koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Wrocławianka roku Gala
zmodyfikowano  12 lat temu  »  

Koncert zespołu Wyciągnięci z Mesy w Tavernie 10B

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 15 405 wyświetleń od 31 marca 2011
  • 22 kwietnia 2011, piątek
    » 21:00
  • 15 kwietnia 2011, piątek
    » 21:00
  • 8 kwietnia 2011, piątek
    » 21:00
  • 2 kwietnia 2011, sobota
    » 21:00

dużo dobrej muzyki, tańca i zimnego piwa:-)

Ponad 10 lat w pigułce...czyli co już za nami

Relacja Zibiego, jak to wszystko powstawało

...Na początku był chaos.

A tak po prostu "Wyciągnięci" powstali pierwotnie na potrzeby jednego festiwalu. Ale od początku.

Dawno temu grałem sobie w takiej kapelce "Watersi", lecz po rozpadzie składu, w październiku 2000 dostałem zaproszenie na festiwal RAFA do Radomia. Wtedy powstała idea założenia zespołu. Po kolei w składzie pojawiały się kolejne osoby.

Pierwszy był Pan Pan. Spotkany w Kliprze, bez zastanowienia uznał, że może pograć (przedtem parę razy zdarzyło się nam razem muzykować).

Anię poznałem już poł roku wcześniej na koncercie Darka Lewandowskiego i stwierdziłem, że fajnie śpiewa.

Szukając dalej wypytywałem kolegow o znajomych instrumentalistow. I tak np. spotkany na ul Chełmskiej Krzysiek polecił mi Bławka, zaś Wiking z Wroną w trakcie jazdy pociągiem Zwierzaka.

Błażej to facet, ktory kiedyś przy piwie niechcący wyznał, że dzieci, z ktorymi pracuje uznały, że ładnie śpiewa (a ja bezgranicznie wierzę słowom dzieci).

Zaś po pierwszej probie podeszła do mnie dziewczyna i spytała, czy może do nas dołączyć. To była Dorota.

W takim składzie po miesiącu istnienia pojechaliśmy na Rafę. To był nasz debiut.

Co prawda nic nie zdobyliśmy, ale BYŁO NAS WIDAĆ. Wraz z przyjaciołmi w żołtych koszulkach (drukowanych w przeddzień) zaistnieliśmy (obraz tamtych dni widać w galerii FESTIWALE).

W grudniu za namową Sławka i Basi z Klipra, przyjęliśmy Flachę.

I się zaczęło. Graliśmy, graliśmy, graliśmy.

W kwietniu wystąpiliśmy na "Kubryku" w Łodzi, przywożąc dyplom za III miejsce.

Poźniej jakoś samo się stało, że skład zmalał do czterech regularnie grających osob: Flachy, Bławka, Pana Pana i mnie

Tutaj wielka dziura historyczna, polegająca na ciągłym graniu w kolejnych knajpkach, na imprezach i na szlifowaniu repertuaru.

W marcu 2003 odszedł Flacha, jego miejsce zajął Miłosz. Przez ponad dwa i poł roku zagraliśmy naprawdę wiele koncertow (będzie tego z poł tysiąca). Jednakże nastąpiło chyba jakieś "zmęczenie materiału" i coś zaczęło się sypać. Pomimo udanej zabawy gdzieś zaczął zanikać duch wspolnego imprezowania, co doprowadziło do rozwiązania zespołu. W efekcie między lutym a listopadem 2005 roku Wyciągnięci w ogole nie istnieli. Miłosz wraz z Panem Panem założyli nowy skład, ktory nazwali "Nautilus", Bławek zaś i Zibi zrobili sobie "urlop od szantowania". Nie wiadomo jak by to długo trwało, gdyby nie zaproszenie "Wyciągniętych z Mesy" na występ w Karuzeli. Usłyszeliśmy, że organizatorzy nie wyobrażają sobie nikogo innego jak właśnie nas. Trzeba było coś zrobić. Akurat w trakcie jednej z rozmow z zaprzyjaźnionym perkusistą Tonic'em padło hasło - czemu nie?

Pojawił się wtedy rownież Jarek - ze swoją doskonałą umiejętnością czarowania na basie. I zaczęło się od nowa. Choć zupełnie inaczej... Znow zaczęły się koncerty, wyjazdy, granie w tawernach, na imprezach u zaprzyjaźnionych firm, organizacji. Nawet kilkakrotnie urozmaicaliśmy wesela przyjacioł. Trafiły się rownież takie perełki jak występy na wspolnych scenach z zespołami "Ich Troje" (chłopacy zabiją mnie za to, że to napisałem), "Boney M", czy "De Mono". Jednak ponieważ Jarek rozpoczął granie w kilku poważnych projektach muzycznych, musieliśmy trochę rozluźnić z nim węzły. Na szczęście traf na naszej drodze postawił Jaśka- flecistę, ktorego pasją jest "basowanie". Panowie jakoś niezauważalnie się wymienili... i można powiedzieć, że taki stan trwa do dnia dzisiejszego. Co prawda gdy spotkamy się gdzieś na szlaku, możecie ujrzeć w naszym gronie inne twarze. Przyjacioł ratujących sytuacje kryzysowe, z ktorym było nam dane grywać już w rożnych sytuacjach i projektach, a ktorzy oficjalnie w składzie zespołu nie występują. Jednak należało by o nich wspomnieć. Oni rownież mają niemały wkład w istnienie naszego zespołu. Do najważniejszych należą: Kocur (klawiszowiec i akordeonista), Gandhi (skrzypek), Marek (perkusista), Rafał (perkusista), Dominik (perkusista, ktorego nazwaliśmy Groszkiem), Andrzej (akordeonista), czy Pan Pan, z ktorym do dnia dzisiejszego zdarza nam się zagrać.

Swoje miejsce z nami na scenie znajdą czasem rownież przyjaciele, ktorzy urozmaicają nasze występy, wspomagając zespoł występami "gościnnymi". Czasami pojawi się Flacha i przypomni piosenki grane przed laty, Czasem Niebieska zaśpiewa "coś z Dylana", Czy Dorotka odświeży swoją i naszą pamięć wygrzebując jakiś klasyk.

A czasem pojawi się niespodzianka. DLa Was, dla nas....

Zespoł w efekcie do dziś istnieje głownie dzięki Wam - słuchaczom, przyjaciołom, sympatykom naszych głupot (oczywiście fanki Bławka rownież - hihi - zatłucze mnie za to), czy ludziom, ktorzy odkrywają w nas jakiś potencjał i zapraszają, abyśmy u nich wystąpili.. Dla Was gramy, wydurniamy się i staramy, aby spotkanie z nami zawsze było miłym wspomnieniem.

Dziękujemy, że jesteście i możemy dla Was grać.. A co będzie dalej? Czas pokaże....

bilety: wstęp wolny

bilety:

wstęp wolny

autor:
zmodyfikowano  12 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ