koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
CO JEST GRANE - kwiecień 2024 -nr 359TpL repertuar
zmodyfikowano  11 lat temu  »  

Drobne machlojki czyli spotkanie ze sztuką współczesną

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 1 518 wyświetleń od 9 kwietnia 2008

W Miejskim Centrum Kultury w Mysłowicach, rozpoczynamy nowy cykl spotkań ze sztuką współczesną. W programie otwarcie wystawy Janusza Łukowicza, o swoich projektach w przestrzeni publicznej opowie wrocławski artysta Bartek Adamczak a na zakończenie odbędzie się projekcja dwóch filmów laureatki paszportu Polityki, Joanny Rajkowskiej. Spotkanie poprowadzi Marcin Szczelina.

Szczegółowy program:

16:00- otwarcie wystawy Drobne machlojki Janusza Łukowicza, galeria 2

17:00- spotkanie z artystą Januszem Łukowiczem, galeria 1

17:30- 'sztuka w przestrzeni publicznej'- prezentacja wybranych projektów Bartka Adamczaka oraz spotkanie z artystą, galeria 1

18:15- Dotleniacz oraz Maja Gordon jedzie do Chorzowa projekcja filmów Joanny Rajkowskiej, galeria 1

19:15- dyskusja

Otwarcie wystawy Janusza Łukowicza "Drobne Machlojki"

"W wyniku jakieś wielkiej machlojki znaleźliśmy się od początku na manowcach i jest to zdaje się stan normalny. Niestety, nie wszyscy zgodziliby się, że da się wytrzymać. Przydałby się jakiś podręcznik przetrwania na manowcach." - mówi Janusz Łukowicz. Jego prace takim podręcznikiem z pewnością nie są. Potęgują raczej chaos, jawiąc się jako seria drobnych machlojek: bezużytecznych narzędzi, zdradzonych przedwcześnie niespodzianek, komunikatów, które zaprzeczają własnemu sensowi i, być może nade wszystko, momentów, w których artysta, zamiast interpretować rzeczywistość, przedrzeźnia ją, sprowadzając egzystencjalny dramat "współczesnego człowieka" do absurdu. Łukowicz potwierdza swoje prawo do miejsca na scenie artystycznej legitymując się prestiżowym Paszportem Polityki. Kto wydał mu ten dokument? Czy jest on autentyczny? Czy nie mamy przypadkiem do czynienia z kolejną drobną machlojką? Niewykluczone. Czymże są jednak drobne machlojki Łukowicza wobec wielkiego szwindla rzeczywistości! Odpowiedź jest prosta: są oczywiście, sztuką.

Janusz Łukowicz prześwietla promieniami X jajko z niespodzianką, aby zdradzić nam, jakże przedwcześnie, co też za niespodzianka czeka w czekoladowej skorupce. Wypełnia spryskiwacz do mycia szyb brudną wodą, tworząc alternatywę: czyścić czy może jednak brudzić? Obłaskawia bezduszną kasę fiskalną każąc jej drukować na paragonie, zamiast listy zakupów do opłacenia, tekst kolędy "Lulajże Jezuniu". Spróbujcie zagrać piłką futbolową Łukowicza; trzeba kopać w nią rozważnie, bo jest zrobiona z kamienia.

Wypełniony mętnym syfem spryskiwacz prowokuje do zrobienia świństwa – albo żeby przynajmniej naświnić. "Drobne świństewka, których mogę się dopuścić, poszerzają mój obszar wolności" - deklaruje Łukowicz. Jego prace – obiekty, przedmioty, sytuacje - jawią się jako karykatury obiektów, przedmiotów i sytuacji z jakimi, nolens volens, mamy do czynienia na co dzień. Co zawiniły Łukowiczowi przedmioty codziennego użytku? "Trochę się na nich odgrywam za to, że mi się walają pod nogami i że muszę na nie pracować. To trochę tak jak dorysowywanie politykom lub modelom na zdjęciach w gazecie rogów i wąsów. Lekka satysfakcja jest."

Satysfakcję Łukowicz znajduje, między innymi, w zaplanowanej porażce, wybierając z premedytacją fiasko w świecie sukcesu. Za pomocą eleganckich podświetlanych kasetonów reklamuje zjedzone jedzenie. Rad na temat opłacalności inwestowania w polską sztukę współczesną zasięga u sms- owej wróżki. "Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że nie tylko ja tworzę nieudane, groteskowe produkty. Wiele z nich producenci umieszczają w swojej ofercie i tworzą katalogi wysyłkowe, w których przedstawiają je jako superofertę. To najbardziej oczywista machlojka, jakich wiele - i najpopularniejsza.".

Na przykładzie Łukowicza widzimy jak cienka bywa granica między prześmiewczym nihilizmem a entuzjazmem i ostateczną afirmacją. Łukowicz, absolwent malarstwa, który nie maluje obrazów, ponieważ "ich unikatowość go krępuje", entuzjastycznie włącza się w społeczno-ekonomiczny nurt turbokapitalistycznego życia. Cóż bowiem innego niż entuzjazm i afirmacja, mogą popchnąć artystę do haftowania aktualnych kursów giełdowych na makatkach? Łukowicz, który deklaruje, że kryzys wieku średniego przeszedł już w młodości, teraz na ochotnika - i oczywiście nie proszony - spieszny na pomoc wielkim korporacjom handlowym, umieszczając w publicznych miejscach własnoręcznie wykonane drogowskazy kierujące ludzi do supermarketów i bankomatów. Cóż, że te ręcznie wykonane tablice mogą być uznane za koślawe, nie spełniające estetycznych standardów, po prostu niedoskonałe. Niedoskonałość jest kondycją ludzką; Łukowicz robi tyle, ile zdziałać może niedoskonały człowiek w ofierze dla Systemu, który bliski jest osiągnięcia doskonałości.

Prace Łukowicza mogą kojarzyć się z postkonceptualnym - żeby nie powiedzieć pozaartystycznym - humorem Davida Shrigley'a czy Martina Creeda. Łukowicz uprzedza to skojarzenie, mnąc w kulkę kartkę papieru i tworząc w ten sposób rzecz (ba, w nieżyczliwych oczach nawet śmieć), która wygląda na falsyfikat słynnej pracy Creeda. Czy możliwe jest jednak fałszerstwo, skoro sam oryginał był już nie lada artystyczną machlojką, elementem perfidnego "spisku sztuki"? Nad pracami Łukowicza zawisa zasadnicze pytanie "z czym właściwie mamy do czynienia?". Z neodadaistyczną prowokacją? Antydesignem? Postkonceptualizmem? Krytyką absurdu, czy też jego pochwałą? Ze zwykłą machlojką? Tu wykonajmy unik i odpowiedzmy sobie pytaniem na pytanie "Z czym mam do czynienia, nie na wystawie Łukowicza, ale w ogóle?" Albo zacytujemy uzasadnienie przyznania artyście Paszportu Polityki, który Łukowicz otrzymał "za pogodę ducha w stawianiu czoła tematom trudnym oraz twórcze wykorzystanie patologii życia codziennego." (tekst: Stach Szabłowski)

Janusz Łukowicz (ur 1968) 1988-1993, studia na wydz. malarstwa, ASP Warszawa 1993-2000 przygotowania do rozwiązania problemu roku 2000 2000-2007 usuwanie skutków efektu roku 2000 kwiecień 2007- Przyjęcie z okazji otrzymania Paszportu Polityki, Galeria Kronika, Bytom sierpień 2007- Industrial Art, zbiorowa wystawa Polska cześć Śląska towarzysząca Off Festivalowi październik 2007- Weź to użyj, wystawa zbiorowa w ramach Łódź Design styczeń 2008- Drobne Machlojki wystawa indywidualna, CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa)

Bartek Adamczak, w swojej prezentacji opowie o zrealizowanych projektach w przestrzeni publicznej, między innymi o pracy terroryzm zrealizowanej w ramach IV Przeglądu Młodej Sztuki w ekstremalnych warunkach- Survival.

Znak powstały z połączenia symbolu wózka dziecięcego używanego w pojazdach komunikacji miejskiej oraz znaku ostrzegającego o niebezpieczeństwie wybuchu. Niespodziewane, mocne połączenie budzi niepokój; kolor oraz gabaryty zapewniają nowemu piktogramowi niemal niezauważalne „wpisanie się” w otoczenie. Zarysowany zostaje problem terroryzmu, dotykający człowieka mobilnego w XXI wieku – problem, obok którego przechodzimy obojętnie.

* Projekcja filmów Dotleniacz oraz Maja Gordon jedzie do Chorzowa Joanny Rajkowskiej. *

Kolejnym projektem, który zaprezentujemy, będzie „Dotleniacz" Joanny Rajkowskiej (ur 1968), będący próbą stworzenia miejsca w pewien sposób wyjętego z obowiązujących konwencji, enklawy czystego powietrza, poza obowiązującym podziałem miejskiego terytorium. Jego tymczasowość, niezwykłość, brak z góry założonego scenariusza wydarzeń stwarza przestrzeń, którą wypełnić mogą tylko inni. Do artystki należy inicjujący gest, jednak jego interpretacja i rozwinięcie następuje już poza obszarem jej autorskiej kontroli - w trakcie dwóch miesięcy trwania projektu i podczas wszystkich mniej lub bardziej przypadkowych zdarzeń, jakie będą miały miejsce wokół niego. Powstał film, o którym autorka mówi: Starałam się ograniczyć w tym filmie narrację do minimum. Nie mówiłam, że ludzie siedzą i oddychają, bo to widać. Wystarczyło dać pewne sygnały, w jakim kontekście zaistniał ten projekt. Dla widza, który nie wie, co to jest pl. Grzybowski, jakie były relacje polsko-żydowskie i czym było getto. Starałam się nie pogrążać tego filmu w ciężarze kontekstu, traumie, która dotknęła to miejsce. W animozjach między gminą żydowską a Kościołem katolickim. Choć nawet trudno je nazwać animozjami, konfliktem, bo jest on nieujawniony. On tam po prostu wisi w powietrzu.

Zobaczymy także film artystki pt.: „Maja Gordon jedzie do Chorzowa”, który powstał- jak mówi reżyserka- w wyniku zmęczenia. Zmęczenie to ma dotyczyć sposobu, w jaki patrzy się na historię stosunków polsko-żydowskich, a także w jaki sposób rozumie się relacje między Żydami a Polakami teraz. Festiwale Kultury Żydowskiej trącą często Cepelią. Wycieczki z Izraela mają żelazny program - obozy zagłady, zgliszcza i pamiątki. Wszystko to jest potrzebne, ale zaczyna obracać się przeciwko fundamentalnej sprawie, jaką jest prawdziwe, żywe spotkanie między ludźmi. Dlatego film Maja Gordon jedzie do Chorzowa jest próbą "przesłonięcia" przeszłości teraźniejszością, która wydaje się autorce filmu daleko ważniejsza. Pamięć w tym filmie staje się zaledwie pretekstem do przygody, jaką jest podróż na Śląsk, do miejsca urodzenia Mai. Polski pociąg, hotel, kłótnie, rozmowy, napięcie, jakie jest między Mają i towarzyszącą jej Rajką - jej przyjaciółką, są prawdziwą treścią filmu. Pamięć o przymusowym wyjeździe, o traumie, jaka mu towarzyszyła i nieszczęściu wykorzenienia wydają się jedynie tłem, realnym, ale dalekim. Chociaż - paradoksalnie, gdyby nie historia z przeszłości, nie byłoby żadnej teraźniejszości, żadnej podróży i żadnej przygody.

autor:
zmodyfikowano  11 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ