koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Wrocławianka roku GalaCO JEST GRANE - listopad 2024 - nr 365
zmodyfikowano  8 lat temu  »  

Karolina Kowalczyk- Peru, kraina Inków

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 20 145 wyświetleń od 30 sierpnia 2016

Wrocław » .. » NA MAPIE

  • 18 września 2016, niedziela
    » 18:00

Moja przygoda z Peru zaczęła się w momencie otrzymania listu zapraszającego z Pontifica Universidad de Peru – uczelni, która zaoferowała mi półroczne stypendium po drugiej stronie globu. Dobre wyniki w nauce i chęć dalszego rozwoju umożliwiły mi wyjazd marzeń. Dzięki niemu od początku sierpnia 2014 do końca grudnia 2014 miałam możliwość zagłębiać się w niepowtarzalny peruwiański świat, którego koloryt i smak pamiętać będę do końca życia. W tym czasie oprócz studiów i zbierania materiałów do pracy magisterskiej zwiedziłam niemal całe Peru oraz część Boliwii i Ekwadoru. Przez pół roku chłonęłam uroki byłego imperiów Inków, poznając jego historię, religię i tradycję. Słuchałam szumu fal Pacyfiku i chwytających za serce melodii keczuańskich pieśni. Wspinałam się na Andyjskie szczyty i lodowce; podziwiałam błękit lagun i zieloność amazońskiej dżungli. Wędrując śladami Indian Keczua rozwiązywałam zagadki tajemniczych linii z Nazca oraz niezdobytego przez konkwistadorów Machu Picchu – symbolu i twierdzy inkaskiej potęgi, na zboczach którego pasą się swobodnie alpaki i lamy. Smakowałam nieznanych mi dotąd, prawdziwie egzotycznych potraw na czele ze świnką morską i surową rybą w tygrysim soku, czyli ceviche. Poznawałam życie lokalnych ludzi, ich zwyczaje i folklor, a podczas podróży atostopem do Boliwii na własnej skórze zaznałam niezwykłej gościnności peruwiańskich weselników, z którymi piłam tradycyjne, regionalne trunki i tańczyłam w rytm biesiadnych melodii. Głaskałam lamy i alpaki, słuchałam opowieści wędrownych kupców i kolekcjonowałam różne warianty peruwiańskiej waluty. Za jednego sola jeździłam rozklekotanym tuk tukiem stojąc w limeńskich korkach nawet do północy. U przydrożnych sprzedawców posilałam się kanapkami z awokado i przepijałam je ziołowym emoliente. Jako miejsce peruwiańskich spotkań pamiętać będę zawsze Park Kennediego w Miraflores, w którym dokarmiałam przebywające tam gromadnie koty i zajadałam się wypełnionymi smakowitym nadzieniem churros. A najlepsze, że podczas doświadczania tych wszystkich cudowności nie byłam sama – na mojej drodze towarzyszyli mi wyjątkowi ludzie z przeróżnych zakątków świata, którzy na zawsze pozostaną w mojej pamięci. To oni tłumaczyli mi subtelne różnice akcentach i w użyciu języka hiszpańskiego w Ameryce Łacińskiej i Hiszpanii. Nauczyli mnie także charakterystycznych dla poszczególnych regionów słów i zwrotów, które w różnych krajach kontynentu potrafią znaczyć zupełnie co innego. W Peru, odkryłam także, że dzięki meksykańskim przyprawom owoce i słodycze lepiej smakują w pikantnej odsłonie, narodowością, która najlepiej tańczy salsę są Kolumbijczycy oraz że liście koki są dobre na żołądek i chorobę wysokościową. I można by tak mnożyć przykłady w nieskończoność, ale nic nie odda uroku chwil, których tak naprawdę może doświadczyć każdy. Dlatego podczas swojej prelekcji postaram się nie tylko przywołać ducha peruwiańskiej podróży, ale także pokazać, że takie spełnienie marzeń jest z zasięgu ręki wszystkich, którzy tego pragną.

zmodyfikowano  8 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ