koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Cantores wiolonczelaCO JEST GRANE - LISTOPAD 2024 - nr 365KLIMT wystawa WrocławARTYSTA BEZ GRANIC PAFAWAGTP Repertuar 11.2024
zmodyfikowano  12 lat temu

Chleb powszedni

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 24 990 wyświetleń od 1 stycznia 2007
  • 21 listopada 2004, niedziela
    » 19:00
  • 20 listopada 2004, sobota
    » 19:00
  • 5 czerwca 2004, sobota
    » 20:30
  • 21 kwietnia 2004, środa
    » 20:00
  • 20 kwietnia 2004, wtorek
    » 20:00
  • 18 marca 2004, czwartek
    » 19:00
  • 17 marca 2004, środa
    » 19:00
  • 15 lutego 2004, niedziela
    » 19:00
  • 14 lutego 2004, sobota
    » 19:00
  • 21 stycznia 2004, środa
    » 17:00
  • 20 stycznia 2004, wtorek
    » 17:00
  • 18 stycznia 2004, niedziela
    » 17:00
  • 7 grudnia 2003, niedziela
    » 17:00
  • 6 grudnia 2003, sobota
    » 17:00
  • 23 listopada 2003, niedziela
    » 17:00
  • 22 listopada 2003, sobota
    » 17:00
  • 13 września 2003, sobota
    » 20:30
  • 12 września 2003, piątek
    » 20:30
  • 18 czerwca 2003, środa
    » 21:00
  • 17 czerwca 2003, wtorek
    » 21:00
  • 4 czerwca 2003, środa
    » 21:00
  • 3 czerwca 2003, wtorek
    » 21:00
  • 21 maja 2003, środa
    » 20:30
  • 20 maja 2003, wtorek
    » 20:00
  • 6 kwietnia 2003, niedziela
    » 17:00
  • 5 kwietnia 2003, sobota
    » 17:00
  • 1 lutego 2003, sobota
    » 17:00
  • 31 stycznia 2003, piątek
    » 17:00
  • 19 stycznia 2003, niedziela
    » 18:00
  • 18 stycznia 2003, sobota
    » 18:00
  • 17 stycznia 2003, piątek
    » 18:00
  • 5 grudnia 2002, czwartek
    » 20:00

wg Gesine Danckwart

'Chleb powszedni" to skomponowany ze słów mały utwór muzyczny. Kalejdoskop scen, fragmentów rzeczywistości, obejmujących jeden dzień z życia... Chleb powszedni czyli od świtu do zmierzchu, czyli znowu sam muszę jeść wciąż to samo. Dzięki swej muzyczności i lekkości tekst Gesine brzmi niczym rozpisany na głosy monolog współczesnego, młodego pokolenia. Pokolenia straconego(?), złożonego z miejskich monad, zagubionych i samotnych jednostek, uciekających w pracę, wciąż jednak poszukujących tego drugiego. Ela, Gala, Nelke, Sesam, Ulrich. Choć każdy z nich jest inny, mówi inaczej, co innego robi, ma inną przeszłość, teraźniejszość, przyszłość (a może tylko teraźniejszość?), ich głosy brzmią podobnie. Nie wchodzą jednak w bezpośredni kontakt. W tym świecie ludzie nieustannie się mijają, nie są w stanie się dotknąć, jakby wychodząc z domu, zabierali ze sobą dzielącą ich od zmierzchu do świtu ścianę. Czasem nie są w stanie rozpoznać nawet samych siebie. Nieliczne próby nawiązania kontaktu są albo nieświadome, kiedy ich wypowiedzi przypadkowo się zazębiają, albo też są serią migawkowo krótkich, utartych sloganów. Te złudne chwile kontaktu niczego jednak nie zmieniają. Samotność powraca. Wszyscy znowu mówią jak na początku dnia: unisono, ale każdy oddzielnie. Powoli schodzą się do swoich mieszkań, zamykając dzień i zamykając tekst. Jutro zacznie się kolejny. Chleb powszedni.

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ