koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Wrocławianka roku GalaCO JEST GRANE - listopad 2024 - nr 365
zmodyfikowano  7 lat temu  »  

Wodnicki, Rodek

Opole »
CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 8 138 wyświetleń od 24 maja 2017

Polska kontra Rosja? Brzmi jak zapowiedź meczu piłkarskiego, ale repertuar koncertu symfonicznego finalizującego kolejny etap warsztatów ekologiczno-artystycznych, który odbędzie się już 26 maja w Filharmonii Opolskiej aż prosi się o tak przewrotne określenie. Pozostając w sportowej nomenklaturze należałoby jednak dodać, że będzie to raczej spotkanie towarzyskie.

Pierwsza część wieczoru – jako się rzekło – należeć będzie do Polaków. Zygmunt Noskowski, choć określany mianem unsung composer (terminu tego używa się w odniesieniu do zapomnianych niesłusznie kompozytorów), w Opolu sukcesywnie jest przypominany i grany. Po Stepie i Symfoniach (II i III) przyszedł czas na uwerturę koncertową Morskie Oko. Utwór ten stanowi reminiscencje tatrzańskich wypraw Noskowskiego i zawiera w sobie wszystko to, co dobra muzyka programowo-ilustracyjna powinna mieć.

Góralski folklor dobrze znany był też mieszkającemu wiele lat u podnóża Tatr Karolowi Szymanowskiemu. Kompozytor, od śmierci którego pod koniec marca tego roku minęło dokładnie 80 lat, stworzył cztery symfonie. Teoretycznie – bo ostatnia, Czwarta jest w zasadzie koncertem fortepianowym. Sam kompozytor określał ją tak zresztą w listach z okresu pracy nad dziełem. Wiele wyjaśnia fakt, iż pisał utwór z myślą o wykonywaniu partii fortepianu osobiście, a zawodowym pianistą nie był. Stąd pełna blasku, bardzo rozbudowana warstwa orkiestrowa i dzisiejszy kompromis nazewniczy. Symfonia koncertująca – bo pod takim właśnie tytułem funkcjonuje na estradach całego świata – to prawdziwe arcydzieło. Trzy części ukazują słuchaczowi baśniową wręcz różnorodność muzycznych motywów: od kawiarnianej melodii, poprzez długie romantyczne frazy jak ze starych filmów, aż po ekscytującą eksplozję rytmu i góralskie zaśpiewy! Nieprawdopodobną atrakcyjność Symfonii Filharmonicy Opolscy wydobywać będą razem z pianistą, Adamem Wodnickim i pod batutą Wojciecha Rodka.
Po przerwie stery przejmie muzyka rosyjska. Powstałą w 1939 roku VI Symfonię h-moll Dymitra Szostakowicza radzieccy krytycy okrzyknęli „tułowiem bez głowy”. Niepokojący podtytuł ukuty został prawdopodobnie ze względu na trzyczęściową konstrukcję dzieła (podczas gdy klasyczna budowa symfonii to części cztery). Pierwsza część to znakomity trening uważności – Largo toczy się swobodnie, bez dramatycznych spiętrzeń i kulminacji, ale niepozbawione jest wymownych emocjonalnie epizodów. Allegro, środkowe ogniwo symfonii, nasuwa nieco skojarzenie z muzyką baletową. Charakterystyczne motywy podczas słuchania zdają się przybierać kształt żywych postaci z pełnym wachlarzem ludzkich cech i zachowań. Żywiołowy finał – Presto – rozpoczyna się rytmem przywodzącym na myśl galop ze słynnej uwertury do opery Wilhelm Tell Rossiniego. To zresztą nie jedyny znajomo brzmiący temat w tej części dzieła – ale o tym, co jeszcze Szostakowicz wplótł w partyturę VI Symfonii najlepiej przekonać się, słuchając jej osobiście.

zmodyfikowano  7 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ