koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
POK KWIECIEŃ - MAJ 2024TINA
zmodyfikowano  11 lat temu

Inwentaryzacje

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 21 961 wyświetleń od 16 stycznia 2008
  • od: 21 stycznia 2008, poniedziałek
    do: 26 stycznia 2008, sobota

Jolanta Wagner

wernisaż: 21 stycznia godz. 19.00

finisaż: 26 stycznia 2008

Sztuka Jolanty Wagner jest równocześnie archetypowa i nowoczesna. Pierwotne jest w niej monotonne kobiece tkanie rysunków – pajęczych sieci, mechaniczne z pozoru zapisywanie zdarzeń, myśli i przedmiotów, w czytelnych porządkach i układach.

Archetypowa jest też wiara w moc tworzonych w ten sposób symboli – totemów, znaków o nadprzyrodzonej mocy. Jola Wagner musi w tę moc wierzyć, w przeciwnym razie skąd wzięłaby siłę i cierpliwość, żeby kaligrafować dziewczęce profile, dzbanki, łyżki, domki z ogródkami i słoiczki z kremami – jak irlandzki mnich mityczne smoki w iluminowanych ewangeliarzach?

Nowoczesna jest czystość tych zapisów, ich jasność i doskonała architektura konstrukcji. Kiedy piętnaście lat temu zobaczyłem prace Joli Wagner, wydały mi się zbyt nowoczesne jak na gusty ówczesnych miłośników sztuki. Kupowali je wtedy najbardziej wyrafinowani z moich klientów – wrażliwi na kaligrafię i papier Japończycy, koneserzy z Zachodu widzący w tej sztuce cechy dobra rzadkiego: oryginalność pomysłu, zdumiewający warsztat i najwyższą kulturę wizualną.

Minęły lata, prace Joli stały się jeszcze bardziej ascetyczne, mniej w nich koloru i skomplikowanych form. Wszystko leci do przodu, pokazuję teraz w galerii neo-pop i storyboardy, a prace Joli Wagner wydają się nadal być o krok przed modą i swoją przejrzystością i szczerością wzbudzają zainteresowanie najmłodszych artystów. I nadal ten, kto je wybiera, dostaje ode mnie najwyższą punktację w rankingu wyrobionych klientów...

Tekst: Wojciech Tuleya

Jolanta Wagner:

"Rysuję cały czas, niemal bez przerwy. To moja codzienność, a rysunki są zapisem tej codzienności. Czerpię z mojej osobistej historii - doświadczeń i przeżyć. Rejestruję swoje życie, tworząc rodzaj dokumentacji: pamiętniki, kalendarze, książki, mapy... Notatniki spraw codziennych, spraw obiektywnie drobnych i mało ważnych, istotnych jedynie dla mnie".

PORZĄDKOWANIE

Sądzę, że każda działalność artystyczna polega na porządkowaniu spraw i rzeczy.

Tworząc, poszukuję zasad współdziałania z otaczającym światem, po to, by go zrozumieć, zapanować nad nim albo uzyskać złudzenie panowania. Świat oswojony to świat przyjazny. Porządkując otoczenie, odnajduję w nim bezpieczne miejsce dla siebie.

W sztuce „mniej”, „skromniej”, „prościej” najczęściej znaczy „lepiej”. Tworzenie - porządkowanie - zmusza nieustannie do dokonywania wyborów. Myślę, że podjętym decyzjom należy dochować wierności, żal jednak, że trzeba pominąć tyle intrygujących dróg, odrzucić tyle obiecujących pomysłów...

CZAS

W swoich „kalendarzach”, „dziennikach”, „notatnikach” buduję rytmiczne układy. Porządkuję ich elementy, tak by czytane jak pismo sprawiały wrażenie przemijania czasu. Niejednokrotnie nadaję im kompozycję otwartą, ciągłą, jakby były fragmentem, a nie zakończoną całością. Wielowątkowe, płynne rytmy znaków, tak jak upływający czas, nie mają początku i końca.

ZNAKI

Pokrywam powierzchnię papieru „swego rodzaju pismem”, własnym wieloznacznym „alfabetem obrazkowym” (jak go nazwał Frank Green): abstrakcyjnymi kompozycjami plam i linii, ilustracjami zapamiętanej rzeczywistości, symbolami, zaklęciami magicznymi podobnymi do tych znajdujących się na pradawnych narzędziach, strzałach (służyły nie estetyce, lecz skuteczności).

CISZA

Pracuję w samotności. Uwielbiam atmosferę wyciszenia i spokoju, skupienia na swoich myślach, odizolowania od reszty świata. W osiągnięciu stanu równowagi i harmonii wewnętrznej pomaga mi muzyka. Wybieram tylko muzykę klasyczną. Najchętniej taką, która wyraża ciszę.

Pragnę, by moje prace były bardzo prywatną rozmową z odbiorcą, dlatego mówią ściszonym głosem, a nawet szeptem. Czasem czuję się nieco zagubiona, eksponując je na dużych grupowych wystawach. Jestem przekonana, że powstałe w samotności prace najpełniej odczytać można w kameralnym odbiorze.

PAPIER

Rysując, działam na powierzchni materiału. Tworzywo podłoża ma dla mnie drugorzędne znaczenie. Z powodów emocjonalnych często wybieram papier, zarówno szlachetny, biały, jak i arkusze pospolitego papieru pakowego lub kalki technicznej.

Podłoże do obrazów często robię sama z makulatury, ze starych papierów. Intryguje mnie ich tajemnicza przeszłość. Stare gazety, bibułki, tekturowe pudełka skazane są na unicestwienie. Mam poczucie, że przywracam im życie.

INTYMNOŚĆ

Każdy z moich rysunków jest pamiętnikiem, notatnikiem spraw osobistych, często intymnych. Ambiwalencja wynikająca z jednoczesnej chęci i niechęci pokazywania siebie powoduje, że nie wszystkie rysunki są jednoznacznie czytelne. Na wiele sposobów utrudniam ich odczytanie, czasem przez częściowe lub nawet całkowite zasłonięcie znaków.

RYSUNKI

Rysunek jest dla mnie początkiem wszystkiego. Jest najprostsza drogą przełożenia myśli na znak. Cudownym medium pozwalającym z łatwością zanotować najbardziej śmiałe fantazje, stworzyć nowe formy i idee. Rysunek jest dla mnie zachętą do wejścia w przestrzeń. Daje początek wszystkim moim obiektom i instalacjom. Rysując, „inwentaryzuję” pospolite przedmioty, a następnie konstruuję instalacje: zbiory „dzid”, masek, słoiczków i pudełek; rysuję „mapy” po to, by jak urbanista budować domy i miasta.

PRZYSZŁOŚĆ

Świat zapełniony jest rzeczami. Wiele wspaniałych dzieł istnieje od wieków i będzie trwało w przyszłości dzięki swojej solidności. Na przekór rozsądkowi pociągają mnie jednak te nietrwałe, kruche i ulotne. Obrazy z makulatury, papieru pakowego i bibułek nie dają pewności, że będą długowieczne, każą cieszyć się chwilą.

Nie kolekcjonuję i nie liczę swoich prac. Znikają gdzieś w świecie. Myślę tylko o tych, które jeszcze nie powstały.

ŻYCIORYS

Pasję rysowania, klejenia, lepienia miałam chyba „od zawsze”. Mimo wielu zainteresowań oczywisty był dla mnie wybór studiów plastycznych. Okres studiów to wspaniałe, niezapomniane doświadczenie. Szkoła była dla nas – studentów oazą wolności i demokracji w ówczesnej ponurej rzeczywistości, oknem na fascynujący świat sztuki współczesnej. Z szacunkiem, wdzięcznością, ale też i dużą sympatią wspominam swoich dawnych profesorów i wykładowców – prof. Romana Modzelewskiego, prof. Marię Zielińską i wielu innych. Do dziś nie zerwałam kontaktu z uczelnią.

zmodyfikowano  11 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ