koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  12 lat temu

Signum Libri Decorum

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 19 784 wyświetleń od 3 lipca 2008
  • od: 4 lipca 2008, piątek
    do: 20 lipca 2008, niedziela

Wrocław i wrocławianie we współczesnym i dawnym exlibrisie

Ekslibris. Dawniej znak na niewielkim skrawku papieru dokumentował własność książki. Był wybitnym dziełem sztuki, gdy na początku swego istnienia wychodził spod ręki i rylca tak znakomitych mistrzów jak Albrecht Dürer czy Łukasz Cranach.

Z upływem czasu i rozwojem nowych technik ekslibris stawał się coraz bardziej powszechny. Utracił on może wielce nobilitującą funkcję, ale nie przestał wyróżniać grona (zawsze niezbyt licznego) ludzi rozmiłowanych w książce

i tworzących wartościowe księgozbiory. Ów znak często prowokował do indywidualnych opraw, by móc zaistnieć na odwrocie okładki. Gdy zaś spełniał estetyczne wymogi był prawdziwą ozdobą książki. Dodawał tym samym splendoru książce i jej właścicielowi.

Gdy skończył się pietyzm, jaki otaczano książkę, ekslibris w znacznej części poszedł inną drogą: zachowując swoją nazwę stał się bytem samodzielnym, z książką mającym coraz mniej wspólnego. Narodził się pseudoekslibris, którego bodaj pierwszym twórcą był wybitny grafik niemiecki Bruno Héroux (1868-1944).

Pseudoekslibris powstał w pracowniach malarzy i grafików, często znakomitych, poszukujących w swej twórczości nowych form i treści, a także nowych środków warsztatowych, różnorodnych, do tej pory nieznanych technik. Niewątpliwie odrodził się więc ekslibris pod względem artystycznym, utracił natomiast swą pierwotną funkcję. Gdy z czasem znalazł on licznych, mniej lub bardziej utalentowanych naśladowców trudno dziś rozpoznać jego prawdziwe przeznaczenie.

Trafnie ujął to Mirosław Ratajczak w słowie wstępnym do katalogu wystawy ekslibrisu wrocławskiego, 1999:

“Ekslibris, mimo dziś już bardzo swobodnej formuły, jest jednak wyraziście nacechowany, jego twórcy porzucając dawne reguły nabrali z czasem nowych przyzwyczajeń, manier i wypracowali własne konwencje, które zaczynają ich ograniczać. Te same czynniki mogą też zniechęcać artystów, którzy zajmują się graficzną kameralistyką, ale nie chcą wkraczać na teren oznakowany szyldem “Ekslibris”.

Wrocław na przestrzeni paru dziesięcioleci dał się poznać jako jeden z czołowych ośrodków twórczości graficznej i bibliofilstwa w Polsce. Zaczęło się od zorganizowanej w 1949 roku ossolińskiej wystawy “Dzieje Polskiego Ekslibrisu”. Znalazło się na niej prawie tysiąc znaków książkowych, z których najstarsze pochodziły z XVI wieku. Nie przeceniając jej znaczenia, wydaje się, że odegrała ona inspirującą rolę w tworzącym się dopiero środowisku artystycznym Wrocławia. Zwróciła bowiem uwagę na ten rodzaj sztuki graficznej, do tej pory uprawianej tu jedyni sporadycznie.

Jednym z nielicznych twórców w tej dziedzinie był w owym czasie Marian Wójciak (1912-1967), malarz i grafik, także historyk sztuki, kustosz ówczesnego Muzeum Śląskiego, a także wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych.

Wówczas też pierwszymi znakami książkowymi zaznaczył swoją obecność Stanisław Dawski (1905-1990), profesor tejże uczelni. Przez następne lata głównie z jego nazwiskiem kojarzyć się będzie wrocławski ekslibris.

Trudno przecenić dorobek Dawskiego w tej dziedzinie grafiki. Ekslibris był dla Niego osobistą wypowiedzią, adresowaną do przyjaciół bądź nieznajomych, z którymi łączył się duchowo, których z różnych powodów podziwiał i szanował. W większości tworzył dzieła o umiarkowanych formatach, specyficzne, łatwo rozpoznawalne, nawet gdyby pozbawione były sygnatur. Uprawiał głównie akwafortę, także negatywową, rzadziej drzewo i linoryt, a także monotypię. Pozostawił po sobie ponad pięćset prac. Nie wszystkie może najwyższej próby, wszystkie jednak – jak można sądzić – równie ważne, bo nieprzypadkowe, zawsze trafnie dedykowane ad personam.

Stanisław Dawski, pedagog i rektor PWSSP, przebywał we Wrocławiu do 1970 roku. Z prowadzonej przez Niego pracowni wyszło wielu utalentowanych grafików, dla których ekslibris stał się jedną, z pewnością nie najważniejszą, ale uprawianą dziedziną twórczości. W gronie tym znaleźli się znani i cenieni artyści, by wymienić choćby ujętych tu na wystawie: Zygmunta Waśniewskiego (1921-1976), Halinę Pawlikowską, Janinę Medykę, Gabrielę Wolfke, Henryka Wilkowskiego (1933-1996) czy najbardziej dziś znanego i cenionego Eugeniusza Geta-Stankiewicza.

Skromny wybór dzieł tych artystów, i wielu jeszcze innych, nie upoważnia do próby oceny ich graficznych dokonań. Trudno jednak nie zauważyć i nie skomentować niezwykłych prac Haliny Pawlikowskiej. Piękna miniaturka poświęcona Marii Starzewskiej to pewnie jedna z wcześniejszych Jej realizacji, gdyż późniejsze, wykonane w technice akwaforty z akwatintą przywołują na myśl malarskie, abstrakcyjne obrazy o zaszyfrowanej treści. Rozwiązanie zawartych w nich kodów wymaga, jak sądzę, bliższej znajomości spraw i ludzi akademickiego grona.

Na wystawie udało się zgromadzić niewielką ilość prac Zygmunta Waśniewskiego, mistrza linorytu, w niektórych ekslibrisach dla wrocławskiej biblioteki odtwarzający jakby klimat średniowiecznych rycin. Bogaty przegląd Jego twórczości dokumentowała przed laty wystawa zorganizowana w Wojewódzkiej i Miejskiej Bib­liotece Publicznej. Jemu też w 1967 roku poświęciła ekslibris Gabriela Wolfke.

Środowisko ekslibrisistów wrocławskich charakteryzuje się dość znaczną różnorodnością. Może bardziej właściwe byłoby użycie tego sformułowania w czasie przeszłym, o czym przekonuje większość prac na tej wystawie. Zdecydowana ich ilość pochodzi co najmniej z ćwierćwiecza, a nie brakuje też starszych. Rzecz jasna, uwaga ta nie dotyczy ekslibrisów Solskiego i Mikulskiego, świadomie dobranych z bardziej odległej przeszłości.

Ważne miejsce w dorobku wrocławskiego ekslibrisu zajmuje też graficzna grupa “Rys”, powstała w 1969 roku przy Państwowym Ognisku Kultury Plastycznej, kierowanym przez Zygmunta Waśniewskiego. W skład tej grupy weszli plastycy amatorzy, a z czasem także twórcy profesjonalni. Należeli do niej, bądź należą, wszak istnieje ona do dziś, tak znani plastycy, jak: Janusz Halicki, Zbig­niew Lubicz-Miszewski, Czesław Rodziewicz, Jerzy Różański, Jerzy Waygart

i Andrzej Żarnowiecki. Niestety, zabrakło już w tym gronie Jerzego Drużyckiego, Jana Ryszarda Kłossowicza, a także jej (tej grupy) głównego animatora Zygmunta Waśniewskiego.

Nie można nie oprzeć się urokowi dzieł Jana Ryszarda Kłossowicza (1924-2002). Jego projekty przygotowane do powielania w cynkotypii i offsecie bodaj najdobitniej udowadniają, iż o jakości i estetycznej wartości znaku książkowego nie decyduje technika druku. Perfekcyjny, dbały o najdrobniejsze szczegóły rysunek, punktowe operowanie światłem, logiczna kompozycja i pełne elegancji liternictwo majuskułowe, czerpiące z wzorów antykwy, naudiny i ursusa, to walory tych prac, nie gorszych od modnych dziś i wyżej cenionych technik druku wklęsłego, różnego typu kwasorytów.

Artystą wszechstronnym, uprawiającym różne techniki, od linorytu po suchą igłę i różne techniki mieszane, był Jerzy Drużycki (1930-1995). Wiele Jego prac, w tym sobie poświęconych, utrzymanych jest w tradycyjnych wzorcach znaku książkowego. Jakże różne są natomiast Jego bezpruderyjne erotyki, a utrzymany w tym duchu ekslibris dla Stanisława Dawskiego to prawdziwy majstersztyk w dialogu z Mistrzem.

Celem wystawy nie jest dobór znaków książkowych według ich autorów, lecz skoncentrowanie na ich właścicielach bądź adresatach. Zebrano na niej przedstawicieli różnych środowisk i profesji oraz różnych zasług i sławy. Bez żadnej selekcji i cenzury, na teraźniejszą i przyszłą rzeczy pamiątkę.

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ