koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  12 lat temu

Akwarele i Gwasze 2005

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 21 982 wyświetleń od 1 stycznia 2007
  • od: 20 kwietnia 2006, czwartek
    do: 18 czerwca 2006, niedziela

Józef Hałas

Józef Hałas w czasie swojej blisko półwiecznej pracy artystycznej zgromadził imponującą liczbę warsztatowych, formalnych i osobistych doświadczeń. Zamknął klasyczne dla współczesnego malarstwa wrocławskiego cykle (takie jak Góra), a pomimo tego ciągle aktywnie poszukuje właściwej formy i koloru. Obecnie działa "bez przymusu" bycia awangardowym, za to z większą uczuciową swobodą.

Nie oznacza to dowolności – serie ujednoliconych formalnie Małych Ikon są związane z istotnym od wielu lat dla Hałasa problemem przezwyciężania opozycji harmonii i chaosu w postaci zrównoważonych poprzez kolor, materię oraz formę kompozycji. Tytułowa ikoniczność jest ważnym odautorskim komentarzem, nakazującym z uwagą myśleć o związanych z nimi religijnych intencjach artysty.

Rytm pojawiania się obrazów jest w ostatnich latach zmienny – w przeciwieństwie do okresów, kiedy malarz pracował systematycznie i w równomiernym tempie. Wiele jednak w obecnej twórczości namysłu, świadomych retrospekcji i powrotów do motywów stosowanych przez Hałasa już kilka dekad temu. Przykładem niech będzie seria zgeometryzowanych Aniołów (akwarele, 2005) przywodząca na myśl subtelną i pełną ludzkiego ciepła formułę angelologicznych rozważań Paula Klee.

Stylistyka, do jakiej Hałas powrócił w tej serii, bliska jest jego własnym lirycznym próbom z końca lat pięćdziesiątych, gdy stosowany przezeń poetycki wymiar geometrii był bliski w duchu temu, co proponował prawdziwy poeta i prawodawca intelektualny, jak pisała o Klee Maria Rzepińska.

Biorąc także pod uwagę rozpiętość spontanicznie stworzonego przez Józefa Hałasa cyklu (około sześćdziesięciu prac wykonanych w technice akwareli i gwaszu oraz rysunki lawowane tuszem), ostrożnie można chyba porównać znaczenie podjętego przezeń tematu do zakresu oryginalnej ikonografii metafizycznej wspomnianego Paula Klee. I nie chodzi tu tylko – podobnie jak w przypadku szwajcarskiego malarza – o konfesyjne wyznanie wiary, lecz o ważną zmianę ontologicznego punktu widzenia. Nie ostateczną, nie skrajnie dramatyczną, lecz związaną z przeniesieniem punktu widzenia jakby ponad substancje, które stanowiły dotąd obiekty badań Hałasa: naturę, ziemię, materię.

Artysta poprzez zgeometryzowane, uskrzydlone postaci chce być może widzieć więcej niż kiedyś, a także doświadczać radosnej i zmysłowej strony życia. Paradoksalnie zalążkiem całego cyklu jest akwarela zrealizowana już na początku lat 60. i zapowiadająca rozwiązania formalne najnowszej serii.

Anioły A.D. 2005 radykalnie dematerializują jaśniejącą, niekiedy fosforyzującą i transparentną plamę akwareli, a ich ekspresja jest zależna od ruchu. To nie są posłańcy z misją i gestem Zwiastowania, Anioły Zagłady, czy geniusze gaszący pochodnie życia. Zmysłowe anioły Hałasa gremialnie – z łopotem skrzydeł, skrzydeł a w istocie bezszelestnie – wzbijają się w powietrze, unoszą się w nim i tańczą. Dynamiczne skręty ich ciał wprowadzają zaburzenie kanonicznego dla Hałasa układu poziom-pion, a komplikacje kompozycji wielokrotnie opierają się na diagonalach i ekspresyjnych złożeniach ich odcinków. Wszystkie razem tworzą pole potencjalnego, barwnego i niezwykle dynamicznego ikonostasu. Nie jest to pojęcie przypadkowe, jeśli pamiętać o zauważonym przez krytyków długim związku pojęcia ikony z malarstwem Hałasa.

Podejmowane już przed laty przez wrocławskiego artystę motywy malarstwa wschodniego, bizantyńskiego przekładają się na realizacje niepoddające się ostatecznej definicji. Hałas już dawno znalazł dla siebie wzory sprzyjające łączeniu tradycji z nowocześnie traktowanym, abstrakcyjnym kolorem – inspirowany w latach 1961-1962 hieratycznymi freskami sofijskiej Cerkwi Bojana malował zarówno na papierze, jak i na płótnie figury, których pozorna abstrakcyjna amorficzność miała zawarte w sobie znamiona płci i znaczeń postaci świętych, a także binarną, niezbędną sobie opozycję: kobiety i mężczyzny.

Niewiele dodatkowych racji musi dowieść Hałas sobie i światu, tym bardziej więc należy docenić towarzyszącą mu obecnie radość tworzenia. Mając na względzie różnego rodzaju aktualne odkrycia, dokumentujące aksjologiczne balansowanie artysty pomiędzy sztuką, wiarą i życiem, chcę wskazać na ostatnie przejście malarza w kierunku jakości, która zyskuje tym razem prymat, władając niemal niepodzielnie całą płaszczyzną obrazów. Józef Hałas coraz częściej kieruje spojrzenie ku górze, ku otwartemu niebu. Przykładem z ostatniej chwili jest cykl Droga (gwasze, 2005/2006) z obniżonym, znikającym horyzontem, gdzie ponad liniami opisującymi trójkąt zbiegającej się w dali drogi i zanikającym horyzontem dominują wypełnione barwą przestworza.

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ