koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
CO JEST GRANE - MARZEC 2023 - nr 358KRUPA światło i cień
zmodyfikowano  11 lat temu

ZARAH

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 13 989 wyświetleń od 30 maja 2007
  • 12 czerwca 2007, wtorek
    » 18:30
  • 11 czerwca 2007, poniedziałek
    » 13:00

Piotr Żebro

TEATR ZA LUSTREM

www.teatrzalustrem.com

Obsada:

  • Zarah Leander – Marzena Ciuła
  • Serdeńko – Piotr Trojan

Scenografia i reżyseria: Ewa Wyskoczyl

Opracowanie muzyczne: Stanisław Ruksza

Światła: Mateusz Cierpioł

Wizualizacje: Łukasz Błażejewski

Kostiumy: Katarzyna Pyrek

Konsultacja choreograficzna: Justyna Michalska

Archiwum fotograficzne Zarah Leander: Stanisław Tarasek

W klaustrofobicznej przestrzeni białego „buduaru” egzystują wśród strzępów wspomnień – stara Zarah Leander (ex-gwiazda kina i estrady III Rzeszy, Szwedka, która po wyjeździe Marleny Dietrich do Ameryki, zajęła jej miejsce) i jej wyimaginowany towarzysz, pielęgniarz, utrzymanek, zwany przez bohaterkę Serdeńkiem. Ich wzajemne, dwuznaczne relacje są przyczynkiem do swoistej spowiedzi artystki. Zarah, otoczona uwielbieniem, rozpieszczana przez krytykę, ale przede wszystkim aprobowana przez władzę, nigdy nie zaprzeczyła, że karierę i majątek oraz swój mit zawdzięcza faszystowskim Niemcom.

Historia zetknięcia młodego mężczyzny ze starą oportunistką dzieje się tu i teraz, kłębi się od narastających emocji, zaskakujących zmian nastroju, tajemnic i służy potrzebie odpowiedzi na pytanie o konieczność dokonywania wyborów politycznych, i o to, czy można być biernym.

Spektakl rekomendowny do finału XIII Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej

Premiera: 24 marca 2007

W spektaklu wykorzystano utwory z repertuaru Zarah Leander:

  • Der Wind hat Mir ein Lied Erzählt
  • Drei Sterne sah ich Scheinen
  • Ich Steh' Im Regen
  • Er heisst Waldemar
  • Cabaret Paris

„Podczas pobytu w Monachium kupiłem sobie kilka płyt, których nie można dostać w Polsce. Wśród nich odrestaurowane i wspaniale brzmiące w technice cyfrowej nagrania Zarah Leander, jeszcze jednej gwiazdy epoki Hitlera. Jej głos jest niepowtarzalny: niski alt (prawie męski), ciepły, zmysłowy, narkotyczny. Mimo upływu lat brzmi niepokojąco współcześnie, aż chciałoby się powiedzieć - postmodernistycznie. Zarah Leander była przed wojną niewątpliwie najjaśniejszą gwiazdą niemieckiej sceny muzycznej i zarazem największą konkurentką Marleny Dietrich. Ale Marlena, mimo że Niemka, wybrała mądrze: wyjechała do Ameryki, opowiedziała się po stronie aliantów, śpiewała na froncie dla tych żołnierzy, którzy walczyli w słusznej sprawie. Tymczasem Zarah popełniła wszystkie możliwe błędy: wyjechała z rodzinnej Szwecji, zamieszkała w Berlinie, odbierała hołdy faszystowskich notabli. Była noszona na rękach i uwielbiana. Występowała w filmach muzycznych wytwórni UFA, nagrywała płyty. Niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju, piękne, ale służące złej sprawie.

W 1943 roku, w czasie nalotów na Berlin, zwinęła manatki. Dzięki najwyższym protekcjom dostała pozwolenie na wyjazd z Niemiec. Wróciła do Szwecji, gdzie wybudowała nadmorski pałacyk z widokiem na Bałtyk. Szwedzi uznali ją za zdrajczynię, Niemcy napisali, że sami ją wysiedlili, bo okazała się… Żydówką. Popadła w zapomnienie. Dopiero wiele lat po wojnie wróciła na sceny (triumfalny come back odbył się także w Wiedniu!) i znowu doceniono jej unikalny głos.

Wielbiciele hitlerowskich gwiazd tworzą dziś nieformalne fan-cluby: wymieniają się rzadkimi nagraniami, przesyłają sobie wiadomości, zbierają zdjęcia, albumy, płyty (do moich kompaktów Zarah Leander także ustawiła się już kolejka zainteresowanych). A jednak w tym przypadku siła potępienia jest ciągle większa niż siła uwielbienia. Zastanawiam się jednak, dlaczego w naszym kraju Karajanowi się upiekło, a Marice Rökk i Zarah Leander - nie? Czyżbyśmy kobietom nie potrafili wybaczyć tego, co wybaczamy mężczyznom?"

Tomasz Raczek, Zarah Leander i Marika Rökk, fragment książki Karuzela z madonnami, cyt. za: czytelnia.onet.pl

„W hitlerowskiej Rzeszy Zarah Leander była boską, rzekomo nieprzystępną diwą. Jej zejście ze sceny trwało jednak kilkadziesiąt lat i stawało się w coraz większej mierze groteskowym autopersyflażem. Matronowata, z twarzą pooraną zmarszczkami wciąż stała na scenie podczas swych licznych „pożegnalnych tournée”, nie gardziła nawet występami podczas rejsów na statku wycieczkowym do strefy wolnocłowej połączonych ze sprzedażą kiełbasy. Już w czasach pracy dla Ufy, gdy łączyła image supermatki i wampa, miała stałe grono sympatyków wśród homoseksualistów, na starość zaś stawała się w coraz większym stopniu ‘boginią ciot’ i do dziś chętnie ją parodiują odpowiedni odtwórcy”

Guido Knopp, Kobiety Hitlera i Marlena, Warszawa 2002, s. 318.

„Współczesną sztukę historyczną, która przywołuje duchy, nazywam sztuką dehistoryzacji. Sztuka odwraca tradycyjne myślenie o historii. Źródłem jest to, co ma miejsce obecnie (dzieło sztuki, wystawa), skutkiem – to, co było: fakty historyczne (mitologizowane, przekształcane, przekazywane). Historia, a w zasadzie jej interpretacja, jest więc zawsze czymś wtórnym. Sztuka zaś, choć sama jest też formą mitu, pozwala nam spojrzeć w przeszłość, jak powiedziałby Gombrich, jak przez drugą stroną lornetki (...)

Sztuka współczesna, o której mowa, wpisuje się w projekt ocalenia pamięci. Nie chodzi jednak o sztukę gloryfikującą przeszłość, alegoryzującą dzieje, przedstawiającą określony nurt historiozoficzny czy włączaną w polityczne projekty – np. ‘narodowego dziedzictwa’. Ta twórczość to raczej pójście w drugą stronę: reinterpretacja historii, szukanie śladów tego, co niewypowiedziane i przeoczone. Jest jak rozdrapywanie swędzącego strupa (...)

(...) Płaskorzeźby i rzeźby Arno Brekera, którego dekoracje dopełniały zwykle architekturę Alberta Speera, były niemal otwarcie homoseksualne. Oto dochodzimy do jednego z największych paradoksów III Rzeszy. Jawne potępienie homoseksualizmu, zwalczanie go jako przejawu zepsucia i degeneracji, obozy pracy i obozy koncentracyjne dla homoseksualistów nie przeszkadzały niektórym prominentnym członkom władz oddawać się homoseksualnym praktykom, kultura zaś, odwołująca się do sztuki antycznej, niosła podziw i uwielbienie dla silnego męskiego ciała. Pokazuje to, jak bardzo homofobia była narzędziem politycznym. Tak jak antysemityzm, eksterminacja Romów czy osób umysłowo chorych – była narzędziem budowania tożsamości niemieckiej, czystej i zdrowej. Była narzędziem służącym popchnięciu Niemców do Zagłady, usprawiedliwiającym ten proceder w ich świadomości. Jednocześnie homofobiczna postawa pełna była ukrytych homoseksualnych aluzji. Bo wstręt idzie zwykle w parze z zachwytem (...)

(...) Duchy musimy przywoływać, a co więcej – powinniśmy pozwolić im pozostać w swoich domostwach, choćby po to, ‘by nie zaznały spokoju ni razu’ i by wciąż nękały naszą pamięć”

Izabela Kowalczyk, Dehistoryzocje - duchy, upiory, wampiry, „Obieg” nr 2 (74) 2006, s. 36-40.

TEATR ZA LUSTREM w aktualnym składzie pracuje od czterech lat, założycielem grupy jest Ewa Wyskoczyl. Na dorobek zespołu składa się m.in. „Wyspa RO” (2004) oparta o teksty Mirona Białoszewskiego i Michela Tourniera; monodram „Ja z jednej strony i ja z drugiej strony mojego mopsożelaznego piecyka” (2004) wg Aleksandra Wata; „Piaskownica” (2005) wg tekstu Michała Walczaka; „Skaza” (2006) Marzeny Brody; „Zarah” (2007) Piotra Żebro. Teatr był wielokrotnie nagradzany na krajowych festiwalach teatralnych oraz wyróżniany jako ważne zjawisko teatru offowego.

zmodyfikowano  11 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ