koncentrator kultury wyciskamy 100% kultury z kultury - wyciskaj z nami!

Na naszych stronach internetowych stosujemy pliki cookies.

Korzystając z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień przeglądarki
wyrażasz zgodę na stosowanie plików cookies zgodnie z  Polityką Prywatności.

» ROZUMIEM I AKCEPTUJĘ
KLIMT Wrocław
zmodyfikowano  12 lat temu

PORTRETY CHMUR

Lubin »
CO było GRANE - ARCHIWALNE TERMINY » » 13 945 wyświetleń od 1 stycznia 2007
  • od: 22 stycznia 2003, środa
    do: 23 lutego 2003, niedziela

KRZYSZTOF WIECZOREK

Pejzaże Krzysztofa Wieczorka, jakkolwiek przypominają obrazy natury,

kryją w sobie tajemnicę. Uwagę zwracają przede wszystkim drzewa, kamienie i chmury. Czyżby motywy sielankowe u twórcy, który dawniej przedstawiał apokaliptyczne obrazy, na których resztki budowli i maszyn rozpadały się w okaleczonym krajobrazie? Przyjrzyjmy sie im bliżej. Nie ma w nich pierwiastków arkadyjskich. Ileż tu uschniętych gałęzi, kikutów pni, kamieni osypujących sie ze wzgórza i ani jednej istoty żywej, choćby jednego zwierzęcia. Także kolory zachmurzonego zwykle nieba, zieleni i wody sa stłumione, jak na starych sztychach, których żywość odebrał czas. To nie arkadia, tak przyjazna człowiekowi, którego w owych akwafortach trudno sie doszukać. O jego obecności mogą świadczyć zarysy zapewne kiedys uczęszczanej drogi. W nowszych pracach pojawiają się elementy konstrukcji zbudowanych ludzką ręką - ciągle jednak brak ludzkich postaci. To nie są krajobrazy, ktore możemy zobaczyć w czasie naszych wakacyjnych wędrówek. Ich źródła trzeba szukać w wyobraźni artysty niepokojącego sie o los planety Ziemi. to pejzaże ze złych snów. Pozornie realistyczne, w rzeczywistości sa wizyjne i nadrealistyczne. Ich spokój graniczy z martwotą, obumieraniem, katastrofą. Kiedyś mówiono: nie było nas - był las, nie będzie nas - bedzie las. Powiedzenie to mimo wszystko było wyrazem wiary w sily natury, które mogą przetrwać nawet upadek czlowieka. U Wieczorka natura nie posiada już tej żywotności. Jej klęska towarzyszy klęsce człowieka i jego dziełu. Nawet ślady ludzkich konstrukcji w pracach z ostatniego okresu rozpadają się, traca sens pozbawione obecności człowieka. Wtedy pojawia sie wymiar nadnaturalny i nadludzki, który chyba możemy nazwać wymiarem metafizycznym. Innych sensów nabierają znane słowa Mickiewicza widze i opisuję. To nie ocalająca rola pamięci, to bezradność wobec niszczących żywiołów. Szczególnego znaczenia nabiera mistrzostwo artysty i stosowana przez niego technika. To, co wydaje się obrazem świata, jest elementem dyskretnej rozmowy z widzem. Tak jakby autor chciał powiedzieć - zniszczeniu potrafię przeciwstawić tylko sztukę, sztukę która coś mówi i przede wszystkim jest dziełem sprzeciwu wobec rozpadania się świata. Być może tylko sztuka może przynieśc ocalenie. Dlatego tak ważna jest pieczołowitośc, mistrzostwo, dyskrecja i dialog z drugim człowiekiem. Dialog o tym, co jest przesłonięte przez nasze potoczne widzenie, co jednak jest głębokim i groźnym znakiem, ukrytym w tym, co nas otacza, znakiem domagającym się uważnego odczytania.

Jerzy Poradecki

zmodyfikowano  12 lat temu
przewiń ekran do początku stronyprzewiń ekran do początku strony

Wybierz kasę biletową:

ZAMKNIJ