koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Wrocławianka roku GalaCO JEST GRANE - listopad 2024 - nr 365
zmodyfikowano  6 lat temu  »  

"Zimna Wojna" seans z cyklu Kultura Dostępna

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 7 439 wyświetleń od 6 maja 2019

„ZIMNA WOJNA”

Co można napisać o filmie, o którym napisano już chyba wszystko? Chyba tylko tyle, że „Zimną wojnę”, film fenomen, film który pozostanie już w historii naszego kina, należy oglądać indywidualnie: bez konieczności sięgania do cudzych opinii i interpretacji. To film który świetnie poddaje się tego typu poznawczej swawoli. Paweł Pawlikowski opowiada niby klasyczną historię miłością, i to opowiada ją z siłą „Casablanki” i innych evergreenów: finezyjnie, z rzemieślniczą pewnością, wielkim talentem, ale punkt docelowy, autorska teza lub interpretacja, wymykają się już jakimkolwiek pewnikom. Pawlikowski jest ponad wszystkie tezy. Jak każdy wielki twórca współczesnego kina pozwala zobaczyć w tej autobiograficznej, jak pisze reżyser dedykując film swoim rodzicom, historii, dokładnie to, co chcemy. W tym sensie „Zimna wojna” może okazać się również historią prywatną dla niemal każdego z widzów. To nie tylko relacja z trudnej, niemożliwej miłości utalentowanej, chropowatej i pełnej charakteru dziewczyny (życiowa rola Joanny Kulig) do pastelowego, chmurnego chłopca (wspaniały Tomasz Kot), ale także opowieść o czasach, o ludziach, o zachowaniach i emocjach, które są stałe, niezmienne, przynależą do każdego czasu i każdej epoki. Chodzi o konformizm, hipokryzję, albo o szczerość i prawdę, tę prawdę, dla zachowania której decydujemy się na ofiarę, na poświęcenie. Cena za owo poświęcenie może być bardzo wysoka. To cena życia, albo – jak w tym przypadku – cena śmierci. „Zimna wojna”, nieskazitelna formalnie, opowiadana z wielkim talentem do storytellingu, ma też wymiar wielkiego epickiego dzieła zamkniętego w niespełna półtorgodzinnej klamrze czasowej. To opowieść o czasach, ludziach, filmowa saga w starym stylu, ale stworzona jednak z bardzo współczesnymi dla języka filmowego środkami. Owa dychotomia pomiędzy spojrzeniem twórców wstecz, osadzeniem „Zimnej wojny” w klasyce polskiego i światowego kina (raj dla poszukiwaczy odnośników, inspiracji i cytatów wszelkiego rodzaju), a świadomością prowadzenia narracji, budowania nastroju rytmem, muzyką i znakomitymi aranżacjami klasyków „Mazowsza”, robi ogromne wrażenie. „Zimna wojna” prowadzi do celu różnymi ścieżkami. Kino muzyczne i melodramat, film o Polsce i o polskości, o niemożności ucieczki od Polski, i niemożności pogodzenia się z Polską, film o miłości mężyczyny do kobiety, i kobiety do mężczyzny, a wreszcie film o zdradzie, ofierze, pokucie i pojednaniu. Tak wiele można zobaczyć, odkryć i zrozumieć w jednym osiemdziesięciopięciominutowym dziele (a pewnie i dużo więcej). Tak, „Zimna wojna” to już klasyk, evergreen. Film który nigdy nie zniknie.

Łukasz Maciejewski

zmodyfikowano  6 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ