koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  8 lat temu

"Struny na ziemi" koncert Włodka Pawlika

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 7 410 wyświetleń od 5 kwietnia 2017
  • 30 kwietnia 2017, niedziela
    » 21:00

W sprawie sprzedaży grupowej prosimy o kontakt z biurem festiwalowym. Bilety grupowe przysługują grupą powyżej 10 osób,  „Struny na ziemi” - 40 zł/os Kołakowski o Cohenie - 35 zł/os. Bilety grupowe do nabycia w Biurze Festiwalowym w Sandomierskim Centrum Kultury na tydzień przed rozpoczęciem się festiwalu i w trakcie jego trwania, Rynek 20, 27 - 600 Sandomierz.

Włodek Pawlik, Lora Szafran, Marek Bałatawiersze czytają Andrzej Seweryn i Daniel OlbrychskiWyśpiewać Iwaszkiewicza...? Wyjątkowo szczęśliwy pomysł, mający zresztą piękną tradycję. Pierwszym kompozytorem, który pisał utwory wokalne do wierszy tego znakomitego poety był Karol Szymanowski. Złączony z Iwaszkiewiczem pokrewieństwem i przyjaźnią, bez trudu rozpoznał w jego liryce organiczną muzykalność, która była wyrazem talentu i muzykalności autora. Młody Iwaszkiewicz, zanim jeszcze poświęcił się literaturze, odebrał wykształcenie muzyczne. W latach 1912-1918 studiował w kijowskim konserwatorium w klasie fortepianu, oraz próbował sił jako kompozytor. Po I Wojnie Światowej współtworzył z Szymanowskim libretto do opery "Król Roger". Wiele stron poświęcił muzyce i muzykom, pisząc biografię Chopina, Bacha oraz liczne teksty o Szymanowskim. Muzyka był tematem iwaszkiewiczowskich strof - strofy inspirowały muzykę. Oprócz Szymanowskiego do jego wierszy komponowali tak znakomici artyści jak Tadeusz Szeligowski czy Tadeusz Baird. Iwaszkiewiczem interesował się Czesław Niemen, a jego interpretacje nie przestają zachwycać.To co przed laty zrobił Niemen, obecnie - w zupełnie innym, choć równie odkrywczym i fascynującym stylu - czyni Włodek Pawlik nawiązując do tradycji, która sięga czasów Krzysztofa Komedy i jego koncertów "Jazz i poezja". To na pozór nieoczekiwane zderzenie uświadamia jak świetnym poetą był Jarosław Iwaszkiewicz. W powszechnym odbiorze uważany (słusznie!) za autora niezrównanych opowiadań - z wielkim powodzeniem filmowanych przez Andrzeja Wajdę - swoją drogę pisarską zaczynał od wierszy i prozy poetyckiej. Po opuszczeniu Ukrainy w 1918 roku, przyłączył się do młodych, utalentowanych, i upojonych odzyskaną niepodległością rówieśników, którzy w kawiarni "Pod Pikadorem" przy ulicy Nowy Świat w Warszawie hałaśliwie otwierali zupełnie nowy rozdział w dziejach rodzimej poezji. Założywszy własne pismo pod tytułem "Skamander" wkrótce stali się szeroko rozpoznawalni, zyskując miano "grupy Skamandra", lub po prostu "Skamandrytów".Dwudziestolecie międzywojenne było czasem ich największej świetności i największego powodzenia. Wydaje się jednak, że wiersze Iwaszkiewicza - z początku zmysłowe i nasycone erotyzmem, później coraz bardziej refleksyjne, naznaczone przemijaniem - pozostawały w cieniu twórczości sławniejszych kolegów: Juliana Tuwima, Jana Lechonia, Antoniego Słonimskiego i Kazimierza Wierzyńskiego. Warto wspomnieć, iż pod wielkim urokiem poezji Iwaszkiewicza pozostawał w latach 30-tych młody Czesław Miłosz.Z czasem jednak sytuacja miała się zmienić. Zaryzykowałbym opinię, że Iwaszkiewicz im stawał się starszy, tym lepszym stawał się poetą, dając wyraz najgłębszym doświadczeniom egzystencjalnym człowieka, który żyjąc namiętnie w "czasie marnym", zaznał szczęścia i nienasycenia, miłości i rozpaczy; by wreszcie, z pogodą starego klasyka, zaakceptować przemijanie i śmierć. Łaska długowieczności (zmarł w 1980 roku, przeżywszy 86 lat) łączyła się z darem twórczej płodności niemal do ostatnich dni. Jego późne tomy poetyckie: "Xenie i elegie", "Śpiewnik włoski", "Mapa pogody", czy pośmiertnie wydana "Muzyka wieczorem" były swoistymi objawieniami. Wcale mnie nie dziwi, że wiersze z tych właśnie tomów zainspirowały Włodka Pawlika, który nieomylnie jak niegdyś Szymanowski usłyszał w nich muzykę. Można by rzec, iż wiersze te w naturalny sposób śpiewają. Myślę, że nie uchybię klasycznej doskonałości Iwaszkiewicza, jeśli o nader oryginalnym przedsięwzięciu Pawlika i jego przyjaciół powiem z niekłamanym zachwytem: "ALE JAZZ!".
Janusz Majcherek

zmodyfikowano  8 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ