koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
CO JEST GRANE - kwiecień 2024 -nr 359AMKL 75 latTpL repertuar
zmodyfikowano  11 lat temu  »  

FOTOPODRÓŻE - EGIPT Antoni Kreis

CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 16 321 wyświetleń od 11 marca 2013
  • od: 14 marca 2013, czwartek
    do: 12 kwietnia 2013, piątek

Trochę nosi mnie po świecie. Jak wszystkich zresztą, od czasu gdy otwarły się nam granice. A niektóre z nich pomiędzy "nami" i "zagranicą" zupełnie zniknęły. Staliśmy się prawdziwymi europejczykami, udajemy, że nasze zarobki są takie jak u prawdziwych europejczyków i możemy bez trudu podróżować tu i tam. Też udaję i dlatego mnie nosi. Kupiłem sobie nawet na tę okazję cyfrowy aparat kompaktowy (fakt, że z tych droższych) po to aby notować obserwowane egzotyczne widoki. Zaliczyłem już kilkadziesiąt krajów bliższych i dalszych (w tym Czechy, Słowację i Niemcy a także Polskę - to też kraje warte obejrzenia choć może dla większości mało egzotyczne ale podnoszą mi statystykę!). A jeśli do tego doliczyć państwa, których już nie ma czyli te z czasów gdy różne "zagranice" były za granicą to lista zrobi się dość pokaźna. Kto był w Związku Radzieckim, Czechosłowacji, Jugosławii i Enerde? Jest się czym chwalić - szczególnie dumny jestem z Enerde! Część z Was nigdy już nie będzie miała stamtąd zdjęć. A ja mam! Do Afryki kiedyś jeździłem często: palcem po mapie. To było jedno z moich marzeń - przekonać się czy faktycznie jest tam tak gorąco czy tylko wstawiają nam kit! Innym marzenie, jeszcze nie zrealizowanym jest podróż na Syberię. Co do motywów - przyznaję: uwierzyłem na słowo że tam mróz, pozostały więc tylko widoki do zarejestrowania. Wracając do Afryki: do Egiptu jeżdżę z Rodziną pod płaszczykiem wczasów i wypoczynku. Wykupuję wczasy w biurze podróży, wsiadamy do samolotu i lecimy (tylko raz na pięć pobytów załapałem się na upadłość biura podróży i stratę pieniędzy: ale co tam - jesteśmy europejczykami i stać nas). Po przylocie na miejsce dwa, trzy razy idę na plażę i tam udaję, że wypoczywam (akurat wypoczynek! 40 stopni C!), kilka razy zanurzam się w Morzu Czerwonym (jest przebogate kolorystycznie tylko czerwieni nie stwierdziłem nigdy!) lub basenie a pozostały czas poświęcam na picie darmowych (czytaj: wliczonych w koszty) drinków w plażowych barach. Kiedy mam już wczasy odfajkowane biorę mały aparacik i zaczynam FOTOPODRÓŻE. Najpierw "poluję" na plaży, obok hotelu, potem zataczam większe kręgi i w końcu wyciągam Rodzinę na wycieczki do miejsc znanych mi z literatury (płatne dodatkowo w dolarach: stać mnie!). I tak powstaje fotonotatnik z FOTOPODRÓŻY. A oto część listy zarzutów z jakimi już spotkałem się prezentując publicznie ten zestaw:
1. "Cudze chwalicie a swego nie znacie". Polska jest przecie taka piękna!
Odpowiedź: Owszem, Polska jest piękna ale cholernie droga, nie na kieszeń przeciętnego "europejczyka". Poza tym w lecie głównie leje i jest zimno a ja mimo wszystko raz na rok lubię sobie popływać w ciepłym morzu. Fotoobrazków z FOTOPODRÓŻY po Ojczyźnie mam już w archiwum kilkanaście tysięcy...
2. Egipt to egzotyka czyli barwy jakich u nas nie ma! Dlaczego redukcja do monochromu: przecież to zbrodnia! Odpowiedź: Z tymi barwami to jest tak: rzeczywiście jest bardzo kolorowo ale ponieważ Egipt to kraj w większości pustynny dominuje tu żółć, brunaty, ochra. Krótko mówiąc: to miejsce zapamiętuję zawsze w kolorze żółtym! (fotograficznie sepia jest najbliżej!) Poza tym: jaka jest różnica w smaku zwyczajnego kurzego jajka a pisanki wielkanocnej? Chodzi przecież o ten smak, nie o zewnętrzną powłokę. Czasem te świąteczne bohomazy odwracają nam uwagę od istoty sprawy jaką jest smaczne, świeże żółtko.
3. Dlaczego kompakt? To takie nieprofesjonalne i ogranicza!
Odpowiedź: Jeden z moich życiowych rekordów ustanowiłem w Tebach nad Nilem fotografując świątynię królowej Hatszepsut: termometr umieszczony na budyneczku kasy biletowej (grosze, stać nas!) wskazuje 65 stopni w skali Celsjusza. Turyści wolno lezą za pozbawionym afektacji przewodnikiem przyklejając się do ścian pokrytych tysiącletnimi historycznymi malunkami i reliefami hieroglifów. Ja w czapeczce z daszkiem na głowie poruszam się po otwartej przestrzeni (ten daszek daje trochę cienia) i fotografuję. Flaszka z wodą została w autokarze (albo woda albo aparat!). Mój PANASONIC LUMIX waży tam na oko około 60 kilogramów. Ponadto muszę uważać, żeby nie stracić z oczu mojej grupy!
4. Dlaczego takie małe te fotki. Nic nie widać! I czemu po trzy? Nie lepiej wybrać te najlepsze?
Odpowiedź: Pewno lepiej! Zrobię to jak będę robił dużą wystawę o tym kraju. Na razie pokazuję FOTOPODRÓŻE czyli fotonotatki (taki notesik w którym zapisuję sobie wrażenia ze świata robiącego na mnie wrażenie jak na kilkuletnim dziecku) 5. A gdzie mumie? Krokodyle? Fata morgana? Codzienne życie Beduinów na pustyni? Arabowie "pijący" dym z wodnych fajek? Odp: Fajkę wodną mam w domu i sobie podpalam, krokodyla na fotce też... Na razie muszę się odkuć po krachu na rynku biur podróży ale potem znów pojadę...

Autor

zmodyfikowano  11 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ