koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  12 lat temu

KRZĄTANINA

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 29 408 wyświetleń od 1 stycznia 2007
  • od: 7 września 2001, piątek
    do: 14 października 2001, niedziela

WYSTAWA ZBIOROWA

Zazwyczaj w powszechnie pojmowanej historii nie ma miejsca na codzienną krzątaninę, podstawę jakiejkolwiek normalnej egzystencji. Takie działania nie służą wielkim celom, nie prowadzą do wielkich przemian, nie są owocami wiekopomnych czynów, dramatycznych wyborów, znaczących poświęceń i godnych podziwu osiągnięć. Są trywialne. Nie dają poczucia dobrze wypełnionego obowiązku ani satysfakcji moralnej, nie są obdarzone sankcją egzystencjalną ani metafizyczną. Lecz wbrew temu wszystkiemu krzątanina ma wielkie znaczenie. Mówiąc patetycznie, choć jest patosu pozbawiona, powstrzymuje świat przed naporem absurdu i chaosu. Ugotowanie zupy ma znaczenie większe niż zamach na arcyksięcia Ferdynanda. Jeśli nie jest przypalona, zupa broni przed niestrawnością, daje poczucie bezpieczeństwa, ciepło dobry humor, odbiera agresję. No i hamuje rozwój entropii. Każdy artysta ma własną krzątaninę. Nie wszyscy muszą trzymać w ręku szczoteczkę czy ścierkę. Można się krzątać z kamerą cyfrową. Paweł Althamer krząta się za pomocą policji dla dobra mieszkańców miasta. Służby porządkowe pomagają mu w zwiększaniu stężenia piękna, a z nim także zapewne dobra w dzielnicach. Wszystkim ma być dobrze przed oczami i w duszach. Cezary Bodzianowski udaje strasznego mieszczanina, zupełnie jak Kurt Schwiters. Może zresztą naprawdę nim jest, bo zajmuje się zwyczajnymi przejawami życia codziennego. Im bardziej wtapia się w nie, tym bardziej udaje mu się akt dywersji wobec rzeczywistości. Izabela Gustowska – ma ulubione przedmioty, które, mimo że są zwykłe, nabierają właściwości magicznych. Chodzi po domu, kiedy jest ciemno, nasłuchuje i obserwuje jak ożywają przedmioty, kiedy ludzie śpią. Elżbieta Kalinowska stosuje własny alfabet. Codzienność zamyka w znakach. To nic, że są nieczytelne dla postronnych. Ich monotonia odpowiada upływowi czasu. Hanna Nowicka- Grochal mówi o kobiecie, która czuje się zagubiona w mieszkaniu i która nie ma ochoty poświęcić się prozaicznym zajęciom, a dom widzi jako więzienie dla ciała. Jej krzątanina jest doświadczeniem przede wszystkim fizjologicznym, cielesnym. Dorota Podlaska ścierając kurze z bibelotów spogląda na telewizję i roni łzę nad losem bohaterów szklanego ekranu. Józef Robakowski krząta się wśród sprzętów domowych (które nabierają groźnych cech) oraz wszelkiego rodzaju śrub i nakrętek. Wszystko to obserwuje beznamiętne oko kamery, a obraz ujawnia się mimochodem, jakby bez udziału artysty. Jadwiga Sawicka codzienność przyjmuje z zaciekawieniem. Wyławia a niej pewne tylko, najzwyczajniejsze w świecie elementy, jak ubrania czy kwiaty i pokazuje ich dziwność, sprawia że zyskują zupełnie nowy aspekt. Ewa Zakrzycka krząta się wśród papierzysk. Jej zabiegi noszą aspekt obsesji. Można odnieść wrażenie, że nie ma poczucia własnego istnienia, jeśli go nie zapisze. Swój świat buduje z papierów, z niezliczonej ilości notatek, z gór zeszytów i kartek. Być może buduje z nich swoje meble, albo drąży z nich korytarze? Magdalena Ujma, fragmenty tekstu wstępnego w katalogu wystawy

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ