koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  12 lat temu

80. urodziny Igora Przegrodzkiego

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 20 466 wyświetleń od 1 stycznia 2007
  • od: 18 kwietnia 2006, wtorek
    do: 30 kwietnia 2006, niedziela

wernisaż i spotkanie z artystą

Autorki wystawy: Małgorzata Bruder i Elżbieta Małecka współpraca Maria Dębicz.

Częścią wystawy są heliografie Michała Dudka.

Spotkanie z Igorem Przegrodzkim.

Po spotkaniu

projekcja "Kosmosu" Witolda Gombrowicza

w adaptacji i reżyserii Eugeniusza Korina.

(premiera 3 listopada 1988 w Teatrze TV)

Igor Przegrodzki urodził się 15 kwietnia 1926 roku w Landwarowie pod Wilnem. Zadebiutował w Teatrze Polskim w Wilnie 24 marca 1945 roku rolą Freda w "Pigmalionie" Showa.

  1. maja 1945 roku przyjechał do Torunia z ukochaną matką transportem repatriacyjnym wileńskiego teatru. Ostrogi aktorskie zdobywał w Toruniu, Olsztynie i Poznaniu.

W lecie 1949 roku przeprowadził się do Wrocławia.

We wrześniu Henryk Szletyński zaangażował go do zespołu Teatru Polskiego. Publiczność zobaczyła Przegrodzkiego po raz pierwszy 29 października 1949 roku jako Willegow "Niemcach" Kruczkowskiego. Od tego czasu zagrał w ponad 150 ról w przedstawieniach, z których wiele granych było ponad 100 razy. Ponadto Igor Przegrodzki reżyserował, przez cztery sezony był dyrektorem Teatru (1981-85), wykładał w obu Studiach Dramatycznych przy Teatrze Polskim (1956-59, 1976-79), pełnił funkcję dziekana wydziału aktorskiego w filii krakowskiej PWST we Wrocławiu, uczył aktorstwa na wydziale wokalnym we Wrocławskiej Akademii Muzycznej. Reżyserował w Operze, Operetce, Ośrodku TV we Wrocławiu. Stworzył wiele wybitnych ról w przedstawieniach Teatru TV. Grał w filmach i telewizyjnych serialach. Współpracował z wrocławskim Radiem. W latach 70 przez pięć lat szefował Śląskiej Estradzie Wojskowej.

  1. kwietnia 1985 roku na scenie Teatru Polskiego świętowaliśmy 40 - lecie pracy artystycznej Igora Przegrodzkiego. Jubilat wystąpił w roli Laurentego w tragifarsie Tadeusza Różewicza "Na czworakach".
  2. czerwca 2000 roku na zaproszenie Jerzego Grzegorzewskiego wystąpił gościnnie w Teatrze Narodowym w roli księcia Himalaja w "Operetce" Gombrowicza. Od tego czasu przebywa na czasowej "emigracji" w Warszawie, nie tracąc jednak kontaktu z macierzystym Teatrem i swoim wrocławskim domem "Nie przesadza się starych drzew" - twierdzi pan Igor. We Wrocławiu mieszka 57 lat.

"Atmosfera Wrocławia, kiedy tu przyjechałem, była niezwykła. Lwowska profesura, Ossolineum, utalentowani ludzie różnych profesji, wszyscy pełni entuzjazmu. Tętniło życie artystyczne. Były tu miejsca, gdzie zbierała się cyganeria, tworzyły się grupy środowiskowe.

Jacyż tu grali aktorzy! Kurnakowicz i Eichlerówna, Mikołajska, Kraftówna, Zaczyk, Jasiukiewicz, Machowski. Kiedy graliśmy "Henryka VI na łowach", Jan Kott prawie codziennie dopisywał aktorom aktualne kuplety. W Teatrze siedziało się od rana do nocy. Taki był zwyczaj.

Jestem samotny. Teatr jest moim domem tu mnie chciano i tu mi zawsze było dobrze. Tu miałem wielkie role i wielkie skandale. A że minęło tyle lat, w to uwierzyć nie mogę. Teraz jestem po prostu starym wrocławskim aktorem z pewnym dorobkiem. Spoglądam w stronę mety. Czy życie jest snem, czy może sen jest życiem - pytam siebie i nie znajduję odpowiedzi... Chciałbym pozostać na scenie do końca, potwierdzić swoje życie w teatrze. Udowodnić, może tylko samemu sobie, że to wszystko miało i ma sens.

Jeśli w ogóle odznaczam się jakąś cnotą, to jest nią chyba pracowitość. Wierzę w pracę. Życie aktora to jak bieg przez płotki. Trzeba parę płotków przewrócić, ponieść parę klęsk. To wszystko nie jest takie proste i takie nęcące, jak się z zewnątrz wydaje. Bo tak naprawdę wspaniale gra się w życiu tylko trzy, może pięć ról... Mam pogodna naturę. Umiałem się wydobyć sam z najtrudniejszych sytuacji. Umiem znaleźć dróżkę, choćby najwęższą, żeby wyjść z największego zmartwienia. Może to też jest aktorstwo... Moje życie moja "powieść teatralna". Tylko tyle. A dla mnie to cały kosmos".

Nie chcę udawać, że jestem kim innym, niż jestem naprawdę, nie będę więc ukrywał pewnego - jak to niektórzy nazywają - konserwatyzmu w moim myśleniu o teatrze. "Konserwatyzm" polega w moim wypadku na tym, że źle toleruję to wszystko, co w Teatrze jest naskórkowe, zewnętrzne, łatwe i fałszywe, nawet gdy jest to oszustwo dokonane z niejakim talentem, zręcznością, pomysłowością lub za przyczyną mody - jest uważane za przejaw prawdziwej nowoczesności...

Gdy zastanawiam się nad słabościami teatru lub głębszymi przyczynami kryzysu widowni, odnajduję część istotnych odpowiedzi na nurtujące mnie pytania daleko, nieraz bardzo daleko poza teatrem...

Nie sądzę, by kształt teatru i w ogóle jego przyszłość były uwarunkowane poszukiwaniami estetycznymi. Sądzę, że najważniejsze rozstrzygnięcia zapadną na płaszczyźnie moralno-etycznej. Nie ma dialogu bez uczciwości. W teatrze uczciwość oznacza także zawodową rzetelność. Pod tym względem współczesny teatr nie jest lepszy od swojej epoki...

Igor Przegrodzki

W 2006 roku podczas Jubileuszu 60 - lecia Teatru Polskiego Igor Przegrodzki otrzymał Złoty Medal "Gloria Artis".

Wystawa przygotowana przez Muzeum Miejskie Wrocławia i Teatr Polski.

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ