koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Wieczory CharytatywnyPora na letnie leżakowanie! Westfield Arkadia zaprasza na Westfield Summer FestivalWieczory w Arsenale 2024Wystawa Climax
zmodyfikowano  12 lat temu  »  

POProgram

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 17 770 wyświetleń od 1 czerwca 2009
  • 5 czerwca 2009, piątek
    » 18:30

po raz ostatni w tym sezonie

GALERIA SZEWSKA36 prezentuje:

BARTEK JARMOLIŃSKI POProgram

wernisaż plus kilka niespodzianek 05.06.09 godz.* 18:30*

Każdy chce być sławny jak Marylin Monroe

W naszej świadomości tkwi potrzeba blichtru, sławy, pieniędzy i uwielbienia. Potrzeba bycia docenionym i odnalezienia siebie w oczach pełnych miłości fanow, ewentualnie przechodniow na ulicy. Dlatego się przebieramy i szukamy poklasku robiąc z siebie pośmiewisko w TV, na ulicy, w klubie. Udając gwiazdy i pragnąc odrobiny talentu.

Bartek Jarmoliński w POProgramie zmierza się z potrzebą bycia dostrzeżonym, a zarazem utraty anonimowości na rzecz przeistoczenia się w ikonę popkultury lub kolejne dzieło sztuki. Jarmoliński pokazuje, że bycie ikoną w czasach plotkarskich tabloidow tożsame jest z utratą praw do swojego wizerunku, osoby, swoich myśli i przyzwoleniem na manipulację.

Jednocześnie zadajemy sobie pytanie, czy mimo wszystko kryją się za tym jakieś wartości? Czy też może wszyscy śnimy wspolny sen, mając nadzieję, że obieramy właściwy kierunek dla naszych marzeń i naszego życia? Licząc na to, że nie okaże się iż poza pustką, w obietnicach życia w blasku i sławie złożonych przez popowe ikony, nie ma nic. Podobnie jak na pracach Jarmolińskiego, gdzie poza pustym, zmęczonym wzrokiem i ciałem opatrzonym religijnymi emblematami, gwiazdy nie są w stanie zaoferować nam nic więcej. W zbiorowej świadomości zostały odcięte od sztuki jakiś czas temu, łatwiej jest powiązać Picassa z marką samochodu, niż konkretnym obrazem.

Co symptomatyczne, artyści, ktorych wizerunki zostały wybrane i przekształcone w POProgramie, to Ci, dla ktorych sława i popkultura okazały się tworcą i katem w jednym. Czy więc powinniśmy uznać ich za świętych męczennikow popu? Prześladowane ikony? Za życia otaczane kultem nieomal boskim, miłością dosłownie zabojczą, teraz beatyfikowani przez tabloidy, kanonizowani przez społeczeństwo.

Jarmoliński oprocz prezentowanych wizerunkow popowych idoli otoczonych nimbem świętości przeniesionej wprost z rodzimych dewocjonaliow, na oczach widzow sam probuje stać się gwiazdą. Śpiewając przeboje Georga Michaela, obnażając brak wokalnego talentu, probuje uzyskać obiecane przez Warhola swoje 15 minut sławy. Przeistacza się w uczestnika kolejnego talent show, nawiązując do kultury masowej produkowanej m.in. przez telewizję.

Definicja kultury popularnej zakłada zaniżanie poziomu produkcji sztuki, tak by stała się ona zrozumiała dla każdego odbiorcy niezależnie od szerokości geograficznej. Tu pojawia się pytanie czy w związku ze spłycaniem artystycznego poziomu, zachłyśnięciem się kolorowymi magazynami i gadżetami, powierzchownością kontaktow, przypadkowością i ulotnością zdarzeń, w ktorych szukamy schronienia, licząc, że przynoszą nam one szczęście wieczne, zaniżamy też nasze wymagania co do talentu i innowacyjności tworcow kultury? Czy liczy się już tylko błyszczące opakowanie a w treści istotne jest byle szybko, byle więcej? Wygląda na to, że tak. Być może dlatego, że w czasach supermarketu i nadmiarze napływających do nas informacji, wszystko przemija i popada w za pomnienie coraz szybciej. Stąd bierze się brak cierpliwości by na uznanie i szacunek pracować latami. Pojawia się za to kult jednostki, ktora w blichtrze sławy już jest i ślepe dążenie do znalezienia się w tym samym miejscu. Tym bardziej jeśli wspołczesne media karmią nas wizerunkami opływających we wszystkie luksusy tego świata, wszechobecnych idoli. Oferują nam doskonałość i kuszą perspektywą nieśmiertelności na firmamencie gwiazd za niewielką cenę prywatności. Kiedyś sława nie była celem, ale skutkiem ubocznym działań artystycznych, dziś wydaje się, że te relacje zostały zaburzone.

Twarze patrzące na nas z plakatowo-dewocyjnych portretow Bartka Jarmolińskiego oddały swoje życie w imię sztuki, ktora przyniosła im nieśmiertelność, dziś prawdopodobnie wypadałoby zostawić swoj wizerunek w testamencie telewizji na wieczne użytkowanie.

wystawa potrwa do **20.06.09

**
można ją oglądać pon-pt 9:00-17:00 sob 9:00-15:00

bilety:

wstęp wolny

autor:
zmodyfikowano  12 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ