koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
TINA
zmodyfikowano  11 lat temu

STRAŻNIK BAJEK

Legnica »
CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 15 969 wyświetleń od 1 stycznia 2007
  • od: 29 sierpnia 2003, piątek
    do: 9 września 2003, wtorek

MALARSTO DARIUSZA MILIŃSKIEGO

Artysta pisze o sobie: Jestem żołędziowo-kasztanowym ludkiem, mieszkającym sobie w dziupli, wybudowanej własną energią, własną fantazją, sposobem. Dziupla jest moim światem, moją przyjemnością. Moja rodzina, wszystko - jest w tej dziupli. Jestem sobie ludkiem takim, który coś tam sobie uprawia, drapie w ziemi - często na płótnie, ale bez jakiegoś takiego apetytu na powagę świata.

Paweł Głowacki, frag. Wstępu do katalogu 'Strażnik bajek': 'Bynajmniej nie w tym rzecz, iż obrazy jego to jakieś niepoczytalne szaleństwo uwznioślania wszystkich możliwych detali świata. Nie. Tu chodzi o to, że zobaczyć planetę w detalu, to zgodzić się na pełną samoistność detalu. To przyjąć jego tajemnicę, to pojąć swą wobec niego bezradność, to wreszcie - spojrzeć nań z pokorą i bez złudzeń, czyli jak na coś identycznie kruchego, skończonego i chwilowego jak ty. Patrzę na białe pióra, w Piecie rozrzucone na szachownicy podłogi. Patrzę na godne Pinokia nosy wiejskich bab i łaty na portkach fruwającego malarza na płótnie Urwany z księżyca. (...) Patrzę wreszcie na wszystkie ramy, które w istocie nie są żadnymi ramami, nie są końcem obrazów, bo są ich dalszym ciągiem, kolejnymi, zaklętymi w falujących słojach drzewnych, rozdziałami historii milczącej, co ją Miliński pędzlem i farbami wcześniej opowiadać zaczął. Śledzę opowieść, co się na podszewce świata snuje, co się sama kleci z kruchych opowieści światów detalicznych. Czytam rozdziały malowanej baśni Milińskiego, przyglądam się obrazom i mam nieusuwalną pewność, że gdybym do płócien podszedł i dotknął ich, to bym pod palcami poczuł skórę czegoś żywego. Wyczułbym tętno tego czegoś, jego ciepłotę, miękkość i deszcz. Zlizałbym krople potu. Wywąchałbym zapach ciała. Sensualność dzieł Milińskiego jest niebywała, przy czym nie o żaden tani realizm, albo, nie daj Boże, wręcz fotograficzny naturalizm tutaj chodzi. Sensualność ta jest literackością, zaklętą w bajecznych kadrach obrazów. Trzeba do nich z kartką i piórem podchodzić, trzeba te malarskie metafory, te tańce kształtów, kolorów i statycznych anegdot - samemu sobie na słowa swoje intymne tłumaczyć.'

zmodyfikowano  11 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ