koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Perform[ing] POLAND - Przegląd sztuki performansuWrocławianka roku GalaCO JEST GRANE - listopad 2024 - nr 365
zmodyfikowano  12 lat temu

FOTOGRAFIA NA CZAS - TIME EXPOSURE

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 24 834 wyświetleń od 1 stycznia 2007

Andrzej Dudziński

Wystawa fotografii. Podczas wernisażu odbędzie się promocja albumu Andrzeja Dudzińskiego Dudi - Fotografia na czas, prezentowanego na tegorocznych Wrocławskich Promocjach Dobrych Książek. 'FOTOGRAFIA? Trudno artyście jest się przeszeregować. Jeśli został uznany jako malarz, rzeźbiarz czy grafik – to środowiska twórcze, krytycy a w końcu sama publiczność niechętnie pozwala temu artyście na zmianę dyscypliny, zmianę środków wypowiedzi. Taka zmiana postrzegana jest z duża doza podejrzliwości. Jesteś malarzem – maluj. Jesteś grafikiem – rób swoje. Otóż ja jestem także fotografikiem. Tarnowska wystawa jest pierwszą prezentacją większego cyklu, ale już wcześniej prezentowałem swoje fotografie, choć nieco w podstępny sposób. Wydawnictwo ZNAK zwróciło się kiedyś do mnie abym zajął się serią przekładów z angielskiego, Stanisława Barańczaka. Postawiłem warunek, – ale będą to moje zdjęcia. Po wstępnym zaskoczeniu i wydawnictwo i Barańczak zaakceptowali pomysł. Seria ta cieszy się dużym powodzeniem, ja zaś miałem możliwość użycia moich prac w poetyckim kontekście. FOTOGRAFIA! Robię zdjęcia od dawna. Często traktuję aparat fotograficzny jako szkicownik. Szkicownik lenia, bo gdyby nie aparat musiałbym te rzeczy wyrysowywać a to nie byłoby to samo. Artyści w przeszłości podpierali się soczewkami oglądając świat, martwą naturę czy modela przez comera lucida. Ułatwiali sobie pracę kopiując już dwuwymiarowy obraz rzucony przez system soczewek i pryzmatów na płaszczyznę. Pozwalało to uzyskać doskonałą perspektywę, idealny skrót i właściwe proporcje. Zabierało im to jednak ciągle dużo czasu. Przez porównanie fotografia prawie nie wymaga wysiłku. Z nastaniem polaroidu czas oczekiwania bardzo się skrócił. Dzisiaj nie przestaje mnie fascynować natychmiastowość fotografii cyfrowej. Będąc z natury dość powolny mam wielki podziw dla wszystkiego, co odbywa się w oka mgnieniu. Czy jest coś szczególnego, co lepiej daje się przekazać fotograficznie? Wydaje mi się, że zawsze najsilniej działającym aspektem fotografii był realizm. Nawet w dalece odrealnionych działaniach surrealistów elementy wyjściowe są realistyczne. To właśnie ich prawdziwość potęguje zaskoczenie i wzmaga niesamowitość. Intelektualna różnica między spontanicznym szkicem kredką a pstryknięciem migawki jest taka jak między dawaniem a braniem. Szkic jest wyrzuceniem z siebie czegoś, co niekoniecznie związane jest z procesem patrzenia. Marcel Duchamp, który często wyrażał obrzydzenie dla malarzy źrenicowych, chciał żeby malarstwo znowu zaczęło służyć duszy. Musiałem się chyba kiedyś przejąć Duchampem, bo moje szkice często niewiele mają wspólnego z obserwowalną rzeczywistością. Naciśnięcie migawki jest wynikiem procesu patrzenia zakończonego gotowym obrazkiem. Biorę w myśl zasady: dostajesz to, co widzisz. Oko puszczone samopas wyszukuje sobie temat. Powiedzmy, że tym tematem jest profil. Tak zaprogramowane oko zaczyna odnajdywać profile w swoim otoczeniu. Po niedługim czasie widzi je prawie wszędzie. W odpadającym tynku, w wybrzuszonej tapecie, w kałuży, na niebie, w piaskownicy. Moje oko spostrzega a taśma filmowa lub płyta cyfrowa rejestruje te obrazy w najdrobniejszym detalu, i tak będzie się powtarzało aż do odwołania dopóki nie pojawi się kolejny temat. Czy w moim odczuciu fotografując rejestruję dosłownie bez najmniejszej choćby interpretacji? Wydaje mi się, że jedyną interpretacją jest wybrany przeze mnie kadr. Na fotografii zobaczę dokładnie to samo, co zwróciło moją uwagę. Oko zobaczy na zdjęciu niemal identycznie to, co widziało przez soczewki. Nie ma istotnych różnic między fotografowanym zjawiskiem a fotografią. Fotografia przynosi tą rzecz do domu. Pozwoli mi przeżyć jeszcze wiele razy moment, w czasie trwania, którego oko sprawiło, że ręka wyciągnęła aparat, odsłoniła obiektyw i uruchomiła migawkę. Dlatego w niektórych egzotycznych kulturach wierzono, że robiąc zdjęcie kradnie się twarz fotografowanej osoby. Po prostu nie chcieli być przeniesieni do czyjegoś domu w zimniejszej części świata, gdzie różne obce osoby w nieskończoność przeżywają ich twarze. Dzisiaj nazywamy to naruszeniem prywatności. Na szczęście fotografowane przeze mnie obiekty nie mają takich obaw. Nazwałem tą wystawę Fotografia na czas, bo czas jest bohaterem i sprawcą większości fotografowanych sytuacji. W momencie uruchomienia migawki czas zostaje uśmiercony. Czas umiera w każdej upływającej sekundzie: spojrzenie chwyta ten moment: zdjęcie zatrzymuje. W jednej chwili przemijanie zamienione zostaje w trwanie. Haczyk przy okien­nicy nie pogłębi już wydrapanego przez stulecia rowka. Renesansowy tynk już się dalej nie obsypie. Bardziej już nie pęknie kamienna posadzka. Nie wydarzy się nic więcej ponad to, co jest na zdjęciu. Chwila trwa. Fotografia jako przekaz jest bardziej wiarygodna niż obraz czy rysunek i ja to cynicznie wykorzystuję. Przypadkowy szczegół, niepozorny fragment większej całości, który zwrócił moją uwagę, na fotografii zaczyna znaczyć. Kawałek drutu, dziura w płocie, zadrapana dykta, pet w kałuży, sfotografowane nabierają ważności, rozpychają kadr: stają się symbolami. Jeszcze przed chwilą byty przez nikogo niezauważanymi elementami obojętnie mijanego tła a teraz doma­gają się interpretacji. Ale czy można rozmawiać o obrazach nie popadając w pretensjonalność? Pomiędzy okiem a strunami głosowymi zdaje się zachodzić jakiś rodzaj biologicznej rywalizacji. Wszelkie analizy werbalne zamieniają zjawiska ulotne, często tylko po części świadome w doznania dosłowne i w pełni świadome. To, co niewyrażalne staje się oczywiste i w czasie takiej transformacji na ogół ulega destrukcji. Rzecz objaśniona przestaje nas interesować. Paul Delaroche, francuski malarz, wielki rywal Ingresa, kiedy po raz pierwszy zobaczył dagerotyp zawołał: Dzisiaj umarło malarstwo!. Ten przedwczesny entuzjazm dla fotografii udzielił się wielu jego współczesnym. Szukając motta dla tej wystawy chciałbym powtórzyć za niektórymi naukowcami pracującymi na obszarze Wielkiej Teorii Wszystkiego: Dzisiaj umarł czas.

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ