koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  8 lat temu  »  

FINIAŻ WYSTAWY I ODSŁONIĘCIE "LIVING SUGAR" MAURYCEGO GOMULICKIEGO

Poznań »
CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 13 794 wyświetleń od 25 czerwca 2016
  • 29 czerwca 2016, środa
    » 19:00

Living Sugar

Kiedy Galeria ABC zaproponowała mi realizację obiektu w obrębie kreowanego przez nią parku rzeźby przyjąłem tę propozycję tyleż z zainteresowaniem co z pewnym niepokojem. Do tej pory miałem zwykle okazję działać w przestrzeniach “czystych” czy też “surowych” – przyjmując tę umowną terminologię mam na myśli lokalizacje, w których nie było w bezpośredniej bliskości innych obiektów rzeźbiarskich czy instalacji artystycznych. Wyjątek stanowił Elbląg, ale tam z kolei całe miasto naznaczone zostało przez pamiętne biennale form przestrzennych odbywające się na przełomie dekad 60 i 70. Szereg abstrakcyjnych obiektów trwale wrósł tam w tkankę miejską, determinując w dużej mierze tożsamość tej jednostki społeczno-kulturalnej. Sama idea parku rzeźby wydaje mi się tyleż pociągająca co ryzykowna. Do zdecydowanie udanych realizacji zaliczyłbym Espacio Escultórico na terenie Narodowego Autonomicznego Uniwersytetu Miasta Meksyk. O efektywności tego miejsca zadecydowała jednak nie tyle minimalistyczna szkoła meksykańska, co charakter i skala całego zdarzenia: wulkaniczna skała, porośnięta dziką roślinnością, zalewana permanentnie kaskadami słońca, w połączeniu z geometrycznymi monolitami tworzy niezwykły pejzaż rodem z futurystycznych fantazji, z opowieści o odległych planetach i nieznanych cywilizacjach. Istnieje też druga, o wiele mniej atrakcyjna, strona medalu sprowadzająca się do kumulowania dużej ilości rzeźb na małej przestrzeni – szpalery pomników nieuchronnie tchną cmentarną aurą, wzywanie rzeźb na apel może prowadzić do tworzenia się paradoksalnych, niewdzięcznych konfiguracji odbierających częstokroć siłę wyrazu skądinąd przemyślanym obiektom. Strzeszyński park był dla mnie miłym zaskoczeniem. Jest to obiekt “zmartwychwstały” po okresie późno PRL-owskiej dekadencji, zachowujący jednak cały czas oryginalny charakter ośrodka sportu i rekreacji. Zrealizowane tu do tej pory projekty pozostają w sporym oddaleniu od siebie i czysto wpisują się w otaczającą je zieleń. Tworzą też swoistą wartość dodatkową w przestrzeni przeznaczonej dla wypoczynku, nie próbując grać w niej pierwszoplanowej roli. Jak większość tego typu miejsc w naszej strefie klimatycznej, park strzeszyński zasadniczo zmienia charakter w czasie sezonu i poza nim – melancholijny jesienią i zimą, ożywa na wiosnę, aby dojść do swoistego apogeum w czasie miesięcy letnich. Interesuje mnie ten moment wakacyjnej ekstazy, swoistych pół-wakacji, których nie można już nazwać “latem w mieście”, nie są one jednak też 100% ucieczką na łono natury. Dominuje atmosfera festynu, zaludniają się zielone plaże, ciche zwykle jezioro rozbrzmiewa okrzykami rozbrykanej czeredy kąpiących. Pojawiają się kolorowe budki, o kontrowersyjnej wprawdzie urodzie, lecz niezmiennie gwarantujące 5 minut słodkiej zatraty. Pośród śmiechów i pisków następuje prawdziwa hekatomba gofrów, kilotony lodów roztapiają się w słońcu, kapiąc na rozgrzane ciała dorosłych i dzieci. Jest w tym całym letnim chaosie coś co jest mi szalenie miłe – witalność manifestująca się w niefrasobliwej radości i zabawie. Dysponując takim kontekstem zdecydowałem się na wywołanie słodkich duchów – moja instalacja to zasadniczo dwa gigantyczne karmelki nawiązujące wprost do tradycyjnych, zanikających już, choć jeszcze istniejących na polskim rynku “prowincjonalnych”, “odpustowych” cukierków w kształcie wygiętych laseczek, używanych po dziś dzień do dekorowania bożonarodzeniowych drzewek. W tym wypadku interesowała mnie przeskalowana manifestacja słodkiej pokusy – postanowiłem zaimplantować do tego niby-raju dwóch gości z Candylandii – z rozkosznej a grzesznej krainy cukierniczych wybryków paralelnej do Paese dei balocchi do którego trafił Pinokio. Podobne fantazje dają się zresztą odnotować i we współczesnej popkulturze – wystarczy wspomnieć choćby wizję Słodkiego Królestwa (Pora na przygodę, 2010) czy wirtualne przestrzenie “Mistrza Cukiernicy” (Ralph Demolka, 2012). Wszystkim wielbicielom waty cukrowej, bitej śmietany i wielopiętrowych deserów polecam też gorąco malarstwo Willa Cottona, które również było dla mnie jedną z inspiracji. Powstałe obiekty to dwa specyficzne totemy-peryskopy, które obdarzone cyklopim okiem zyskują charakter bytów osobowych. Mam nadzieję, że będą dobrymi towarzyszami i zarazem obserwatorami wakacyjnych szaleństw a w bardziej ponurej aurze, która nieuchronnie spowije szarym woalem to miejsce, będą przypominać, że jeszcze wróci do nas Lato.

Maurycy Gomulicki, Mexico DF, 15.04.2016

Pora na przygodę! (ang. Adventure Time, od 2010) – amerykański serial animowany stworzony przez Pendletona Warda. Ralph Demolka (ang. Wreck-It Ralph) – amerykański film komediowy wykonany w technice animacji komputerowej, wyprodukowany przez Walt Disney Animation Studios i w reżyserii Richa Moore'a.

zmodyfikowano  8 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ