koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
CO JEST GRANE - lipiec/sierpień 2024 - nr 362KRUPA
zmodyfikowano  6 lat temu  »  

Kultura Dostępna: Młynarski. Piosenka finałowa

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 6 159 wyświetleń od 3 listopada 2018

NIE CZAS NA FINAŁ

„MŁYNARSKI. PIOSENKA FINAŁOWA”

Dokument Alicji Albrecht to fenomen. Utarło się bowiem, że filmy dokumentalne nie są u nas pozycjami które przyciągałyby do kin wielu widzów. Dokumenty ogląda się w telewizji i na festiwalach, nie w kinie. Z tej perspektywy „Młynarski. Piosenka finałowa” jest propozycją niezwykłą. Film nie tylko podobił serca tysięcy widzów, ale również otrzymał wiele cennych nagród, został również pokazany na festiwalach. Oczywiście, najważniejszy jest w tym przypadku bohater, ale nazwisko Wojciecha Młynarskiego na plakacie na pewno nie załatwiłoby wszystkiego. To po prostu bardzo dobry film. Reżyserce, cenionej dokumentalistce, ale także znakomitej dziennikarce telewizyjnej i radiowej, udało się połączyć obie pasje. W „Piosence finałowej” czuje się prawdziwe dziennikarskie zaangażowanie i artystyczną empatię. Emaptię wobec samego Młynarskiego, ale też wobec dzieła które stworzył. Ważne są również proporcje. Reżyserka nie chciała budować pomnika wielkiemu pieśniarzowi, poecie piosenki i wybitnej postaci polskiego życia kulturalnego, postawiła na wielowymiarowość artystycznej i emocjonalnej sylwetki Młynarskiego. Stąd poza oczywistymi peanami na cześć Młynarskiego, wszyscy rozmócy Alicji Albrecht, a reżyserce udało się dotrzeć do kilkudziesięciu najbliższych współpracowników i przyjaciół poety, mówią także o trudniejszych cechach charakteru Wojciecha Młynarskiego, w tym o jego przejmującej walce z wewnętrznymi demonami. Albrecht, jako jedynej dzienniakrce w Polsce, udało się również nakłonić samego Wojciecha Młynarskiego do bardzo szczerej rozmowy o jego ciężkiej chorobie, trudności pogodzenia się z sobą samym. W efekcie powstał klasyczny film biograficzny wymykający się jednak oboegowym schematom. Rzadko u nas opowiada się w ten sposób o artystach: nie na kolanach (bo to bardzo niewygodna pozycja), ale z otwartą głową i sercem, z pełną empatią i zrozumieniem. Docenili to widzowie, docenili krytycy. „Piosenka finałowa” już z nami zostanie. Nie czas na finał.

zmodyfikowano  6 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ