koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  12 lat temu

ROMÉO ET JULIETTE Hector Berlioz

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 29 439 wyświetleń od 1 stycznia 2007

Marc Minkowski

  • Symfonia dramatyczna (1839), Wykonanie koncertowe
  • Libretto: Emile Deschamps
  • Dyrygent: Marc Minkowski
  • Przygotowanie chóru: Bogdan Gola
  • Orkiestra i Chór Teatru Wielkiego - Opery Narodowej
  • Obsada: * Marijana Mijanovic (mezzosopran) * Loïc Félix (tenor) * François Lis (bas)

Marc Minkowski to dziś jeden z największych dyrygentów.

Zaczynał jako fagocista. W 1982 założył jeden z najciekawszych zespołów muzyki dawnej – Les Musiciens du Louvre. Dziś dyryguje głównie muzyką okresu baroku, ale nieobce są mu wycieczki w czasy późniejsze (Holender tułacz Wagnera, Orfeusz w piekle Offenbacha, Symfonia fantastyczna Berlioza, Pelleas i Melizanda Debussy’ego).

Współpracuje głównie z francuskimi scenami operowymi (Palais Garnier, Opera Paris, Opera Comique). Nagrywa dla wielkiej wytwórni Deutsche Grammophone, z którą ma autorski, lukratywny kontrakt.

Jego nagrania oper Haendla (m.in. Juliusz Cezar w Egipcie) czy Rameau (Dardanus, 'Platée', Hippolyte et Aricie) były prawdziwą rewolucją. Ostatnie nagrania - Rameau. Un symphonie imaginaire oraz Opera proibita z Cecilią Bartoli - znów olśniewa i zachwyca. Szczególnie to pierwsze jest bardzo szczególne. Minkowski ma słabość do muzyki Rameau. Nagrywał lub wykonywał na scenie kilka dzieła. Nagle, jakby zdziwiony spostrzegł, że Rameau nie pozostawił po sobie utworów instrumentalnych. Że nie napisał instrumentalnej symfonii, choć już w pierwszych pośmiertnych wspomnieniach pisano, że był twórcą operowych symfonii... Oto więc symfonia, to nic, że wyobrażona, wymyślona.

Jaki jest jego sposób na muzykę? Bardzo prosty. To euforia. Genialna jest u Minkowskiego relacja napięć. Przypływ i odprężenie, ściśnięcie i rozluźnienie, narastanie i opadanie. Wszystko, by zwiększać dawkę emocji. By muzyka była bardziej żarliwa. By dobrać się do najgłębszego i podskórnego nerwu. Jeśli piano, to na granicy słyszalności. Jeśli forte, to tak, żeby sprawić ból.

Minkowski bierze do ręki jakąkolwiek muzykę, kładzie ją na pulpit, daje znak i ona brzmi tak, jak jeszcze nigdy dotąd. Ale zawsze wyryje taki ślad, że nie sposób go nie zauważyć, a co dopiero zapomnieć. Każdy dźwięk, akord, frazę i fragment zamienia w kryształ. Nie chodzi tylko o błysk, o świecidełko. Chodzi przede wszystkim o ten rodzaj lśnienia, które staje się filtrem; o prześwietlenie i odbicie tego dziwnego światła tak, aby udzieliło się nam, słuchaczom.

Do pracy z zespołem Teatru Wielkiego-Opery Narodowej Minkowski wybrał Romeo i Julię Berlioza – wielki epicki fresk rozpisany na trzech solistów i trzy chóry.

Przysłuchujemy się tragicznej historii dwóch weneckich rodów, dwójki młodych, których połączy dopiero śmierć. Ale Romea i Julii nie ma na scenie. Z postaci szekspirowskich obecny jest jedynie Ojciec Laurenty, z którym wszystkie chóry śpiewają w finale pieśń pojednania.

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ