Małgorzata Szejnert
Małgorzata Szejnert "Czarny ogród"
Karczma Śląska Gasthaus
Katowice Giszowiec » pl. Pod Lipami » NA MAPIE
- 10 grudnia 2007, poniedziałek» 18:00
Spotkanie autorskie
Książka Małgorzaty Szejnert Czarny ogród ukaże się 6 grudnia w księgarniach. Już teraz zapraszamy wszystkich Państwa do Giszowca na spotkanie o fascynującej historii Giszowca i Nikoszowca. O książce Czarny ogród rozmawiać będą Elżbieta Zacher, Kazimierz Kutz, Alojzy Lysko, Anna Dudzińska oraz Autorka książki Małgorzata Szejnert. Fragmenty książki przeczyta Piotr Warszawski.
Pola golfowe w górniczej wiosce robotniczej na Śląsku sto lat temu?
Giszowiec jest dzisiaj dzielnica Katowic. Historia powstania osiedla sięga początku XX wieku, kiedy to parceli o wymiarach 800 na 1200 metrów naczelny dyrektor spółki "Giesches Erben" Uthemann, polecił zbudować osiedle robotnicze. Kolonia nosiła początkowo niemiecką nazwę - Gieschewald i służyć miała niemieckim górnikom sprowadzonym z centralnych Niemiec, którzy jednak szybko opuścili obcy im etnicznie Górny Śląsk. Giszowiec można określić jako wzorcową górnośląską kolonię robotniczą. W centrum znajdował się plac, wokół którego zlokalizowano szkoły, sklepy, pocztę, gospodę, administrację osiedla, łaźnię, pralnię i domy noclegowe. Na terenie Giszowca działała grupa baletowa i amatorski teatr. Były nawet pola golfowe i drużyna piłkarska. Historia osiedla splata się z historia rodu Giesche i osób związanych z Giszowcem i Nikoszowcem.
Kazimierz Kutz napisał o książce Czarny ogród Małgorzaty Szejnert:
„Jesienią dojdzie do wielkiej niespodzianki. Do sensacji wydawniczej, jakiej dawno nie było na skalę Polski. Ukaże się książka wybitnej dziennikarki Małgorzaty Szejnert z Warszawy, kwoki (pardon!) szkoły reporterów „Gazety Wyborczej”, która po przejściu w stan dziennikarskiego spoczynku (daj nam Boże taką energię po sześćdziesiątce!) postanowiła dogłębnie zbadać miejsce na ziemi, które znamy jako Giszowiec i Nikiszowiec. Zetknęła się z Giszowcem 20 lat temu, znała moje filmy i zbierała materiały przez całe lata. Kiedy uwolniła się z etatu, przystąpiła do dzieła. Powstało imponujące dokonanie sztuki dziennikarskiej, zachwycająco bogate, zawsze konkretne, ale obiektywne. Jest to historia spółki Giesche (która splajtowała w zeszłym roku), historia Niemiec, Śląska i Polski w opisywanym dwustuletnim okresie, historia powstawania życia Giszowca i Nikiszowca, a co najważniejsze – historia kilku wybranych rodów z Giszowca, które przewijają się i krzyżują przez paskudny wiek XX.
Nagromadzenie wiedzy, obfitość faktów i całego gąszczu pogranicznych losów ludzi – a zwłaszcza talent autorki – zapierają dech. Książka pani Szejnert da się przyrównać do olbrzymiego meteorytu, który spadł na naszą ziemię. To z całą pewnością „dzieło życia” autorki. Dla mnie to arcydzieło w zbiorze śląskiej tematyki, które ukazuje autentyczną magię Górnego Śląska i mądrą filozofię długiego trwania jego mieszkańców (którą pani Szejnert wyłuskała w rozmowach z ludźmi) – „A my to smolymy!”.”