koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  7 lat temu

Kuba Stankiewicz International Trio

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 10 546 wyświetleń od 7 stycznia 2018
  • 23 stycznia 2018, wtorek
    » 20:00

Kuba Stankiewicz – fortepian
Wojciech Pulcyn – kontrabas
Tina Raymond – perkusja
Poczet Mistrzów z Polski
Od wielu lat mówi się, że obok plastyki, literatury, nauk ścisłych czy himalaizmu, bogactwem Polski jest muzyka. Muzycy – wizjonerzy, artyści wspaniale eksplorujący dziedzictwo muzyczne Ojczyzny, luminarze awangardy we wszelkich gatunkach i stylach, wszyscy budują niekwestionowaną pozycję Polski jako lidera zarówno na europejskiej jak i światowych scenach. Fenomenem naszej kultury jest niekwestionowana, wysoka pozycja na rynku muzyki filmowej i jazzu. Muzyka okresu przed i powojennego, brzmienie lat 50. i 60. minionego wieku, jazz jako kanon europejskiego pojmowania tego gatunku, jego filmowa inkarnacja, to wszystko sprawia, że polska muzyka w tym nurcie, to ikona, wzorzec tyle samo wspaniale oceniony przez najbardziej wymagających krytyków - czas i historię, ile również poprzez popularność tam, gdzie muzyka trafia - u melomanów. Sięgając wstecz, ku dokonaniom Henryka Warsa, Bronisława Kapera, Victora Younga (oj tak, nie mylicie się, Young to wykształcony w Polsce geniusz jazzu, absolwent warszawskiego Konserwatorium Muzycznego, legendarny twórca standardów), Krzysztofa Komedy czy nam najbliższego Wojciecha Kilara, wchodzimy w coś, co nazywamy kanonem. To nie tylko fundament naszej kultury, piękna muzyka, ale - co może i najważniejsze - źródło inspiracji, grunt artystycznych poszukiwań, nasz rodzimy wkład w światowe dziedzictwo kultury, a w szczególności w ten jej fragment, któremu patronuje muza Polihymnia. Oczywistym jest, że ta muzyka, szczególnie w kraju jazzem i jazzmanami słynącym, musi być fundamentem artystycznych podróży w krainę wyobraźni.

Tak dzieje się w wypadku Kuby Stankiewicza, pianisty, kompozytora i bandleadera o światowej renomie. Od wielu lat sukcesywnie i skrupulatnie, eksploruje on wszystko to, co w muzyce filmowej oznaczone jest marką polskości. Kolejne albumy, koncerty, aranżacje, transkrypcje filmowych partytur na język jazzu i nieodzownej improwizacji, stały się jego znakiem rozpoznawczym. Jego praca nad materiałem przypomina rozłożenie fraz, harmonii na czynniki pierwsze. To swoista dekonstrukcja, analiza i twórcze przetworzenie zmierzające do zbudowania nowej jakości. Ale nie szukajcie w tym graniu rewolucyjnych rozwiązań. To artystyczne działanie oparte na szacunku, zasłuchaniu i wychwyceniu artyzmu w tym, co stworzyli Wielcy Mistrzowie urodzeni gdzieś między Odrą, Nysą a Bugiem, których docenił Świat, namaściła gigantyczna machina Hollywood, a ich frazy weszły do kanonu sztuki. Stankiewicz jak mało kto, ze swą wiedzą, wirtuozerią, wrażliwością i artystyczną wizją a nade wszystko jako instrumentalista naznaczony stygmatem jazzowego, nieuleczalnego wirusa, wydaje się być najbardziej predestynowanym jazzmanem, tyle samo gotowym ile kompetentnym do takich artystycznych poszukiwań. On szuka w tematach ich sedna, melodyjności, tego czegoś, co często określa się romantyczną duszą polskiej muzyki z jej afektacją, rozedrganymi emocjami, chwilami wręcz przerysowaniami. Usadowiona solidnie na jazzowym fundamencie, zbudowana na całej naszej spuściźnie - muzycznym dziedzictwie: od Fryderyka Chopina, Mieczysława Karłowicza, przez Karola Szymanowskiego, Ignacego Jana Paderewskiego po Mieczysława Wajnberga, dopełniona oryginalnością Witolda Lutosławskiego i spuścizną całej plejady naszych Mistrzów XX wieku, jazzową rewoltą połowy lat 50. minionego stulecia, to wszystko w muzyce Kuby Stankiewicza słychać.

Jest jeszcze coś, co zwykłem nazywać doborem fachowym, dopasowaniem narzędzi, a może raczej środków do realizacji wizji twórczej. To wynika z zakreślonego horyzontu i drogi, którą Stankiewicz pokonuje świadomie. Ta świadomość to również oparcie autorskiego zespołu, klasycznego jazzowego small combo o muzyków, którzy idealnie wpisują się w założenia lidera. Jak malarz dobiera perfekcyjne palety barw, miesza kolory, pigmenty, tak Stankiewicz dopasowuje muzyków do swojej brzmieniowej, stylistycznej i formalnej układanki. Kontrabasista Wojciech Pulcyn i perkusista Sebastian Frankiewicz w tzw. europejskim trio, czy też Darek Oleszkiewicz i Peter Erskine w amerykańskiej inkarnacji zespołu, to godni lidera kompani z boiska. Wrażliwi i czujni na każdy niuans, dźwiękową sugestię muzycy. Oni nie potrzebują wskazówek, wprost na estradzie czy nagraniowym studiu bez asekuracji, brawurowo pokonują najbardziej zawiłe i najeżone przeszkodami aranżacyjne zakręty. Nic więc dziwnego, że odwołując się do samochodowej terminologii, jego raptem trzyosobowe dream teamy zawsze zajmują Pole Position. Zapewniam, tak będzie i teraz. Szanowni Państwo przed Wami Kuba Stankiewicz Trio! - Piotr Iwicki - Polskie Radio

zmodyfikowano  7 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ