koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
CO JEST GRANE - kwiecień 2024 -nr 359AMKL 75 latTpL repertuar
zmodyfikowano  11 lat temu  »  

Port_Wroclaw_2010

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 1 636 wyświetleń od 19 marca 2010
  • od: 23 kwietnia 2010, piątek
    do: 24 kwietnia 2010, sobota

Starzy_znajomi

Biuro Literackie, organizator 15. edycji Portu Wrocław, rozpoczyna publikację cyklu tekstow z rekomendacjami tegorocznych wydarzeń najważniejszego festiwalu literackiego w Polsce. Serię rozpoczyna szkic Bohdana Zadury, poety, tłumacza i krytyka, laureata nagrody im. Czechowicza za całokształt tworczości, ktory „sprawi" tej wiosny we Wrocławiu "Węgierskie lato".

"Poezja węgierska nie jest w Polsce obecna tak, jak na to zasługuje" - pisze Bohdan Zadura i ma rację. Licząca blisko 400 stron antologia przybliża czytelnikowi powszechnie cenioną na całym świecie literaturę Węgrow. To pierwsze od ponad trzydziestu lat tak przekrojowe i obszerne opracowanie poezji naszych bratankow.

BOHDAN ZADURA: STARZY ZNAJOMI

Do tradycji wrocławskich (a wcześniej legnickich) festiwali należy obecność poetow z zagranicy. Wielokrotnie pretekstem bywały tomy poszczegolnych autorow, a po raz szosty wiąże się ona z opublikowaną przez Biuro Literackie antologią. W poprzednich latach byli to moi Ukraińcy ("Wiersze zawsze są wolne", 2004, 2007), Amerykanie Piotra Sommera ("O krok od nich", 2006), Francuzi Krystyny Rodowskiej ("Na szali znakow", 2007), Rosjanie Wiktora Woroszylskiego ("Moi Moskale", 2007), Czesi Leszka Engelkinga ("Maść przeciw poezji", 2008), w tym roku z takiej antologijnej okazji gośćmi festiwalu są Węgrzy: Zsofia Balla, Peter Kantor, Istvan Kovacs, troje poetow spośrod trzynastu, ktorych wiersze składają się na antologię "Węgierskie lato" (jej tytuł zaczerpnąłem z tytułu jednego z wierszy Gyuli Juhasza).

Co łączy tę trojkę? To, że są żywi, że z wszystkimi się kiedyś spotkałem, że należą (wraz ze mną) do jednego pokolenia, że wtedy, kiedy ich tłumaczyłem, kiedy zaczynałem ich tłumaczyć, byliśmy wszyscy młodymi poetami. Najlepiej znany w Polsce, nie tylko jako poeta (wybory wierszy: "Księżyc twojej nieobecności", Krakow 1991, "Okruchy przestrzeni", Sejny 2003), ale i jako prozaik (powieść "Lustro dzieciństwa", Warszawa 2002), historyk (książki o Bemie i o udziale Polakow w Wiośnie Ludow), a rownież dyplomata (wiele lat spędził w naszym kraju jako pracownik ambasady i Konsul Generalny Republiki Węgierskiej w Krakowie), jest Istvan Kovacs. Także tłumacz polskiej poezji, prozy i eseistyki, a pewnie wystarczyłoby powiedzieć - przyjaciel i propagator polskiej literatury. Rownież dobry duch "Węgierskiego lata", bo nie wiem, czy gdyby nie jego duchowe wsparcie, odważyłbym się zebrać część swych węgierskich przekładow w tym tomie.

Zsofia Balla, poetka urodzona w Siedmiogrodze, też bywała w Polsce, miałem kiedyś przyjemność prowadzić jej wieczor w Węgierskim Instytucie Kultury w Warszawie, jej wiersze pojawiały się w polskich czasopismach literackich i w antologii "Z węgierskiego na nasze", wydanej przez Fundację Literatura Światowa w 1998 roku. Choć z Peterem Kantorem spotkałem się tylko raz, jakieś dwadzieścia parę lat temu, i nawet nie jestem pewien, czy wypiliśmy kawę, czy tylko wypaliliśmy papierosa na jakiejś budapeszteńskiej ulicy, jego też zaliczam do grona swoich starych znajomych. W końcu był autorem pierwszego węgierskiego wiersza, ktory przetłumaczyłem o własnych siłach, odnajdując w nim bratnią poetycką duszę. Nie mam problemu z zaproszeniem na spotkanie z nimi, bo to trzy wyraziste poetyckie osobowości i troje ujmujących ludzi. Mam pewien problem ze sobą w tym gronie. Ze sobą i z "Węgierskim latem".

Lwia część przekładow pomieszczona w tej antologii pochodzi sprzed dwudziestu mniej więcej lat. Z czasow, kiedy moja znajomość węgierskiego była żadna, a poczucie misji, ktorą spełniam, spolszczając wiersze węgierskich poetow, niewspołmiernie duże. Sympatia, jaką czułem do narodu, ktoremu tradycja nadała miano bratankow, pozwalała mi wowczas czuć się kimś w rodzaju budowniczego mostu, spinającego brzegi Wisły i Dunaju. Budowniczego na wariackich papierach przekładu filologicznego, wspierającego się poczuciem, że tłumaczony wiersz ma przede wszystkim się bronić w języku, na ktory jest przekładany. U źrodeł tej fascynacji węgierską poezją leżało - jakkolwiek zabrzmi to patetycznie - przeświadczenie o wspolnocie losow naszych narodow, rownież w XX wieku; doświadczenie węgierskiego powstania 1956 roku - jakkolwiek to zabrzmi nieprzekonywająco, zważywszy, że miałem wtedy raptem jedenaście lat - było dla mnie doświadczeniem fundamentalnym.

Świadomy tej wspolnoty - i odmienności emocjonalnej (choćby większego okrucieństwa węgierskiej liryki miłosnej), zdecydowałem się przypomnieć po latach te swoje przekłady, ograniczając się do poetow dwudziestowiecznych. Jestem przekonany, że poezja węgierska nie jest w Polsce obecna tak, jak na to zasługuje. "Węgierskie lato" też tej sytuacji nie zmienia, ale na bezrybiu i rak ryba. "Pars pro toto" - tak pewnie mogłbym zatytułować to spotkanie, zapraszając na wieczor z poetami, ktorych lubię, i z wierszami - nie tylko ich - ktore lubię.

autor:
zmodyfikowano  11 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ