularne artystyczne grupy czy też artyści grupowali się razem ze względu na pewną wynikającą z przyjmowania podobnych postaw lub też z faktu zamieszkiwania w jednym regionie. Takie wspólnoty interesów raczej nie charakteryzowały nigdy Twojej działalności artystycznej. Skąd wzięła się ta postawa? Czy to jest rodzaj kontestowania miejsca, czasu, ludzi, czy też decydują o tym przyczyny bardziej biograficzne, osobiste lub inne?

„Myślę, że u podstaw wszystkiego leży sprawa egzystencjalnego myślenia o człowieku. Poza tym muszę dodać, że nie wiem, kto już układał te moje życie, ale byłem w pewnym sensie prowadzony. Może to zabrzmi mistycznie, ale tak się jakoś wszystko składało. Kończąc studia miałem pracownię w Katowicach, w starym domu, na poddaszu. Poza moją pracownią znajdowały się tam jeszcze trzy mieszkania, zamieszkiwane przez staruszki. Każda z nich była inna. Zaś ja byłem z nimi w dobrej relacji. Jednej z nich pomagałem, robiłem zakupy... To była taka wiwisekcja, na którą teraz nie byłoby mnie stać. Zresztą kiedyś pięknie o tym powiedział Miłosz, że im bardziej człowiek jest starszy, tym bardziej współczuje innym ludziom, ale również sobie. I tak też się działo. Kiedy teraz patrzę z perspektywy czasu, to one były dla mnie – brzydko mówiąc – tworzywem. Jednak to jest poniekąd zrozumiałe, bo przecież przeczytałem w życiu ileś tam książek i mam tak skonstruowaną wrażliwość, że dostrzegam bardzo wyraźnie pewne znaki egzystencji przemijającego czasu... To było dziwne, nawet dla mnie, bo miałem zaledwie dwadzieścia parę lat i nie powinienem był tego dostrzegać, a jednak to widziałem. I dość szybko zdałem sobie sprawę, że to się wiąże ze sposobem na życie artystyczne. Dostrzegałem coś, co normalnie nie jest na miejscu albo nie wynika z konstrukcji człowieka. I wtedy dzieje się coś dziwnego. I tak właśnie było ze mną. Mówiąc zaś bardziej obrazowo... Na przykład kiedy przechodziłem przez bramy, to czułem, że to są dla mnie przejścia transcendentne. Choć to teraz może głupio zabrzmieć, ja widziałem wówczas siebie za trzydzieści lat. Była we mnie wiedza, że to, co się wydarza jest ledwie ułamkiem sekundy. Czułem to naprawdę dojmująco i jednocześnie – co jest strasznie ważne – to mnie nie przygnębiało. Bo przecież normalnie ludzie w takich sytuacjach popadają w depresję, kiedy wchodzą w ten obszar. Ze mną było inaczej... Może dlatego, że się artystycznie realizowałem i że powstawała i wyłaniała się dla mnie nowa wartość, za którą zmierzałem. Była to estetyka i obszar, którego sam byłem częścią – jakby ktoś zupełnie nowy.”

zmodyfikowano  11 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ