koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
ARTYSTA BEZ GRANIC PAFAWAGCO JEST GRANE - LISTOPAD 2024 - nr 365Wrocławianka roku Gala
zmodyfikowano  12 lat temu  »  

AGNIESZKA KOSIEC - SPOJRZ MI PROSTO W OCZY

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 16 750 wyświetleń od 7 stycznia 2007
  • 8 stycznia 2007, poniedziałek
    » 17:00

Wystawa fotografii

Na obcych się nie patrzy. Na "innych" się nie patrzy. Od chorych odwraca się wzrok. Ja skierowałam swój obiektyw na niepełnosprawnych z żarskiego Stowarzyszenia "Radość Życia". Dopiero wtedy zobaczyłam jacy są piękni i radośni.

W fotografii najważniejszy jest dla mnie człowiek. Nie czuję się najlepiej w kreowaniu rzeczywistości, za to lubię obserwować. Stąd moja słabość do fotoreportażu. Sprawia mi przyjemność poznawanie nowych ludzi, przełamywanie barier. I moich. I innych. Nie jest łatwo pozować fotografowi. Modeli tak spontanicznych i naturalnych nie miałam dawno.

Pierwszy czarno-biały negatyw wypstrykałam na aparacie taty i to on pomógł mi go wywołać. I tak się zaczęło... Studia, akademickie koło fotograficzne, gazeta studencka. Nie było dnia żebym nie słyszała dźwięku migawki i tak mi zostało... Dziś jestem członkiem Lubuskiego Towarzystwa Fotograficznego i robię zdjęcia dla Gazety Wyborczej. Wciąż niedoścignionym ideałem są dla mnie fotografie zebrane przez Edwarda Steichena i zaprezentowane jako „The Family of Man”. Do tej pory wzięłam udział w 10 wystawach. „Spójrz mi w oczy” jest pierwszą indywidualną. Za zestaw 6 zdjęć z tego cyklu otrzymałam Grand Prix XVI Wojewódzkiej Wystawy Fotograficznej Żary 2006.

Agnieszka fotografując osoby niepełnosprawne, podjęła bardzo trudne wyzwanie. Wykonała serię zdjęć, fotografując osoby przez nas odrzucane i niechciane. Osoby, o których się milczy i rzadko fotografuje. Robert Półkośnik powiedział: „Świat, w którym żyją ludzie upośledzeni umysłowo, postrzegany jest przez nas - ludzi zdrowych, jako tragiczny”. Jednak, w tych zdjęciach czuje się raczej radość i ciepło. Widać też łatwość, z jaką autorka nawiązywała kontakt z fotografowanymi. Dzięki uśmiechom, wielu z nich wygląda na zdjęciach zupełnie normalnie. Dobro i szczerość emanuje z poszczególnych postaci. Widać, że fotografowani nie dbają o pozę, jaką przybierają osoby „normalne”. Bezradność fotografowanych świadczy o sile przekazu tej serii zdjęć.

Oglądając telewizję ludzie „normalni” coraz bardziej oswajają się z niepełnosprawnością, która z czasem staje się dla nich obojętna. Takie zdjęcia potrafią to zmienić. Siła prawdy zawarta w tych fotografiach pochodzi z czysto dokumentalnej estetyki. Autorka przekazuje nam wiernie świadectwo miejsca i czasu. Widać, jak bez żadnej kreacji odbiło się to w świadomości fotografa. Codzienne doświadczenie wskazuje, że niepełnosprawnych łatwiej odsuwać niż im pomagać. Może, kiedy zaczniemy traktować niepełnosprawnych jako „normalnych”, zaczniemy naprawdę widzieć, słyszeć i czuć. Musimy pamiętać, że w ludzkiej świadomości istnieje od zawsze, dobro i zło. Doskwiera nam to, że nie ma nas kto wysłuchać, ale sami zapominamy słuchać innych. Niby patrzymy, a nie zauważamy. Najlepszym dowodem na to, są te fotografie. Autorka dopuściła nas do tajemnicy bycia wśród ludzi. Niepełnosprawni często swoją obecnością czynią więcej dobrego niż niejeden „sprawny”. „Dla większości z nas, człowiek niepełnosprawny znaczy - nie Ja”. Jednak wszyscy jesteśmy mniej lub bardziej niepełnosprawni” - powiedział Adam Hayder. W osobach, z tych fotografii odczuwamy prawdę - ponadczasową, ponadosobową.

Za pośrednictwem fotografii jesteśmy zmuszeni do konfrontowania się z ogromną ilością ludzkiego nieszczęścia. Roland Barthes wyraził to stwierdzając, że „przed wynalezieniem fotografii nic nie mogło nas tak przekonująco upewnić, że coś naprawdę istniało, że coś miało miejsce”. Groza, jaką niesie zapis fotograficzny, może być do pewnego stopnia przeniesieniem autentycznej grozy utrwalonej sytuacji. Zdjęcia zmuszają nas do kontaktu z cierpieniem, bólem, na który z reguły nie jesteśmy w stanie zareagować. Możemy wzruszyć się lub oburzyć, by w końcowym efekcie zaakceptować poczucie bezradności.

„Kiedy się już widziało takie zdjęcia, wkroczyło się na drogę, przy której obejrzeć można więcej. Obrazy paraliżują" pisała Susan Sontag. Obcowanie z niepełnosprawnością utrwaloną na zdjęciach, doprowadziło do opatrzenia się z nią, do traktowania jej niemalże jako naturalnej, nieuniknionej i, co najgorsze - odległej. W rezultacie zmusza to do konkluzji, że fotografia społeczna przyczyniła się do uśpienia sumień.

Fotografie same nie są i nie będą dokumentem. To fotograf dokumentuje swoją wrażliwość na cierpienie. Zdjęcia przeistaczają się w swoiste opowiadanie. Można je traktować jako odsłony nieustannego spektaklu, który dzieje się na scenie świata.

Anselm Adams mówił „Wydaje mi się, że pojawiam się na czas w miejscach, gdzie Bóg daje znak, abym nacisnął spust migawki”.

Wystawa ta to żywy opis zdarzeń i faktów, znanych autorce z bezpośredniej obserwacji. Te odczucia nasuwają się po oglądnięciu zdjęć Agnieszki. Wydaje się, że osoby za zdjęć za chwilę zaczną zadawać nam pytania. A my sprawdzimy, jak wygląda świat po drugiej stronie lustra. Po jednej stronie są Oni - niepełnosprawni, po drugiej My – obserwatorzy zdarzeń.

Paweł Janczaruk

autor:
zmodyfikowano  12 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ