koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

INFORMACJA:

dla zakresu jest nie ma danych
dlatego przekierowano do zakresu BYŁO
OK

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
Perform[ing] POLAND - Przegląd sztuki performansuCO JEST GRANE - listopad 2024 - nr 365Wrocławianka roku Gala
zmodyfikowano  5 lat temu  »  

Czerwień i fiolet, Ewa Harabsz

Poznań »
CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 12 697 wyświetleń od 3 stycznia 2020
  • 4 stycznia 2020, sobota
    » 18:00
  • od: 4 stycznia 2020, sobota
    do: 9 lutego 2020, niedziela

wernisaż: 4.01.2020, g. 18.00

kurator: Marek Wasilewski

oprowadzanie kuratorskie: 11.01.2020, g. 17.00

Ewa Harabasz pisze, że fascynują ją „reakcje ludzi, ich zachowania, emocje, gesty ciała w odpowiedzi na traumatyczne sytuacje. Studiuję ich przedstawienia – i w mediach, i w reprodukcjach malarstwa, odnajdując coraz więcej uderzających podobieństw między nimi”. Cykle prac Ewy Harabasz ukazują medializację postrzegania przemocy we współczesnej kulturze. Widok czyjegoś nieszczęścia, twarze ofiar przemocy, rany i blizny widoczne na ludzkich ciałach oglądamy zazwyczaj za pośrednictwem kolorowej fotografii lub filmu dostępnego w mediach. Te wizerunki, jak uważa artystka, często nakładają się w naszych głowach podświadomie na dramatyczne sceny znane z ikon czy malarstwa Caravaggia. Dora Apel zauważyła, że „obrazy Ewy Harabasz wykorzystują realizm fotoreportażu, by stworzyć hiperrealistyczne lub surrealistyczne tło, niepozwalające spojrzeniu zbyt szybko się rozproszyć, wzywające do świadczenia o cierpieniu również poza tą krótka chwilą, po której pojawia się efekt znużenia i obojętności”. Strategia twórcza Ewy Harabasz polega zatem na tym, że obrazy traumy i przemocy, które widzimy w masowych mediach, i którym zazwyczaj poświęcamy kilka mało ważnych sekund, przenosi w wymiar, który znajduje się poza ekonomią czasu mierzonego liczbą kliknięć czy spojrzeń. Jak stwierdził W.J.T. Mitchell: „Zwracamy się do obrazów mediów i obrazy mediów zwracają się do nas”. Autor Picture Theory zadaje niezwykłe pytanie: czego chcą od nas obrazy? Pisze, że: „Przedstawienia są rzeczami naznaczonymi wszelkimi znamionami osobowości i ożywienia: eksponują zarówno ciała materialne, jak i wirtualne: mówią do nas – czasem dosłownie, a czasem metaforycznie; albo patrzą na nas w ciszy…” i odpowiada na zadane przez siebie pytanie w sposób następujący: „To, czego chcą przedstawienia wizualne, nie jest tożsame z ich przesłaniem ani oddziaływaniem, ani nawet z tym, co same twierdzą, że tego właśnie chcą. Podobnie jak ludzie, przedstawienia mogą nie wiedzieć, czego chcą, trzeba im pomóc przypomnieć to sobie w dialogu z innymi”. Wydaje się, że taką sytuację dialogu z obrazami stwarza Ewa Harabasz. Artystka wchodzi aktywnie w relację zdefiniowaną przez Mitchella, odpowiada na obrazy mediów obrazami swoimi. Swoimi działaniami pomaga zrozumieć, czego przywoływane obrazy się od nas domagają.

Używając tradycyjnych technik, takich jak malarstwo i rysunek, zamienia codzienny partykularny hiperrealizm reporterskich materiałów w uniwersalny hiperrealizm sztuki. To, co było materiałem dla kilkusekundowej konsumpcji, staje się tematem refleksji, przemyślenia, patrzenia, które nie ślizga się po powierzchni zjawisk, lecz dąży do zrozumienia, odszukania tego, co kryje się pod pozornie oczywistą pierwszą warstwą znaczeń. Tak jest w przypadku pokazywanego w Galerii Miejskiej Arsenał cyklu Czerwień i fiolet. Ten neutralny tytuł sugeruje podjęcie formalnego studium z zakresu kolorystyki, gdyż działanie artystki faktycznie sprowadza się pozornie do zajęcia się relacją tych dwóch barw w przestrzeni kompozycji. W istocie artystka rozrysowuje zmieniające się kolory podskórnych ran i siniaków u dzieci. Obrazy, które widzimy, to pieczołowicie wykonane studia rysunkowe powstałe na bazie zdjęć dokumentujących dziecięce ofiary przemocy domowej, często lekceważonej, akceptowanej i marginalizowanej jako problem społeczny. Pytając za Mitchellem: czego od nas chcą te obrazy, możemy odpowiedzieć, że potrzebują one uwagi, zastanowienia i zerwania z bezczynnością. Bożena Czubak zauważyła, że sztuka Ewy Harabasz stawia nas przed dylematem sztuki pomawianej o „zdradę w pięknym odmalowywaniu okropności. Zdradę tematu na rzecz przesłaniającego go piękna. Jednakże w pracach Harabasz tematem nie jest samo cierpienie, ale jego obrazy i przede wszystkim tkwiące w nich pułapki”.

Marek Wasilewski

zmodyfikowano  5 lat temu  »  
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ