koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
TpL repertuarCO JEST GRANE - kwiecień 2024 -nr 359
zmodyfikowano  11 lat temu

Przyczajony Tygrys

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 15 427 wyświetleń od 12 lutego 2008
  • od: 12 lutego 2008, wtorek
    do: 29 lutego 2008, piątek

Wystawa fotografii Anety Nowickiej

Aneta Nowicka

Absolwentka Szkoły Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego. Naukę kontynuowała na Uniwersytecie Wiedeńskim (studiowała publicystykę oraz wiedzę o mediach, teatrze i filmie), studiowała także w Laboratorium Reportażu na UW (fotoreportaż u Tadeusza Rolke). Pracowała jako kierownik produkcji filmów dokumentalnych i sztuk teatralnych, a także jako koordynator na festiwalu muzyczno-teatralnym w Wiedniu. Obecnie przebywa w Angli.

Autorka zdjęć do projektu Artura Zmijewskiego „Powtórzenie” na wystawę Biennale w Wenecji 2005. Ostatnio przywiozła fotoreportaż z Kolumbii, natomiast fotografie z wystawy „Przyczajony Tygrys” pochodzą wyprawy do Chin.

Fotografie prezentowane na wystawie pochodzą z Szanghaju, Pekinu oraz prowincji Fujian w południowo- wschodnich Chinach, ok. 1600 km od Pekinu.

Ulica dzieci
Wiele dzieci z uboższych rodzin w Chinach ogóle się nie uczy. Szkoły są płatne. Są werbowane są przez dalekich "wujków" z miasta i zostają tam zmuszane do żebrania. Są bardzo dobrze przeszkolone. W Pekinie, gdy chcę odjechać samochodem dwie około 5-letnie dziewczynki uczepiają się drzwi pojazdu, wyciągając ręce i krzyczą. "Money, money". Kierowca natychmiast chce ruszyć, wtedy dziewczynki dostają histerii, krzyczą, płaczą. Uspokajają się dopiero po wetknięciu im w dłoń banknotu.

W Szanghaju na handlowej, turystycznej ulicy pojawia się chłopiec. Jest już prawie północ. Patrzy gdzieś w bok, od czasu do czasu zawiesza wzrok gdzieś w fasadach budynków, przy tym trzymając stale brudne palce w buzi. Ma osiem lat. Czeka na pieniądze. Po chwili odwraca się i szybko biegnie gdzieś dalej.

Niektóre dzieci po przekroczeniu "wieku", w którym są zdatne do żebrania, zostają oddawana rodzicom i wracają na wieś. Oczywiście te, które mają dokąd.

Fujian
Prowincja Fujian leży nad samym morzem w południowo- wschodniej części Chin. Według nieoficjalnych danych w prowincji Fujian istnieje największy odsetek emigrantów. Aby wyjechać, najpierw trzeba zapłacić sowicie przewoźnikowi. Potem płaci się łapówkę urzędnikom. Wtedy jest nadzieja, że statek nie zostanie skontrolowany. Ucieka się najczęściej przez morze do Japonii, USA. Gdy zawiedzie nieoficjalna droga morska, można wyjechać do przyjaznej dla Chin Rosji. Otrzymanie wizy do Rosji jest dużo łatwiejsze niż do innych krajów. W Pekinie pod ambasadą Rosyjską obserwuję długą kolejkę. Stoję z oddali, jednak zauważa mnie policjant i macha rękoma sygnalizując, że mam odejść. Cały gmach jest pilnie obserwowany przez Chińską policję. Przecież z rozwijającego się nowego wschodniego tygrysa europejskiego, oficjalnie nikt nie ma ochoty wyjeżdżać.

Pekin i Szanghaj
Duże miasta jak Pekin, czy Szanghaj mają być wizytówką komunistycznych, ale i prężnie rozwijających się gospodarczo, otwartych na wymianę handlową Chin.

Główne trasy turystyczne są czyste, wokoło piętrzą się nowoczesne biurowce, a na starym mieście wciąż można oglądać zabytki z czasów dynastii Ming. Ale nawet w centrum miasta, pośród strzelistych biurowców i budowlanych inwestycji stoją jeszcze rzędy niskich, tradycyjnych osiedli, prawie slumsów. Przeciętni Chińczycy, żeby utrzymać się przy życiu, wprost na ulicy- gotują, prasują, strzygą, przewożą rikszami. Niektórzy przyjeżdżają do wielkich miast za pracą. Po pracy zostają na ulicach, śpią na ulicach, w miejscu pracy. Władza chce wysiedlić ludzi z centrów, wyburzyć osiedla, a na ich miejsce postawić nowe biura. Ceny nieruchomości rosną, a na plecach czuje się oddech służby Mao.

Uderzają kontrasty: biedni ludzie na tle nowoczesnych plakatów reklamowych.

Jeszcze w Fozhou, mieście „wojewódzkim” prowincji Fujian na budynkach widnieją reklamy największe koncerny. W małych miasteczkach ulice nocą są nieoświetlone, część dróg jest ubita z ziemi. Tam władza nie inwestuje.

Niebo nad Chinami.
Niebo nad Chinami jest zaścielane nowymi wieżowcami. Nowymi budynkami, biurowcami wielkich korporacji. Horyzont powoli zaściela się coraz to nowymi pudełkami ze szkła i stali. Komunizm nie przeszkadza wkraczać drapieżnemu kapitalizmowi.

Wieżowce budowane są często z pominięciem zasad bezpieczeństwa. Ludzie pracujący na budowach często nie mają ubezpieczeń, nie mają umów o pracę, w razie wypadku sami muszą pokryć horrendalne rachunki za pobyt w szpitalu. Szpital w Pekinie jest pełen pacjentów, tu jest praca, tu są zamożniejsi ludzie. W szpitalu na prowincji były tylko 3 osoby. Z konieczności. Przywieziono je po wypadku. W Chinach często rodzi i umiera się w domu. Tylko nielicznym udaje się spojrzeć poza linię horyzontu. Tylko nieliczni dają sobie szansę na inną perspektywę. Inne niebo.

zmodyfikowano  11 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ