koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  12 lat temu

FINK LIVE AKUSTYCZNIE

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 19 998 wyświetleń od 20 listopada 2007
  • 6 grudnia 2007, czwartek
    » 20:00

Jedyny koncert w Polsce!!!

wystąpi:

  • FINK LIVE AKUSTYCZNIE (Ninja Tune UK)

“Zagraliśmy przez ostatnie lata kilka wspaniałych występów” - mówi z entuzjazmem Fink. I wcale nie przesadza. Wraz ze swoim zespołem grał live w Birmingham Academy, Manchester Academy, Brighton Dome, Colston Hall w Bristolu a także w wielu innych klubach podczas gdy supportował Zero 7 wiosną zeszłego roku.

Potem były festiwale: The Big Chill, Festival, Greek Man, Fruitstock żeby wymienić tylko kilka.

Debiutancki album Finka “Biscuits for Breakfast” wydany przez Ninja Tune zatrząsł fasadami labelu –sample i winyle poszły w odstawkę na półki na rzecz dźwięków akustycznych gitar i dobrych tekstów.

Płyta wybitna pod względem przejmujących melodii, które wbijają sie w umysł niczym szpilki, melodiom towarzyszą rozbrajająco autobiograficzne teksty – ogólnie mówiąc płyta trafiła w samą dziesiątkę w gusta słuchaczy na całym świecie.

Ponad 100 występów w Europie, w tym występy na Festiwalach Electron i JazzOnze, rozciągnęły sie w intensywną trasę po USA, gdzie Fink wraz z basistą Guyem Whittaker i perkusistą Timem Thornton sprężali sie podróżując pomiędzy 7 miastami w przeciągu 9 dni, po tym jak otrzymali nagrodę Single Of The Week od iTunes US.

Nagroda ta umocniła pozycję Finka w świecie muzyki i stał się on jeszcze bardziej rozchwytywany, czego dowiodły grudniowe występy w Londyńskiej Jazz CAFE, gdzie bilety na 6 wieczorów z rzędu zostały sprzedane co do ostatniego. Wystąpił też gościnnie wraz z Nitin Sawhney podczas Electric Proms 2007.

Wraz z zespołem w lipcu 2007 roku zagrał na prestiżowym Cognac Blues Festival, by następnie w sierpniu również z gościnnym udziałem Nitin Sawhney wystąpić w Royal Albert Hall.

Teksty na nowej płycie “ Distance and Time” utrzymują klimat napięcia i szczerej obserwacji świata. Jednak płyta wydaje sie bardziej wyrafinowana, wyszukana muzycznie niż poprzedni album, co więcej, wydaje sie też obszerniejsza, bardziej wzburzona i przejmująca.

Fink uważa, że płyta jest bezpośrednim rezultatem doświadczeń i wydarzeń, które spotkały ich w drodze.

“Nagraliśmy ‘Biscuits for breakfast” zupełnie na odwrót. Jakby od końca” - mówi.

“Materiał nagraliśmy zanim gdziekolwiek wystąpiliśmy. A zazwyczaj jest tak, że zespoły najpierw muszą zagrać parę koncertów, by się pokazać, spotkać odpowiednich ludzi, zainteresować ich na tyle swoja muzyka by podpisać kontrakt - dopiero po tym wszystkim mogą wejść do studia.”

Jeśli macie szczęście mieszkać w UK, na pewno słyszeliście główny singiel ‘This Is The Thing”, który roztacza swe wdzięki w reklamie MasterCard, którą to reklamę można obejrzeć w telewizji w czasie największej oglądalności.

“To naprawdę bardzo dziwne słyszeć siebie w telewizji” przyznaje Fink.

“Gdy myślę o tym, że 3 lub 4 miliony ludzi słyszało mój głos podczas emisji “Coronation Street” (najpopularniejszy serial w Anglii, nadawany bez przerwy od 1960roku) – wydaje mi się to niepojęte! “

“Jednak dla mnie najbardziej liczą się występy na żywo. Przez lata zajmowałem się DJ'ką, więc jestem przyzwyczajony do wyjazdów do dziwnych miasteczek, wchodzenia na scenę i grania świetnych płyt” - tłumaczy Fink - “ale granie własnego materiał jest dziesięć razy intensywniejszym doznaniem, bo ludzie oceniają nie tylko teksty, ale i występ oraz atmosferę, jaka panuje w klubie,a do której zbudowania sam sie przyczyniłeś. Trasa z Zero 7 była przeżyciem, jako że zatrudnili nas zaledwie po naszym czwartym koncercie, a już piętnasty występ zagraliśmy w Shephersds Bush Empire – miejscu, w którym każdy z naszej trójki chciał kiedyś zagrać. Cały ten czas czułem się jak w filmie – miks poczekalni i prób przed koncertami, które zlewały sie w jedno. Nasze ambicje wzrosły tak jak po trasie w Stanach, na której graliśmy na CMJ na Brooklynie, mięliśmy wyprzedany koncert w Joe`s Pub na Manhattanie oraz na festiwalu SXSW. Gdzie graliśmy po Rapture.”

“Pomiędzy ukończeniem ostatniego albumu a trasą zdołałem jeszcze nagrać kilka nowych utworów.” - kontynuuje Fink - “W zeszłym roku, nim dołączył do nas Andy Barlow i wyprodukował płytę, mieliśmy trochę czasu na przemyślenia i dopracowanie szkiców. Andy ma niesamowite ucho, a praca z nim naprawdę pozwoliła nam skoncentrować się na byciu muzykami. Guy miał świetnie grać na basie, a nie bawić się w inżyniera. Tim mógł grać, zamiast odtwarzać linie perkusji, którą napisałem w mieszkaniu, a ja mogłem w pełni zaangażować się w śpiew i gitarę, nie musząc biegać jak producent i starać się, by bas zabrzmiał głębiej, a werbel mocniej.”

„Na ostatnim albumie byłem bardzo świadom upublicznienia emocji i zdałem sobie sprawę, że mogę mieć problem z ciągnięciem tego dalej. W pierwszej chwili miałem nadzieję, że moje teksty staną się bardziej abstrakcyjne, że będę mógł wyobrażać sobie historię i o niej pisać, jednak teraz myślę, że pisanie z doświadczenia musi płynąć z serca i to właśnie trafia do ludzi. Nie chodzi o to, że nie mam szczęścia w miłości” - dodaje ze śmiechem - “myślę jednak, że z końcem związku przechodzisz przez tak dużo, że z każdej drobnej emocji można by zrobić piosenkę.” Następuje chwila przerwy, podczas której Fink głęboko zaciąga się papierosem - “ A może po prostu za dużo myślę”.

bilety:

30 zł

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ