koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Wrocławianka roku Gala
zmodyfikowano  5 lat temu

Margareta Garpe „Dla Julii”

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 14 346 wyświetleń od 19 listopada 2019

Katowice » 3 Maja 11a » NA MAPIE

  • 8 grudnia 2019, niedziela
    » 16:00

* „DLA JULII”* Margarety Garpe, w reżyserii i ze scenografią Andrzeja Dopierały, to wzruszająca i mądra podróż do intymnego wnętrza świata kobiet z mężczyznami w tle. Osiemnastoletnia Julia wyprowadza się właśnie z domu. Gloria, jej matka, jest aktorką i czeka na telefon z teatru, z informacją, czy zagra wymarzoną rolę panny Julii w dramacie Strindberga.Taki jest punkt wyjścia historii. „ DLA JULII”, to opowieść o miłości i o tęsknocie za miłością, o wzajemnych relacjach między matką i córką, i o przekazywanych z pokolenia na pokolenie błędach. Czy można skutecznie odciąć niewidzialną pępowinę łączącą matkę z córką? Jak wychowywać, żeby nie zostawiać własnych odcisków palców na drugim, autonomicznym przecież, człowieku i czy w ogóle jest to możliwe?
Do stawiania sobie tych i wielu innych ważnych pytań, skłania tekst będący zapisem jednego, pozornie zwyczajnego popołudnia. Znakomite dialogi i świetnie napisane role, to zalety tej kameralnej sztuki, którą polecamy nie tylko kobietom. „Bez względu na to, czy mają dzieci, czy nie, czy mają córki, czy synów – wszystkie kobiety są córkami”.

RECENZJA SPEKTAKLU

PAULINA ŻEBROWSKA

Pod telefonem i po telefonie

Bywają spektakle wymagające na kilka sposobów. Błyskotki z pretensją, dzieła rozwodnione i niecelne, ćwiczenia z semantyki pozbawione klucza, gdzie treść potraktowana pretekstowo ustępuje efektownej formie; gdzie pustkę rekompensuje festynowa dynamika i rozliczne wizualne fajerwerki; gdzie zamiast refleksji funduje się widzowi łamigłówki i oczopląs. Uczą one widza doceniać koncept, zdobycze techniki, wysoki budżet. Uczą go samozapłonnych zachwytów, wystaranych wzruszeń i chadzania karkołomnymi szlakami interpretacyjnymi.

Poza sztukami, które wymagają dobrego wzroku, bywają i takie, które proponują odbiorcy spojrzenie uważne, głębokie i przeciągłe. To spektakle szlachetne w swej oszczędności. Niepotrzebne im kwiatki u kożucha, barokowe zdobiennictwo, kosztowna estradowość ani hojność w operowaniu efektem specjalnym. Grywają w nich aktorzy, którzy nie rywalizują o uwagę ze scenografią i choreografią, dajmy na to. Nie mogą też odsapnąć co sześć minut, bo nie zaplanowano akurat żadnych kupletów ani układów tanecznych. Nie ma wybuchów, dropsów pirotechnicznych ani nawet wytwornicy CO2. Na widowni panuje skupienie. Każde słowo jest ważne, bo to na słowie się tu pracuje. Leżąca na scenie para pantofli także jest ważna i ważne jest też, że po jakimś czasie dołącza do niej druga para pantofli. Krzesła nie są wygodne, brakuje kurtyny, a za scenę służy kawałek podłogi. Jesteśmy w Teatrze Bez Sceny i bez czwartej ściany. Teatrze, w którym króluje minimalizm i miniaturowość. I powiedzmy sobie szczerze – brak stroboskopów, piosenek i te niewygodne krzesła to luksus, na który Andrzej Dopierała może sobie pozwolić. Dyrektora Teatru Bez Sceny, a zarazem reżysera „Dla Julii” po prostu stać na tę oszczędność.

zmodyfikowano  5 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ