koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
ARTYSTA BEZ GRANIC PAFAWAGWrocławianka roku GalaCO JEST GRANE - LISTOPAD 2024 - nr 365
zmodyfikowano  12 lat temu

FOTOTEKA

Kraków »
CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 27 596 wyświetleń od 1 stycznia 2007

Kraków » ul. Józefa 22 (wejście od ul. nowej) » NA MAPIE

  • od: 11 marca 2005, piątek
    do: 11 kwietnia 2005, poniedziałek

Bogdan Korczowski

Bogdan Korczowski

Debiutowałem w 1974 roku jako performer (performance "Biały Rower" na festiwalu w Nowej Rudzie), ale właściwie zawsze chciałem malować i malarstwo jest moją formą expresji od ostatnich 30 lat. Wielokrotnie dyskutowano na temat mojego "symbolizmu abstrakcyjnego", szczególnie po mojej wystawie w Zachęcie, która była całkowicie oparta na abstrakcyjnych znakach. Wielokrotnie pytano mnie o interpretację moich obrazów. Praktycznie nigdy nie zabierałem głosu, zostawiając innym analizę moich prac. Pewne opinie były słuszne a inne zupełnie przypadkowe. Później w Paryżu wielokrotnie słyszalem o pewnej "zmysłowości" mojego malarstwa i wtedy rozpocząłem naprawdę moja własną analizę (artystyczną i psychoanalityczną) tych pojęć, zaintrygowany tym "zestawieniem". W połowie lat 90-tych zrealizowałem pierwszą serię polaroidów przedstawiających fragmenty ciała ludzkiego i wymieszałem je z moim malarstwem i symbolami jak krzyże czy gwiazdy.

Dlaczego polaroid?

Dlatego, że odbitka jest unikalna, bezpośrednio widzialna, bez specjalnego technicznego manipulowania. Używam polaroidu nie jako fotograf ale malarz, jak "pędzla i farby" równocześnie, realizując setki zdjęć i klejąc je na obrazie równocześnie z farbą. Mały format polaroidu narzucał mały format obrazu, ale obsesyjność pracy nie pozwoliła mi się zatrzymać. Doszedłem do punktu, w którym kilkadziesiąt polaroidów zagubiło się w samej masie początkowo kilkudziesięciu, a potem setki obrazków jako instalacji. Sprowokowałem i zbudowałem sytuację malarsko-fotograficzną, którą z DALEKA odbieramy jako MALARSTWO, a która patrząć z BLISKA zmienia się w sytuację FOTOGRAFICZNĄ.

Podwójność dzieła?

Wielowarstwowość interpretacji? Obraz nie jest "niewinny", coś za tym stoi, ale nie należy pytać "dlaczego?". Należy pytać "jak?". Ale obraz ani artysta nie jest "winny", bo jest po prostu wolny. Dotarłem do tego, że sugestywność i podwójność interpretacji nigdy nie jest obiektywna jeśli chodzi o dzieło artystyczne, każde dzieło artystyczne. Zaskoczony byłem niedawno reakcją w Polsce na prace Doroty Nieznalskiej. Napisałem do niej "wolność sztuki jest nieograniczoną wolnością" ; niestety doszło do tego, że Dorotę skazano. Totalitaryzm myślenia akceptuje tylko pytania "dlaczego?", a nie "jak to się dzieje, że artysta dochodzi to pewnych mediów, czy używa różnych zestawień plastycznych?".

W Paryżu zrealizowałem w Galerii Selmersheim wystawę moich polaroidów z lat 90-tych i zatytułowałem "Phototheque" (Fototeka), dając ten tytuł jako aluzję do prywatnego archiwum artysty. Cała galeria była wypełniona około 150 pracami z polaroidami i na otwarciu słyszalem zupełnie inne komentarze obserwujących moje prace z dystansu kilku metrów i tych, którzy obserwowali prace z bliska. Ostatnio pracuję nad dużymi formatami czysto malarskimi i te serie nazwałem "Sensualite au Vegetal" (Zmysłowość Roślinna). Sugestia po polaroidach? Może, bo to jest praca równoległa do pracy fotograficznej.

Używałem kilku modeli Polaroidów, ale najlepiej mi się pracuje ze starym Polaroidem Captiva Vision 95, kupionym w Nowym Jorku zaraz po ukazaniu się tego modelu. Maszynka nie do zdarcia...

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ