koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
CO JEST GRANE - listopad 2024 - nr 365Perform[ing] POLAND - Przegląd sztuki performansuWrocławianka roku Gala
zmodyfikowano  10 lat temu  »  

TOMASZ FERENC /// AMERICAN LANDSCAPES

Łódź »
CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 18 448 wyświetleń od 4 marca 2015
  • od: 7 marca 2015, sobota
    do: 4 kwietnia 2015, sobota

WERNISAŻ: 7 MARCA 2015 (SOBOTA), g. 18-20

Ansel Adams wielkim fotografem był i wypada przywołać nazwisko mistrza w kontekście wystawy Tomasza Ferenca, który pokazuje fotografie wykonane w Ameryce. Otóż Adams o fotografach pracujących dla FSA (przypomnijmy: Artur Rothstein, Dorotea Lange, Walker Evans i inni) stwierdził, że byli „nie fotografami” lecz „bandą socjologów z aparatami”. (cyt. za: S. Edvards, Fotografia. Bardzo krótkie wprowadzenie, Nomos 2014, s. 46) Kiedy przekazałem powyżej zacytowaną myśl mistrza Tomaszowi Ferencowi, powiedział: miał rację. Miał rację, jeśli weźmie się pod uwagę, że większość z jego zdjęć wartościuje rzeczywistość estetycznie. Adams tworzył fotografię artystyczną, rozumianą jako formę samoekspresji. Piękno a nie wartości dokumentalne było dla niego istotne. Pamiętamy, że wyrazy „jakimi starożytni Grecy oznaczali piękno, znaczyły etymologicznie tyle, co dobór, układ czy proporcje części.” (W. Tatarkiewicz, Dzieje sześciu pojęć, PWN 1988, s. 260) Pewnie mistrz miałby problem ze zdjęciami Ferenca, który jest socjologiem i fotografem jednocześnie. Wiele z tych fotografii dostarcza nam wrażeń estetycznych, w oparciu o które możemy stwierdzić, że obcujemy z pięknymi obrazami. Autor łączy w nich wartości informacyjne i dokumentalne z osobistą refleksją i dbałością o formę. Oglądamy na nich fragmenty wielkiego kraju, do którego przez lata moje pokolenie miało dostęp tylko za pośrednictwem produktów popkultury lub propagandy. Kilka lat wcześniej Tomasz Ferenc pisał: „Są takie miasta, których wyobrażenie funkcjonuje w zbiorowym pojęciu zupełnie niezależnie od nich samych. Miasta, w których jeśli nawet nie byliśmy, to jednak w jakimś sensie ich doświadczamy, absorbują naszą uwagę, intrygują i przyciągają”. (Tomasz Ferenc, Miasto nie moje. Kilka uwag w sprawie fotografii miejskiej, Łódź 2007, s. 31) Dziś możemy doświadczyć na własnej skórze USA. Stanąć na chodniku, po którym chodziła Vivian Maier i przekonać się, że Nowy Jork naprawdę istnieje! Dziś prawie każdy może sam zobaczyć jak wygląda to miasto. A jak wygląda na zdjęciach Ferenca? Intymnie i epicko zarazem. Skupienie na detalu, świetle, kolorze, kompozycji oraz świadomość znaczeń i historii, pozwala autorowi budować wielowątkowe i niejednoznaczne narracje. Trudno jest obejrzeć całą wystawę za jednym razem. Przy każdym kolejnym oglądaniu dostrzega się nowe wątki i znaczenia. Autor, opowiadając swoje historie, skorzystał z możliwości jakie daje fotografia i film, ale możemy również przeczytać jego książkę – Dennis. Biographical Story of an American, czyli wywiad-rzekę z prawdziwym Amerykaninem. „Może krytyk sztuki jest w stanie hurtowo oglądać wystawy, filmy, poradzić sobie z hałdą treści... Młody artysta też sobie poradzi, bo on i tak to wszystko skontestuje. A starszy artysta może nie chce być o wszystkim już informowany”. (M. Maciejewski w wywiadzie przeprowadzonym przez P. Jeziorek, „Notes-na-6-tygodni”, 9-10-14, Bęc zmiana 2014) Powyższy cytat odnosi się do sytuacji widza, ale tłumaczy też skupienie Ferenca na detalach, fragmentach i pojedynczych osobach. Warto wspomnieć, że artysta zrezygnował z fotografii cyfrowej i pojechał do Ameryki z dwuobiektywową lustrzanką marki Mamiya. Z takim samym aparatem w rękach Diane Arbus stoi na jednym ze zdjęć, wykonanych w Central Parku. Ferenc pojechał do Nowego Jorku z wielkim bagażem, jakim jest świadomość tradycji i znajomość historii fotografii. Noszenie w głowie zdjęć fotografów takich jak: Robert Frank, Garry Winogrand, Berenice Abbott, Lisette Model, Arthur Fellig, Lee Friedlander, Alvin Langdon Coburn, Joel Meyerowitz... i mniej lub bardziej nieświadome konfrontowanie z nimi obrazu na matówce nie jest łatwe. Ferencowi udało się przywieźć obrazy świeże i nieoczywiste. Jego zdjęcia wymykają się próbom zaszufladkowania. „Utrata oczywistości nierzadko otwiera oczy.” (G. Boehm, O obrazach i widzeniu, Universitas 2014, s. 124) Na co otwierają oczy zdjęcia Tomasza Ferenca jest już osobistą sprawą każdego z nas.

Marek Domański

Tomasz Ferenc, pracuje w Katedrze Socjologii Sztuki UŁ, prowadzi zajęcia w PWSFTviT. Jest autorem i redaktorem licznych publikacji z zakresu socjologii wizualnej. Jego zainteresowania skupiają się wokół tematyki związanej z socjologią sztuki, społecznym zastosowaniem fotografii oraz na problematyce emigracyjnej. Ostatnie publikacje tego autora to: Artysta jako obcy. Fotografie oraz Dennis. Biographical story of an American. Druga z wymienionych książek jest częścią multimedialnego projektu, którego źródła tkwią głęboko w antropologicznej koncepcji spotkania. Spotkania dwojga ludzi, dwóch kultur, odmiennych doświadczeń. Tomasz Ferenc jest również autorem książki Artysta jako Obcy. Socjologiczne studium artystów polskich na emigracji, w której śledzi procesy asymilacyjne i strategie artystyczne polskich twórców w wielkich metropoliach „świata zachodniego”.

autor:
zmodyfikowano  10 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ