koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
ARTYSTA BEZ GRANIC PAFAWAGCO JEST GRANE - LISTOPAD 2024 - nr 365Wrocławianka roku Gala
zmodyfikowano  6 lat temu

Koncert symfoniczny. Inauguracja sezonu artystycznego 2018/2019

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 9 843 wyświetleń od 22 września 2018
  • 8 października 2018, poniedziałek
    » 19:00

Najwspanialsze w muzycznej literaturze koncerty solowe powstały nierzadko jako plon współpracy wielkiego kompozytora z wybitnym wirtuozem, dotyczy to także późnego arcydzieła Feliksa Mendelssohna, Koncertu skrzypcowego e moll op. 64, skomponowanego z myślą o przyjacielu, Ferdinandzie Davidzie. Był on koncertmistrzem orkiestry lipskiego Gewandhausu w czasie, gdy zespołem kierował Mendelssohn, który uczynił ten zespół jedną z najznakomitszych orkiestr ówczesnej Europy. Pierwsze szkice pochodzą z roku 1838, lecz ukończenie koncertu zajęło Mendelssohnowi aż sześć lat. Premiera miała miejsce 13 marca 1845, a dzieło spotkało się od razu z entuzjastycznym przyjęciem publiczności i od tej chwili nie schodzi z koncertowych estrad, należąc do największych muzycznych „przebojów” wszechczasów. Typowa dla Mendelssohna uroda melodii, doskonała równowaga między partią solową a orkiestrą, łączy się tu z kunsztowną i nowatorską konstrukcją formalną. Piękny hołd dla tego dzieła złożył u schyłku życia Joseph Joachim, „ojciec” dziewiętnastowiecznej wiolinistyki, który jako młodzieniec miał okazję poznać Mendelssohna i doświadczyć jego życzliwego wsparcia: „Niemcy mają cztery koncerty skrzypcowe. Największym i najbardziej bezkompromisowym jest koncert Beethovena. Koncert Brahmsa bliski jest swą powagą Beethovenowskiemu. Max Bruch napisał najwspanialszy i najbardziej czarujący ze wszystkich czterech. Najdroższym jednak spośród wszystkich, klejnotem serca, jest koncert Mendelssohna”. Publiczność inauguracyjnego koncertu usłyszy to arcydzieło w mistrzowskim wykonaniu Krzysztofa Jakowicza, jednego z najwybitniejszych polskich skrzypków.
Przed epoką wielkich poematów symfonicznych, których mistrzem stać się miał Mieczysław Karłowicz, podobną rolę narracyjnych, programowych form pełniły uwertury koncertowe. Popularna Bajka Moniuszki z 1848 roku to właśnie przykład takiej sugestywnej muzyki, której skontrastowane tematy układają się w fascynującą „opowieść” – jednak nie dowiadujemy się, o czym. Kompozytor pozostawił to wyobraźni słuchacza, nie zdradzając żadnego literackiego programu. Pozostaje żałować, że ta urocza symfoniczna miniatura pozostała odosobniona w twórczości autora, który niemal całkowicie oddał się formom wokalnym, pieśni i operze, swój symfoniczny talent objawiając nie raz jeszcze, lecz tylko w uwerturach i interludiach swych dzieł dla sceny.
W roku 1895 młody Mieczysław Karłowicz podjął studia w Berlinie, mając początkowo nadzieję na karierę skrzypcowego wirtuoza. Gdy jednak plany te nie ziściły się, Karłowicz skupił się na studiach kompozytorskich w klasie Heinricha Urbana. Po stworzeniu grupy pieśni, smyczkowej serenady i muzyki do teatralnego dramatu (Biała gołąbka) przystąpił do pracy nad nowym utworem, który wedle tradycyjnych zasad konserwatoryjnego kształcenia kompozytorów miał być ostatecznym probierzem jego umiejętności – symfonii. Młody twórca miał szczęście, że jego berliński mistrz nie hołdował zasadom sztywnego akademizmu i dawał adeptom znaczną swobodę. Sam Urban cenił muzykę Wagnera, a zwłaszcza Richarda Straussa, która fascynowała również Karłowicza, szczególnie w aspekcie programowości. Przyszły autor wielkich poematów symfonicznych podjął więc ambitny zamiar stworzenia symfonii programowej. Twórczość XIX stulecia dostarczała wiele interesujących wzorów takich kompozycji. Karłowicz podążał wszakże własną drogą. Choć podziwiał Straussa, nie nawiązał do wzorów jego „fabularnych” i ilustracyjnych poematów symfonicznych. Programowość pojmował raczej w kategoriach psychologicznych i symbolicznych. Nie miała malować dźwiękami fabuł, miejsc, postaci, lecz raczej oddawać ewokowane przez nie emocje, stany duszy. Nowe dzieło odpowiada klasyczno-romantycznym ramom czteroczęściowego cyklu, a jego ideową podstawą jest obszerny, autorski program (opublikowany w „Słowie Polskim” przed lwowską premierą w 1903 roku) w „młodopolskim” stylu. Mowa w nim o „ponurym, złowrogim śpiewie” i powolnym przebudzeniu pogrążonej w letargu duszy (cz. I), kontemplacji świata opromienionego słońcem (cz. II), pokusach błahych uciech, na jakie wystawiona jest dusza (cz. III) i wreszcie – tytułowym odrodzeniu człowieczego ducha, na zew „wiekuistego hasła”. Symfonia „Odrodzenie” jest jednak doskonale komunikatywna, nawet bez znajomości programu, przemawia do słuchacza wielką siła emocji i nastrojów, wahających się między tragizmem, melancholią, patosem a euforyczną radością. W tej właśnie kompozycji wykrystalizował się w pełni indywidualny styl Karłowicza, choć on sam, zawsze niezadowolony z własnych dokonań, także swą wspaniałą symfonię uznał za owoc muzycznego „terminowania” i nie przeznaczył jej do druku.

Wykonawcy:
Krzysztof Jakowicz – skrzypce
Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus
Mirosław Jacek Błaszczyk – dyrygent

W programie:
Stanisław Moniuszko
„Bajka” – uwertura fantastyczna
Felix Mendelssohn-Bartholdy
Koncert skrzypcowy e-moll op.64

przerwa

Mieczysław Karłowicz
Symfonia e-moll „Odrodzenie” op. 7

Więcej na: www.sinfoniaiuventus.pl

zmodyfikowano  6 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ