koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  2 lata temu  »  

Praca hybrydy – panel dyskusyjny o literaturze i poezji

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 1 299 wyświetleń od 1 października 2022

Wrocław » Przejście Garncarskie 2 » NA MAPIE

  • 6 października 2022, czwartek
    » 18:00

Towarzystwo Aktywnej Komunikacji w ramach 18. Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania zaprasza na panel dyskusyjny wokół literatury i poezji pt. „Praca hybrydy”, w którym udział wezmą Wit Szostak, Anna Nasiłowska, Radosław Jurczak, a poprowadzą Marta Koronkiewicz i Paweł Kaczmarski.

6 października 2022, g. 18:00
Tajne Komplety
wstęp wolny
więcej informacji na stronie organizatora

Słowo hybryda kojarzy się z samochodami o dwóch różnych źródłach napędu albo z popularnym zabiegiem kosmetycznym. Przesuńmy je na chwilę na pole literackie, żeby precyzyjniej opowiedzieć o kilku ważnych książkach i wynikających z nich wątpliwościach.

„Autobiografia czerwonego” Anne Carson, to prawdziwa literacka rozpusta i bojowe spiętrzenie przenikających się form. Carson jest jedną z najwybitniejszych żyjących autorek (jej słynny esej „Słodko-gorzki Eros” też niedawno przetłumaczono na język polski). Nigdy nie szła na literackie kompromisy, nie ułatwiała lektury czytelnikom. Jej teksty – dzięki technice kolażu, erudycji i licznym przekroczeniom w stronę dziwności, monstrualności, queeru – dalekie są od tego, co nazwalibyśmy mieszczańską powieścią realistyczną. „Autobiografię czerwonego” moglibyśmy nazwać „powieścią wierszem”, ale byłby to raczej wyraz naszej bezradności niż precyzyjna nomenklatura. Spróbujemy sobie poradzić inaczej: ten przekład (autorka zaczyna książkę od tłumaczenia tekstu) połączony z poematem i esejem ma luźną strukturę fabularną, która pozwala na śledzenie „akcji”. Akcja jest, rzecz jasna, pretekstowa, co nie oznacza, że nie można się w nią zaangażować, przejąć się losem bohaterów czy po prostu wzruszyć. Jednocześnie sama praca języka dostarcza nam silnych wzruszeń, bo jest to po prostu świetnie napisana – rozsadzana co chwilę przez spektakularne wiązki słów, metafory, porównania czy inne sprytne zabiegi – opowieść. Jeśli ten opis eksperymentu jest lekko przytłaczający, wspomnę choćby o poczuciu humoru, bywa, że sprośnym, a na pewno ostrym i dwuznacznym. Dodajmy do tego fakt, że książkę przetłumaczył Maciej Topolski, autorką wyczerpującego, błyskotliwego posłowia jest zaś poetka Julia Fiedorczuk – i możemy mieć pewność: jesteśmy posiadaczami kluczyków do tej hybrydowej fury (o wielu różnych źródłach napędu). Teraz trzeba ją tylko odpalić.

Inną książką-hybrydą jest (znów) „powieść wierszem” czy może powieść w wierszach Wita Szostaka – „Szczelinami”. Szostaka poznaliśmy już jako filozofa i świetnego stylistę, który potrafi identyfikować i przedrzeźniać różne rejestry języka – bynajmniej nie dla literackich sztuczek, zawsze jest to zamach na szerszą skalę, bardziej, powiedzmy, uniwersalny, prowadzony w jakimś celu. Swoją najnowszą książkę zaplanował jako autobiografię (sic!) czy rodzaj dziennika kobiety, poetki. Dokonał więc dwóch wyobrażonych utożsamień, które dla mężczyzny posługującego się na co dzień regularną prozą nie mogły być ani łatwe, ani oczywiste i od początku stanowiły rodzaj ryzyka. Rozpisana w ten hybrydalny sposób opowieść jest bowiem zrzutką tekstów, które czytelnik/czytelniczka muszą złożyć sobie sami. To przesunięcie pracy (i odpowiedzialności) na czytelnika jest zaproszeniem do wspólnoty tworzenia komunikatu i interpretacji na inną skalę. Dlatego ryzyko utraty czytelnika jest większe niż przy bardziej konwencjonalnych powieściach. I teraz moglibyśmy się zastanawiać, czy krótkie podziałki tekstu, z których Szostak buduje książkę, to rzeczywiście wiersze, czy raczej teksty udające wiersze, czy na wiersze stylizowane. Jednak te teksty opowiadają historię, wypadają też z awangardowych albo społecznie zaangażowanych (czytaj najbardziej witalnych i wpływowych) idiomów nowej polskiej poezji. Z drugiej strony teksty te posługują się narzędziami poetyckimi i występują/wyrażają się w formie wierszy (są podobnie zbudowane, technicznie rzecz biorąc). Jest to przyjemne poznawcze zaciemnienie, które otwiera nas na kolejne refleksje nad naturą gatunków i wyzwaniami, jakie stawiają przed nami hybrydy. Chwała za to tym książkom, chwała autorom/autorkom za narażanie się na niespójność kategorialną, która jest tak interesująca.

Trzecią książką, o której będziemy rozmawiać, jest wspaniały klasyk; kilka lat temu przypomniał o nim „Blade Runner 2049” z Ryanem Goslingiem (książka pojawia się w jednej ze scen filmu). Chodzi o „Blady ogień” Vladimira Nabokova. To poemat w formie dystychów: 999 wersów podzielonych na cztery pieśni. Natomiast samą „powieść” tworzą dopiero przypisy do niego (tzw. komentarz), które są niewspółmiernie obszerniejsze niż ów inicjujący poemat.

zmodyfikowano  2 lata temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ