koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  7 lat temu  »  

Haydn | Schubert

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 10 032 wyświetleń od 10 maja 2018
  • 19 maja 2018, sobota
    » 19:00

wykonawcy: Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus Michaił Jurowski | dyrygent

w programie: Joseph Haydn: 94. Symfonia G-dur „Niespodzianka” Franz Schubert: 9. Symfonia C-dur „Wielka” D. 944

19 maja 2018, godz. 19.00 Studio Koncertowe Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego w Warszawie

Wspaniałym podsumowaniem symfonicznej spuścizny Haydna są dwa cykle liczące po sześć utworów, zwane „Symfoniami londyńskimi” (nr 93–04). Ich geneza wiąże się z jedynymi dalszymi podróżami, jakie Haydn podjął w swym długim życiu. Po śmierci wieloletniego chlebodawcy, księcia Miklósa Esterházy’ego, w roku 1790, przyjął zaproszenie złożone przez Johanna Petera Salomona, znakomitego niemieckiego skrzypka, który w tym czasie prowadził działalność impresaryjną w Londynie. Jeszcze w tym samym roku zimą wyruszył do Anglii, by wystąpić w roli celebryty podczas koncertów abonamentowych, organizowanych przez Salomona. Za niezwykle gorące przyjęcie odwdzięczył się londyńczykom monumentalnym cyklem epokowych symfonicznych arcydzieł – to dwanaście symfonii w dwóch grupach z każdego tournée (drugi wyjazd miał miejsce w latach 1794–1795). Kilka z nich zawiera muzyczne „ekstrawagancje” i żarty, z których słynął Haydn. W drugiej z „Symfonii londyńskich” „Symfonii G-dur” nr 94 pojawia się jedna ze szczególnie znanych i zabawnych cech wyróżniających: gwałtowny, niespodziewany akord grany fortissimo po rozwijającym się wcześniej w piano delikatnym temacie drugiej części. Stąd określenie dodawane dziełu w krajach anglojęzycznych: „Niespodzianka”, nazywa się ją także – za niemieckimi komentatorami – symfonią „Z uderzeniem w kocioł” („mit dem Paukenschlag”), gdyż instrument ten, na ogół milczący w lirycznych epizodach, tu właśnie niespodzianie włącza się. Haydn dementował później, jakoby efekt ten był obliczony na obudzenie tych spośród słuchaczy, których delikatna muzyka tej części wprawiła w drzemkę... „Symfonia C-dur” Schuberta zwana „Wielką” (to określenie samego autora, które miało ją odróżnić od krótszej, „VI Symfonii” w tej samej tonacji; później nazwę tę interpretowano też jako wyraz admiracji dla genialnego dzieła) komponowana była w roku 1825, w czasie szczęśliwego lata spędzonego poza Wiedniem. Szczególnie miły był dwumiesięczny pobyt w domu muzykalnego i gościnnego kupca Ferdinanda Trawegera w Gmunden, w Górnej Austrii. Beztroska atmosfera wakacji, wypełnionych rodzinnym muzykowaniem, biesiadowaniem i górskimi wędrówkami, zainspirowała Schuberta do skomponowania największego i najoryginalniejszego z jego orkiestrowych dzieł. Na podstawie zapisanej w autografie daty długo sądzono, że utwór powstawał w ostatnich miesiącach życia Schuberta, w roku 1828, a dominujący w nim pogodny nastrój to jakoby wyraz „eskapizmu” wobec tragicznych doświadczeń biedy i choroby. Dziś przyjmuje się jednak, że zasadniczy zrąb dzieła powstał właśnie latem 1825 roku. Być może w roku 1828 Schubert naniósł ostatnie poprawki, mając nadzieję na wykonanie lub wydanie dzieła, stąd data. Nie dożył jednak prezentacji symfonii. Jak większość pozostałych, miała ona pozostać całkowicie nieznana przez kolejną dekadę. Szczęśliwie brat Franza, Ferdinand, pokazał dzieło odwiedzającemu Wiedeń Robertowi Schumannowi i dzięki jego staraniom, wykonano je w roku 1839 w lipskim Gewandhausie, pod dyrekcją Mendelssohna. Rok później, po publikacji partytury, Schumann poświęcił dziełu sławny, wnikliwy i entuzjastyczny artykuł w „Neue Zeitschrift für Musik”. Zapamiętano z niego zwłaszcza jedno sformułowanie: „...i te niebiańskie dłużyzny, niczym gruba, niekończąca się powieść Jean-Paula w czterech tomach...”. Owa wypowiedziana w dobrej wierze uwaga Schumanna bywała odbierana zbyt dosłownie. Publiczność nie od razu zaakceptowała rozmiary dzieła, wykraczające poza jej przyzwyczajenia, zaś dyrygenci często je skracali, pomijając powtarzalne elementy. «Symfonia C dur» wypełnia konwencjonalny schemat zupełnie nową treścią: pozostając w ramach typowego, czteroczęściowego cyklu, Schubert delektuje się urodą własnych melodii (w finale cytuje też dyskretnie «Odę do Radości» Beethovena, składając swemu idolowi piękny hołd), odchodzi od dramatyzmu, właściwego wcześniejszej symfonice, w stronę orkiestrowej liryki. Doceniono ją późno i stała się ona z czasem jednym z najbardziej kochanych dzieł swego, tak za życia niedocenionego, twórcy.

Patronat medialny: Polskie Radio Program 2, Presto, Art Post, Twoja Muza, polmic.pl

Więcej na: www.sinfoniaiuventus.pl

autor:
zmodyfikowano  7 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ