koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  4 lata temu

Dwa oblicza klasycyzmu: Elbląska Orkiestra Kameralna i goście - 30. Festiwal Mozartowski w Warszawie

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 11 666 wyświetleń od 25 maja 2021
  • 12 czerwca 2021, sobota
    » 19:00

występują: Wykonawcy: Karolina Nowotczyńska – skrzypce Marcin Zdunik – wiolonczela Aleksander Dębicz – fortepian Elbląska Orkiestra Kameralna pod dyrekcją Wojciecha Rodka

  1. Festiwal Mozartowski w Warszawie

Zamek Królewski w Warszawie

Dwa oblicza klasycyzmu: Elbląska Orkiestra Kameralna i goście

Program: Ludwig van Beethoven Koncert potrójny C-dur na skrzypce, wiolonczelę i fortepian op. 56 I. Allegro II. Largo III. Rondo alla Polacca Wolfgang Amadeus Mozart Symfonia C-dur „Jowiszowa” KV 551 I. Allegro vivace II. Andante cantabile III. Menuetto: Allegretto − Trio IV. Finale. Molto allegro

Oba dzieła prezentowane w czasie koncertu Elbląskiej Orkiestry Kameralnej mają ważną wspólną cechę, bowiem w swej warstwie instrumentacyjnej stanowią swoisty dialog, zaś same w sobie – jak przykazał Joseph Haydn, sprawiają radość muzykowania instrumentalistą dostarczając radości słuchania melomanom. Ludwig van Beethoven napisał Koncert potrójny C-dur op. 56 dla swego ucznia i protektora – księcia Franza Josepha Lobkowitza, melomana i – o czym często zapominamy, wielce utalentowanego pianisty. Wszystkie trzy instrumenty solowe (skrzypce, wiolonczela, fortepian), pokazują swoje solistyczne walory by w pięknym dialogu wchodzić w interakcje nie tylko między sobą ale i orkiestra. Trzyczęściową formę wieńczy polonez, a samo dzieło, mimo, że wyszło spod ręki klasyka wiedeńskiego, ma w sobie przedśpiew może nie tyle Romantyzmu co niesie nowatorskie elementy tak typowe dla jego innych ikonicznych dzieł: III Symfonia („Eroika” op. 55) Sonaty fortepianowej – f-mollowej znanej jako „Appassionata”.

Równie istotnym elementem koncertu będzie wykonanie symfonii „Jowiszowej” arcydzieła określanego mianem jednej z trzech wielkich, ostatnich symfonii Mozarta na które składają się symfonia nr 39 – Es-dur (KV 543), nr 40 – g-moll (KV 550) oraz wspomniana 41. – Jowiszowa C-dur (KV 551). To właśnie ona wraz kilkoma innymi dziełami sprawiała, że zachwycony całą spuścizną mozartowską Albert Einstein powiedział, że frazy które znamy jako dzieła Maestro Amadeusza to muzyka prosto od Boga, istniejąca od tysiącleci w kosmosie, ale to właśnie Mozart zawarł ją w nutach.

Sama symfonia wpisana jest do grona pięćdziesięciu najważniejszych w historii muzyki („The Guardian” 2014) jako owoc radości zbudowany na fundamencie palimpsestów i proroctwa postmodernizmu. Badacze spuścizny mozartowskiej wybaczają fakt, iż samo dzieło pełne jest cytatów, jak choćby z arii „Un bacio di mano” która Mozart dopisał do wystawienia opery Anfossiego Pasquale „Le gelosie fortunate”… temat ten pojawia się pod koniec tematu głównego pierwszej części. Transpozycja z tonacji c-dur do G-dur okazała się w opinii erudytów, mistrzowskim ruchem a sama pierwsza część symfonii uchodzi za jedno z najbardziej przepełnionych głębią dzieł Mozarta. To jak twierdzi Tom Service, jest to „kawałek postmodernizmu avant la lettre i coś, czego Beethoven, mimo całego swojego ikonoklazmu, z trudem ryzykując spotykał w swoich symfoniach.

Symfonia „Jowiszowa” to wizytówka dyrygentów całego świata i całej post mozartowskiej historii. Dość wspomnieć wykonania pod batutą samego Ryszarda Straussa czy jego kolegów po fachu: Nikolausa Harnoncourta, René Jacobs, Thomasa Beechama, Charlesa Mackerrasa… A to, że w samej symfonii słychać echa XIII-wiecznego Credo, podobnie jak u Thomas z Akwinu, Pange Lingua czy Josquina des Prez, że echa słychać też w mozartowskiej symfonii 33 i Missa Brevis, że motyw dźwięków w sekwencji c, d, f, e powraca jak echo z fugi z symfonii 34… Cóż, muzyka to niekończąca się sztafeta pokoleń. Ku chwale muzyki.

zmodyfikowano  4 lata temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ