koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  12 lat temu  »  

No More, Risque, Anzelmo Hurricane

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 17 209 wyświetleń od 29 września 2008

Warszawa » 11 Listopada 22 » NA MAPIE

  • 4 października 2008, sobota
    » 21:00

NO MORE (post-punk/cold-wave/electroclash / Germany)

NO MORE został założony w lecie 1979 przez Andy’ego Schwarz (wokal, gitara, bass), Tinę Sanudakura (klawisze), Christiana Darc (perkusja, wokale) oraz Thomasa Welz (bass, wokale) w Kiel, nadmorskim miasteczku w północnych Niemczech. Od początku ich działalność oscylowała wokół (No)Wale, Dark/Gothic Underground, od EBM poprzez techno aż do electroclashu, za którego prekursorów można ich uznać. W roku 1982 zespół NO MORE nagrał undergroundowy hit Suicide Commando, który jak wirus rozprzestrzenił się w ciągu następnych lat bez względu na gatunki i scenę. Czy to w New Yorker Limelight, czy indie disco w Ruhrgebiet, na Paradzie Miłości w Berlinie, klubach techno w Tokio czy na Sonar Festival w Barcelonie... Suicide Commando jest grany wszędzie, remixowany m.in. przez takie gwiazdy jak DJ Hell czy Echopark (Torsten Stenzel, Moguai) i nie mniej popularny aż do dziś. "Utwór, który nie chce odejść. Kilka lat po tym jak ci Niemcy go nagrali, rozprzestrzenił się jak wirus i został kultowym klasykiem. Wirus rozprzestrzenia się nadal” (www.optimo.co.uk) Po wielu zmianach personalnych i wydaniu 10” „A Rose Is A Rose”, NO MORE zdecydowali się na zmianę stylu w kierunku mieszanki dark wave z elementami orientalnymi. W roku 1986 zespół postanowił się rozejść, wkrótce po zakończeniu pracy nad albumem Hysteria. Dziesięć lat później Tina Sanudakura i Andy Schwarz podczas pracy nad albumem Remake/Remodel zdecydowali na dopisanie nowego rozdziału do historii NO MORE i obecnie pracują nad nową płytą. http://www.myspace/nomoreremakeremodel

RISQUÉ (electro-pop/alternative / France)

RISQUÉ jest w istocie tym świeżym i dziwacznym dzwiękiem, który uderza w struny waszego serca, jak electro piorun! RISQUÉ to Nathalie i Huw, nowy, wibrujący, francusko – walijski duet, poślubiony sobie nawzajem i ich muzyce. Ich premierowy album ‘Tie me up tie me down’ ukazał się na początku 2008 w kultowym labelu Some Bizzare, we współpracy z Billie Ray Martinem, Amandą Lepore, Cazwell and The Ones z Nowego Yorku, Pravda z Paryża i znanym chyba każdemu Markiem Almondem! Na obfitość ich dźwięków składają się mocne i pewne rytmy wiodące, przekładane słodko egzotycznymi, eterycznymi wokalami. Głos Nathalie jest elektryzujący, tworzący w pewien sposób liryczną syntezę niewinności i zmysłowości. Co więcej, śpiewa ona zarówno po angielsku jak i francusku, emitując romantyczną paneuropejską aurę. Romantyczny związek tej pary, razem z ich muzyką, tworzy historię RISQUÉ. Poznali się na przepięknym skalistym wybrzeżu północnej Walii. Aby uciec przed anglo-francuską wrogością między ich rodzinami, uciekli w świetle księżyca do Las Vegas. Tam wzięli ślub, w małej kaplicy na zachodzie, gdzie ślub brał Elvis w filmie Viva Las Vegas. Jednak muzyka przyzywała ich z Europy, więc para wróciła aby zanurzyć się w zabawie na klubowo rave’owych scenach Paryża i Londynu. W 2007 RISQUÉ grał koncerty po całej Europie (m.in. w Genewie, Barcelonie, Berlinie, Paryżu, Londynie oraz w Stanach (w San Francisco – Folsom Street Fair z Ladytron). W 2008 grają w Perpignan, w Atenach na Erotica Festival, w Wenecji, Amsterdanie, jak też zaszczycą nas wspólnym koncertem w warszawskim Saturatorze razem z No More z Niemiec. http://www.myspace/risquemusicbarcelona

Anzelmo Hurricane (electro/clash/disco-house/minimal / Italy)

Anzelmo Hurricane - czego wiekszość z was oczywiście nie wie - to jego kolejny pseudonim artystyczny. Poprzez image, jaki sobie narzucił, w krótkim czasie stał się ikoną seksu i zdobył szalone powodzenie na światowych parkietach, zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn. Najprawdopodobniej największy wpływ na to miał brak rozpoznawalności zarówno jego samego, jak też znanych klubowych przebojów, niestety często puszczanych przez niego od tyłu, lub nie na tych co trzeba obrotach. W związku z tym, że pochodzi z Włoch, jego gorące electro-sety nasycone są mocnym basem, rozkładającym na łopatki nie tylko ladies, twardych macho-boysów, ale nawet głośniki w jedynym klubie, w którym zagrał. Możecie więc sobie pomarzyć, że będzie na tyle słabo, że posiedzicie sobie pod ścianą. Po nocnej zabawie z Anzelmo „Huraganem” nogi wejdą wam w dupę, a jeśli nie ruszy was jego muzyka, to GO!!! GO HOME leszcze!!!...

autor:
zmodyfikowano  12 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ